Do napisania kilku słów zainspirował mnie artykuł Karola Kazimierczaka “Tomasz Sakiewicz postuluje zdradę litewskich Polaków”, który ukazał się na jednym z portali kresowych.  Rzecz traktowała o “polsko – litewskim forum medialnym”, które odbyło się w połowie marca w Wilnie. 

Organizatorem był Czesław Okińczyc i jego media, radio i portal „Znad Wilii”, które sprawie polskiej na Litwie przynoszą więcej szkody niż pożytku. Zadziwiający był format spotkania oraz dobór uczestników. Dziwnym trafem wszyscy oni reprezentowali litewski, czyli sprzeczny z interesem Polaków na Litwie, punkt widzenia. Byli to dziennikarze litewscy oraz wyselekcjonowani dziennikarze polskojęzycznych mediów na Litwie, bo trudno nazwać je polskimi, którzy z opluwania polskości i Wilniuków uczynili motyw przewodni swoich działań. Trafne jest zatem spostrzeżenie, że wszystko odbyło się „ponad głowami Polaków Wileńszczyzny”. A że jest to akt wielce haniebny, więc do wykazu osób zaproszonych i nie zaproszonych nie wracajmy. Jedno jednak pytanie trzeba wyraźnie postawić: Czyżby forum miało jakiś inny cel poza oficjalnie deklarowanym?

Po przeczytaniu spostrzeżeń jednego z gości Ryszarda Rotkiewicza na portalu pl.delfi można wnioskować, że tak. Napisał on, że forum to odbyło się na zasadach Chatham House, czyli że uczestnicy mają swobodę w używaniu otrzymanych informacji, ale bez ujawniania danych osobowych oraz powiązań zarówno mówców, jak i pozostałych uczestników. Pięknie! Redaktor Kazimierczak trafnie pyta w swym artykule: Czyżby redaktorzy wstydzili się czegoś przed krajowym czytelnikiem, dla którego atakowanie Wileńszczyzny jest na szczęście wciąż wielkim grzechem? Bo Tomasz Sakiewicz w swojej ukazującej się w Polsce gazecie napisał zaledwie niewielką wzmiankę, za to atakujący polskie organizacje litewski portal ZW przytoczył wystąpienie Sakiewicza znacznie obszerniej, gdzie w wylewny sposób oczernia on Wilniuków.

Jeszcze niedawno organizator forum Czesław Okińczyc wypowiadał hasła obrażające obecną władzę w Polsce i jej lidera. Podobne hasła dzisiaj można usłyszeć na hałaśliwych, antyrządowych manifestacjach KOD. Tymczasem teraz Okińczyc, stary salonowiec i entuzjasta michnikowszczyzny, cynicznie szuka zbliżenia z obecną rządzącą  elitą polityczną spod znaku Zjednoczonej Prawicy. Ale to nie dziwi, bo taki jest styl jego postępowania. W myśl starego porzekadła:  Komu wojna, komu krówka dojna…

Niedawno, całkiem niedawno, a było to za “pierwszego Putina”, ci, którzy teraz rzekomo angażują się w polepszanie relacji polsko – litewskich i „walkę z rosyjską propagandą”, a mianowicie Okińczyc i dyrektor radia ZW Mirosław Juchniewicz, chętnie kupowali programy radiowe prosto z Moskwy, po czym emitowali je w swoim radiu. Nie brzydzili się też pieniędzmi pobieranymi od banku z rosyjskim kapitałem “Snoras”, którego właściciele i personel, według prasy litewskiej, mieli powiązania z rosyjