Coat_of_arms_of_the_January_Uprising.svgMiała być dobra zmiana, a w sprawach kresowych mamy polityczną gangsterkę. Roszady i zmiany na placówkach i w fundacjach, zamiast wzmacniać – osłabiają, zamiast wskazywać jasne stanowisko Polski – dezorientują, zamiast wsłuchiwać się w głos Rodaków – narzucają szkodliwe rozwiązania.

Kresy dla Polaków mają wyjątkowe znaczenie. Nie da się o nich mówić bez sentymentów czy też emocji. Prawie każda polska rodzina miała lub ma kogoś bliskiego za wschodnią granicą. W wielu miastach prężnie działają towarzystwa miłośników Lwowa, Wilna czy Grodna. To rzecz zrozumiała, bo Kresy stanowią bogate, wielowiekowe dziedzictwo polskiej kultury i tożsamości. Tamte ziemie były zawsze ważną częścią Rzeczpospolitej, były płucami Polski, jak o nich mawiano. To z tych powodów mamy wielki moralny i historyczny obowiązek dbania o losy naszych Rodaków, którzy pozostali, nie z własnej przecież winy, poza Macierzą. Są oni dzisiaj strażnikami pamięci i gwarantują zachowanie polskiej kultury, mowy i tradycji.

Wydawało się, że III RP będzie z wielką starannością wypełniać swoje dziejowe zobowiązanie, wspierając Polaków i polskość na Litwie, Białorusi i Ukrainie. Broniąc ich przed jawną lub ukrytą dyskryminacją, której doświadczają, bez wchodzenia w szkodliwe, doraźne układy polityczne z władzami tych państw. Okazało się jednak zupełnie inaczej. Zamiast powszechnej, ponadpartyjnej zgody w sprawie Kresów, polscy politycy zaczęli prowadzić przedziwne działania i gry, osłabiające polską społeczność na wschodzie. Realizując tym samym anachroniczną i szkodliwą doktrynę Giedroycia, na ołtarzu której, w imię rzekomo dobrych relacji z sąsiadami, złożono losy naszych Rodaków. Ta pozbawiona logiki polityka jest bezwzględnie wykorzystywana przez władze Ukrainy, Białorusi, ale przede wszystkim będącej członkiem Unii Europejskiej Litwy, gdzie polskość ruguje się  nawet za cenę łamania traktatów i konwencji międzynarodowych. Ale na takie haniebne działania pozwala właśnie Polska.

Po ostatnich wyborach w Polsce miała przyjść lepsza zmiana we wszystkich wymiarach, także kresowych. Padały słowa i deklaracje z ust najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości.  Ale życie szybko zweryfikowało te zapowiedzi. Bo zamiast poprawy sytuacji mamy kontynuację dotychczasowej zgubnej linii, a w niektórych sprawach, zwłaszcza personalnych, skandaliczne wręcz nominacje i roszady. Można odnieść wrażenie, że niektórym politykom zależy bardziej na sianiu chaosu i destrukcji, niż na mądrym i pożytecznym budowaniu polskiej racji stanu za naszą wschodnią granicą. Przykładów na to jest aż nadto wiele, warto zwrócić uwagę na kilka z nich.

 Wielkie oburzenie w środowiskach organizacji kresowych wywołała nominacja na ambasadora RP w Kijowie Jana Piekło, ku radości banderowców, a smutkowi ich ofiar. Nowy ambasador od lat w swoich publikacjach i wywiadach przedstawia UPA jako organizację narodowo – wyzwoleńczą, usprawiedliwia jej gloryfikację, z której władze Ukrainy stworzyły państwową doktrynę, stawiając pomniki i nazywając ulice imionami morderców i sprawców rzezi wołyńskiej. Piekło, zamiast bronić dobrego imienia Polski poza jej granicami, udzielał szokujących, fałszujących historię wypowiedzi, jakoby w II RP Ukraińcy byli obywatelami czwartej kategorii i że rzekomo niszczono ich kulturę. A ludobójstwo dokonane na ponad 150 tysiącach bezbronnych mieszkańcach polskich wiosek, w tym kobietach i dzieciach, określił „epizodem”. Swoje urzędowanie rozpoczął natomiast od wściekłego ataku na największego obrońcę prawdy i pamięci o Wołyniu, księdza Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego. Takie oto „piekło” zgotowała pisowska zmiana Polakom na Ukrainie.

 Wcale nie lepiej, a można wręcz powiedzieć, że tragicznie, sytuacja wygląda na Białorusi. Tam, zamiast pomóc, utrwala się dokonane jakiś czas temu rozbicie i osłabienie polskich organizacji, które zostały podzielone i skłócone, przy współudziale doradców z Polski. Pamiętamy przecież, jak wbrew zasadom i jakiejkolwiek logice, użyto polskiej mniejszości na Białorusi do atakowania Łukaszenki, co jest niewybaczalnym błędem. To musiało się źle skończyć. Ponure efekty tych działań doprowadziły do tego, że polskość na Białorusi jest w fazie zaniku, a organizacje skrajnie zmarginalizowane. Podczas gdy polskość w tym kraju zamiera, cały czas, również teraz, olbrzymie pieniądze z Macierzy są pompowane w Telewizję Biełsat, która jest wyjątkowo kosztowną zabawką w rękach redaktor Romaszewskiej – Guzy, a niestety nic dobrego z tego nie wynika. Guzy ma też na swoim sumieniu skandaliczne wypowiedzi na temat polskich działaczy, także na Litwie. Jej nazwisko kojarzy się raczej z dezintegracją niż wzmocnieniem Polaków na dawnych Kresach RP. Widać to doskonale w publikowanych przez nią tekstach lub udzielanych wywiadach.

Sytuacja na Litwie to oddzielny rozdział walki z polskością w tym kraju. Jawna dyskryminacja Rodaków trwa od lat i zdumiewa, bo Litwa jest w Unii Europejskiej, a mimo to łamie międzynarodowe standardy i traktaty, w tym traktat polsko – litewski, do wypełnienia których jest przecież zobowiązana. Polskość trwa tam tylko dzięki determinacji samych Wilniuków, ich dobremu i mocnemu zorganizowaniu się, także na płaszczyźnie politycznej. Polska, zamiast jednoznacznie pomóc poniewieranej Wileńszczyźnie, zwłaszcza w kwestii zachowania polskiej oświaty, sprawia wrażenie złożonej niemocą, co bezwzględnie wykorzystuje strona litewska. Podejrzanie niezrozumiałe są za to działania różnych polityków w Macierzy, takich jak Michał Dworczyk, którzy popierają finansowe wpieranie  niektórych mediów na Litwie (radio i portal ZW) atakujących polskich samorządowców i polityków na Wileńszczyźnie. W sprawie „finansowania mediów prowadzących politykę antypolską” interpelację złożył zbulwersowany tym faktem poseł PSL Mieczysław Baszko. Według niego niezrozumiałe jest, że za pieniądze polskiego podatnika finansowane są media grupy ZW, mające charakter komercyjny, które na dodatek nie posiadają pozytywnej opinii żadnej oficjalnej polskiej organizacji na Litwie ani nie reprezentują interesów Polaków.

W ostatnim czasie dokonano też dziwnych zmian we władzach Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie, zajmującej się wspieraniem projektów pomocowych dla Polaków na Kresach. Odwołano cieszącego się dobrą opinią wśród Polonii dotychczasowego prezesa Janusza Skolimowskiego, który będąc profesjonalistą  i znawcą spraw kresowych, uczynił wiele dobrego dla naszych Rodaków. Za jego prezesury realizowano projekty stawiające na wzmocnienie polskości. Tym bardziej niezrozumiale jest jego odwołanie. Zwłaszcza, że był skutecznym prezesem Fundacji, a wcześniej skutecznym ambasadorem RP na Litwie. Za jego urzędowania wzmocniła się znacząco pozycja i siła polskiej społeczności na Wileńszczyźnie, którą mocno wspierał. W przeciwieństwie do tego co od lat dzieje się na Białorusi czy na Ukrainie, gdzie przy udziale polskich polityków i dyplomatów rozbito i zniszczono polskie organizacje. Za to bez ogródek popierani są neobanderowcy i neoupowcy.

Skolimowski jako ambasador doprowadził do największej polskiej inwestycji na Litwie, czyli przejęcia przez Orlen rafinerii w Możejkach. Dzięki jego staraniom powstała filia Uniwersytetu Białostockiego w Wilnie. Wreszcie przyczynił się  do tego, że Ambasada RP mieści się teraz w godnym miejscu, w pałacu Paców w centrum Wilna, a nie jak wcześniej na przedmieściach. To człowiek potrafiący realizować nawet najtrudniejsze zadania. Takich ludzi powinno się szanować i jak najdłużej utrzymywać na stanowisku. Tymczasem wspierającego polskość Skolimowskiego odwołano, a wybielającego banderowców Piekło wysłano na dyplomatyczną placówkę.

Chociaż patrząc na to, kto jest promotorem dokonywanych zmian, nie powinniśmy się dziwić. W Radzie Fundacji pierwsze skrzypce gra Michał Dworczyk, który po sprawach kresowych porusza się jak po prywatnym folwarku. Zasiadając prawie we wszystkich możliwych gremiach, w tym sejmowych, zajmujących się Polonią i Polakami za Granicą, niemalże zmonopolizował i uzależnił od siebie polską politykę wschodnią, w tym sprawy personalne i finansowe. Wcześniej założył i przewodniczył Fundacji Wolność i Demokracja, którą obecnie zarządza jego kolega Rafał Dzięciołowski. Fundacja ta brała i bierze udział w dystrybucji pokaźnych środków finansowych przeznaczanych na Polonię. Teraz Dworczyk rozdaje karty w Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie, gdzie dokonano zmian personalnych. W jego poczynaniach wspiera go Maria Przełomiec, też członek Rady, znana z tego, że w bezpardonowy sposób wielokrotnie atakowała polskich działaczy z Wileńszczyzny, a sama chełpi się bliską znajomością z największym polakożercą na Litwie Vytautasem Landsbergisem. To z ich poręczenia nowym prezesem  został Mikołaj Falkowski, który ukończył Studium Europy Wschodniej UW. Absolwenci tego kierunku wykazują zadziwiającą nadaktywność, zwłaszcza w sprawach ukraińskich. Natomiast członkiem zarządu została absolwentka filologii ukraińskiej Eliza Dzwonkiewicz, która też jak Falkowski ukończyła Studium Europy Wschodniej UW. Ich proukraińskie sympatie nie napawają optymizmem. Trudno spodziewać się w takiej sytuacji jakościowego przełomu. Raczej będzie to polityka upokarzającej dla Kresowiaków kontynuacji uległości wobec Kijowa i Wilna, w imię szkodzącej polskiej racji stanu giedroyciowskiej doktryny, której ofiarą jak zawsze padają Polacy na wschodzie. Obecna polityka polska wobec Kresów przypomina bardziej polityczną gangsterkę niż dobrą zmianę, bo jak mówi powiedzenie, po owocach ich poznacie, a te są ewidentnie zatrute.

autor: Antoni Matulewicz

(materiał nadesłany)

  1. Prezes Ruchu Narodowego – poseł Robert Winnicki nie przebierał dzisiaj w słowach na mównicy sejmowej, zarzucając politykom PiS zdradę sprawy kresowej oraz Polski. Zrzeszeni w organizacjach kultywujących pamięć ofiar ludobójstwa wołyńskiego są zaniepokojeni, że w Sejmie prace nad uznaniem 11 lipca dniem pamięci utknęły w martwym punkcie.

  2. „Czy byłoby możliwe, Szanowna Pani Premier, aby ambasador RP w Tel-Awiwie mógłby w ten sposób jak pan Jan Piekło zachowywać się wobec rodzin ofiar Holokaustu Żydów? Lub ambasador w Berlinie wobec rodzin ofiar KL Dachau, a ambasador w Moskwie wobec rodzin zesłańców na Sybir i do Kazachstanu? Z pewnością nie, bo to zakończyłoby się skandalem międzynarodowym.”

    Z listu-apelu Ks. Isakowicza-Zaleskiego do Premier Szydło

  3. – Wiecie, co robiła Polska z Żydami? Jeden z moich znajomych polskich dziennikarzy napisał, co Polacy robili z Żydami. Polacy najgorzej ze wszystkich traktowali Żydów. Księża wprost na kazaniach mówili „zabij Żyda” – tak Swietłana Aleksijewicz, laureatka literackiego Nobla, opowiada o Polakach w Nowym Jorku.

    A ja bym chciał wiedzieć co za kretyn dziennikarz to powiedział. Powinien z automatu stracić pracę, dostać zakaz wykonywania zawodu, ogłosić publiczne przeprosiny, ponieść karę za fałszywe oskarżanie i zniesławienie Narodu Polskiego. Chyba, że to Michnik powiedział – wtedy tylko jedno zostaje.

    • Skandaliczna wypowiedź białoruskiej noblistki Swietłany Aleksijewicz, która oskarżyła Polaków o masowe mordowanie Żydów, spotkała się z potępieniem z zupełnie nieoczekiwanej strony. W obronie honoru Polski wystąpił najbardziej znany białoruski opozycjonista, lider narodowców Zenon Paźniak.

      „Ta pani z tupetem babci z telewizji komentuje wszystko co się da, niczego na ten temat nie wiedząc i na niczym się gruntownie nie znając” – ocenia przebywający na wygnaniu politycznym w USA Paźniak, któremu zawdzięczamy m.in. ujawnienie masowych mordów dokonanych przez Sowietów na Polakach i Białorusinach na uroczysku Kuropaty pod Mińskiem.
      „Dotychczas myśleliśmy, że to Niemcy zniszczyli Żydów w komorach gazowych, w Auschwitzach i w dołach egzekucyjnych. A tu proszę, co się okazało!” – szydzi „odkrycia” Aleksijewicz autor na swoim portalu Pazniak.info. Jego zdaniem, „mamy do czynienia ze stuprocentowym zniesławieniem”

  4. „Jestem głęboko rozczarowany, że wbrew wcześniejszym obietnicom, część członków i posłów PiS, jak i niestety kancelaria prezydenta Dudy, nie chce jasno i wyraźnie powiedzieć prawdy o ludobójstwie na Wołyniu. Co więcej, wycofuje się ze swoich obietnic i ulega presji ze strony Ukrainy. Dla tej partii sojusz polityczny z Ukrainą jest ważniejszy od prawdy historycznej”

    To slowa Ks. Isakowicza-Zalewskiego

  5. Wspaniały artykuł. Znalazłem na Facebooku i zajrzałem na Waszą stronę. Super sprawa. Potrzeba takich głosów bezpośrednich, bez poprawności politycznej i głosów nazywających po imieniu.

    Nie wiem w czym problem mają Polskie władze aby jednocześnie budować silne więzi z krajami z za wschodniej granicy i domagać się respektowania Polaków tam mieszkających. Chyba, że w grę wchodzą agenci obcych państw i manipulują a przedstawiają się jako autorytety i eksperci. Ciekawe, że wcześniej ich nie było lub mieli różne i nawet odmienne poglądy. A teraz się uaktywnili? Śpiochy z nich

  6. Trzeba by zapytać vel Grajewskiego czyim agentem jest. Bo to co on wygaduje to jawne działanie na szkodę RP.

  7. Szkoda że rządzący naszą krainą nie rozumieją ogromnego znaczenia Kresów dla współczesnej Polski. Rządy prawicy zawodzą tak samo jak poprzednie. Szkoda zmarnotrawić taki bogaty dorobek, jaki wypracowali Polacy na Kresach, pomimo trudnych warunków stawianych przez władze Ukrainy, Białorusi i Litwy.

  8. CZYJA JEST GAZETA POLSKA - CZYJEJ SPRAWIE SŁUŻY???

    „Gazeta Polska Codziennie” opublikowała dziś szokujący tekst publicysty z Ukrainy, w którym autor sugeruje symetrię oraz podobieństwo między działalnością polskiego podziemia i UPA oraz odwodzi od należytego uczczenia jej ofiar. Sama wymowa artykułu nie byłaby szokująca, wszak z Ukrainy słyszymy niemal wyłącznie takie głosy, gdyby nie to, że jego autorem jest etniczny Polak – Jerzy Wójcicki.

    „Każdy Polak zobowiązany jest dochować podstawowej lojalności wobec własnego narodu. Ta zaś przejawia się poprzez elementarną lojalność wobec przeszłych pokoleń, szczególnie wobec pomordowanych właśnie dlatego i tylko dlatego, że byli Polakami. Lojalność wobec tych co odeszli zachować możemy tylko przez prawdę i pamięć o nich, taka prawda i pamięć jest jednym z fundamentów jakiejkolwiek wspólnoty narodowej. Tego typu narodowy obowiązek obejmuje nawet tych Polaków, którzy są obywatelami innych państw. Także Polaków na Kresach. W dyskusji na portalu Facebook, nota bene pod wpisem posła Dworczyka, Wójcicki wyraźnie zasugerował, że po prostu obawia się lub uważa za niemożliwe reprezentować polski punkt widzenia na współczesnej Ukrainie. Jego wypowiedź całkowicie demaskuje upowszechnianą gorliwie przez „Gazetę Polską”, i przez samego Wójcika propagandę o bezwzględnie pozytywnym, nienagannie przyjacielskim stosunku Ukraińców do Polaków. Płaszczyzna dyskusji historycznych udowadnia, że Ukraińcy mają nienagannie przyjacielski stosunek do Polaków tylko wtedy gdy ci ostatni są wobec nich całkowicie ulegli”

  9. Mam nadzieję, że jak przyjdzie Falkowski to zrealizuje to o czym chodzą słuchy że koniec finansowania grupy ZW.
    Czas najwyższy aby ten odpowiednik michnikowskiej Trybuny Ludu zakończył żywot.

  10. Życie szybko zweryfikowały zapowiedzi polityków PiS o jakościowo „dobrej” zmianie.
    Nominacja Piekły na ambasadora w Kijowie to już niemal symbol pisowskiego zaczadzenia albo wręcz szaleństwa.
    A miało być tak pięknie…

  11. „…Oni (tj.ci Ukraińcy, którzy mają kontakty z nami, czyli polską giedroyciowską inteligencją) są przez nas rozpaskudzeni” – stwierdza red. Piotr Skwieciński w jednym ze swoich komentarzy na Facebooku.

    Dyskusja, w której red. Skwieciński zabrał głos, toczyła sie na profilu Agnieszki Romaszewskiej-Guzy. Szefowa Biełsatu oprócz tradycyjnej krytyki środowisk kresowych skarży się w swoim wpisie na zachowanie Ukraińców wobec nawet jej „wyważonego” stanowiska w sprawie Wołynia. „…Po stronie ukraińskiej naprawdę za wiele jest emocji i zdenerwowania, czego drobnym, wyrazem było ileś blokow na fb, jakie „zarobiłam” za skądinąd dośc wywazoną, choć w pewnym zakresie nieustepliwą pozycję w kwestii polityki historycznej…” – napisała Romaszewska.

    Skoro przyznajecie się do błedu to może … przepraszam jakieś za lata krzywd i szykan pod adresem Polaków za granicą

  12. We wtorek PiS w osobie oczywiście Dworczyka złożył projekt uchwały, czyli aktu niższej rangi niż ustawa, pod tytułem „Poselski projekt uchwały w sprawie oddania hołdu ofiarom ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na obywatelach II RP w latach 1939-1945”. Z treści uchwały wynika, że „Sejm RP ustanawia dzień 11 lipca (…) Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na mieszkańcach II RP.” Wszystko niby fajnie, tyle że uchwała to akt niższej rangi, ustanowione przez nią święto niekoniecznie będzie miało oficjalne obchody, nie ma obowiązku wywieszania flagi itp. Wygląda więc na to, że PiS naprawdę ugiął się pod naciskiem Ukrainy, która jasno wyraziła swoje stanowisko. A przyjęte rozwiązanie będzie takim wytrychem, niby wszystko jak trzeba, ale po cichu by nie drażnić nadąsanego sąsiada, dla którego banderowcy rzezający Polaków to bohaterowie narodowi.

  13. Jest tajemnicą poliszynela, że niektóre osoby zainteresowane zmianami w fundacji chcą skoczyć na fundacyjną kasę, która jest przeznaczona na Polaków na Wschodzie, a to duże pieniądze. Zawsze działa to podobnie: przejmowanie kierownictwa a potem podział łupów, jak np. w TV Biełsat. Ale dziwne przepływy kasy ma też założona przez Dworczyka fundacja Wolność i Demokracja, teraz na jej szefa postawił swojego koleżkę Dzięciołowskieg o i pośredniczą w przekazywaniu pieniędzy na Wschód. A wiadomo że tam gdzie grono pośredników tam i wyciąganie kasy. Wszystko to z daleka śmierdzi. A sam Dworczyk trzyma polityczną łapę na wszystkich sprawach dotyczących kresów, zapisał się chyba do wszystkich komisji, grup parlamentarnych , rad fundacji zajmujących się Ukrainą,Litwą i Białorusią i jednoosobowo ustawia wszystko pod siebie i swoich kolesi. Tam gdzie działają zostaje po nich spalona ziemia i rozbite polskie organizacje na kresach. Zmiana w tej fundacji i odwołanie Skolimowskiego to też jego robota, bo on wszędzie musi mieć swoich ludzi. Tyle że jego działalność to zwijanie i rozbijanie polskości na kresach, a o jego niecnych zamiarach świadczy to że współpracuje z takimi ludźmi jak Przełomiec, Romaszewska Guzy, które na Polaków na Wschodzie a zwłaszcza na Litwie wylały tyle medialnych pomyj że aż wstyd. Wygląda to tak jakby zadaniem Dworczyka było nie budowanie a niszczenie polskości na kresach, a przy okazji swoich sprawowanych funkcji ma wpływ i kontrolę na wielkie pieniądze na cele polonijne. Po prostu skandal.

    • To skandal aby jeden nieopierzony polityk podejmował takie decyzje. Czy on nie jest od wykonywania woli ludzi? To myśmy go wybrali aby właśnie Wołyń odkłamać a on będzie oczyszczał pamięć?

  14. Pan Dworczyk niech NIE ZAPOMINA, że choć relacje polsko-litewskie nie ograniczają się tylko do mniejszości polskiej (co kiedyś zaakcentował w swej wypowiedzi) to jednak prześladowanie jakiego doświadczają wilniucy za trwanie w polskości jest policzkiem także dla państwa polskiego. I rozwiązanie tego problemu powinno być pierwszym i podstawowym warunkiem naprawy relacji polsko- litewskich. Tak powinny postępować władze państwa, które mają poczucie honoru i odpowiedzialności za rodaków tworzących polską wspólnotę narodową, tym bardziej w odniesieniu do takich gorących patriotów jak wilniucy.

    • Jeśli nie szanujemy samych siebie, to nie możemy liczyć na szacunek ze strony innych. Dla przykładu mała Litwa mocno zabiega o swoje sprawy, dostaje to czego chce, a w zamian nie wykonuje choćby małego gestu. Ukraina ma w Polsce ambasadora swoich spraw wszelkich. A w zamian gloryfikuje morderców ludobójców polskiej ludności, Banderę i Szuchewycza, buduje im pomniki, nazywa ich nazwiskami ulice, a nam… zabrania nawet dyskutowania o tym „epizodzie wojny ukraińsko-polskiej” – w tym krótkim stwierdzeniu są same kłamstwa, bo rzeź ludności cywilnej z pewnością nie jest epizodem, a poza tym nie byliśmy w stanie wojny. Takie robienie polityki wschodniej, które proponują politycy obecnego obozu rządzącego, to droga donikąd, droga wstydu, samo okłamywania się. Politycy na wszelkie sposoby odmieniający słowo „honor” w rzeczywistości postępują wstydliwie i podle wobec władnych obywateli, a padają na kolana wobec wschodnich sąsiadów Litwy i Ukrainy. Trudno to pojąć.

  15. Bardzo dobry artykuł. Kiedy PiS był w opozycji niejednokrotnie zarzucał bierność Platformie w stosunku do Kresowiaków. Ale to co robią PiSowcy to nawet nie bierność a destabilizacja i wyniszczanie tych ludzi, ich nadziei i szans na jakąkolwiek poprawę czy wsparcie Macierzy.

    PiS cały czas powtarza, że po II wojnie światowej sprzedano Polskę i Polaków. Jeśli nie jest to tylko puste hasło to niech zaczną dbać o tych, których sprzedano dotkliwiej. My żyjemy teraz w wolnej Polsce, a Polacy na Wileńszczyźnie, Wołyniu czy Galicji mieszkają dalej u siebie, ale zdradziecko sprzedani znaleźli się w nowych i co smutne nieprzyjaznych warunkach. Nierzadko doznają szykan, są dyskryminowani i traktowani jako 'niepełny obywatel”. Ale nie poddają się, nie uginają, chodzą z wysoko podniesioną głową. Mało tego. Nie rzadko wydają się w swoich działaniach 'bardziej’ polscy od nas – z Macierzy. Krzewią swój patriotyzm, organizują się, biorą czynny udział w życiu publicznym swoich państw (na tyle ile im pozwalają te państwa), pielęgnują polszczyznę, chcą mieć polskie szkoły. Kontynuują wydawanie polskiej prasy lub zakładają nowe gazety, portale internetowe, radia. Mają silny kręgosłup moralny. Są gorliwymi wiernymi Kościoła. Kultura w nich kwitnie – festyny, wystawy, festiwale pieśni i tańca. To na Kresach jest serce Polskości. Tam jest wzór do naśladowania dla nas Polaków z Macierzy. Dla obywateli, ale i dla polityków. Wzór jest tam, na Kresach – a nie na jałowym i indyferentnym i laickim zachodzie.

    I jeśli chcemy być silnym narodem, szanowanym, potęgą – w pierwszej kolejności musimy pokazać, że potrafimy zadbać o swoich rodaków, którzy nie z własnej woli żyją po drugiej stronie granicy.

  16. Usunięcie Skolimowskiego to najpewniej skok na kasę. Już po czystkach osobowych grubsze cwaniaki będą kręcić lody na pieniądzach, które powinny być uczciwie wydane na wzmocnienie polskości, a zasilą jakąś tv biełsat albo jakie inne takie cudactwa.

  17. Ksiądz Isakowicz-Zaleski broni prawdy o zbrodni wołyńskiej, stoi po stronie ofiar, które wtedy były bezbronne, a teraz ich potomkowie nie mogą się doczekać uczciwego rozliczenia historycznego. Dlatego giedroyciowcy tak zajadle atakują Zaleskiego. Ten Piekło to nawet mały pikuś przy haniebnej szarży dokonanej niedawno przez pseudo naukowca Woycisckiego, który posunął się wręcz do brutalnego oczerniania księdza i oskarżania o jakieś wydumane winy. Niektórzy bardzo panicznie boją się trudnej prawdy i są gotowi na każdą nikczemność.

  18. Dobry artykuł, bo bez owijania w bawełnę pisze o ważnych sprawach kresowych. Też uważam, że pisiorska zmiana zaczyna się odbijać czkawką, przynajmniej w tematach polityki wschodniej, którą zajmują się postaci tak niewiarygodne jak opisani tu Dworczyk czy Przełomiec. Ale też paskudzą Szczerski z kancelarii prezydenta czy zaczadzeni miłośnicy Ukrainy w rodzaju Pawła Kowala. Albo beznadziejny dorada ministra SZ Waszcza czyli nikczemnej postury i wątpliwego intelektu Żurawski vel coś tam coś tam. Im więcej oni wszyscy „pomagają” tym jest trudniej, ot taki paradoks.

Comments are closed.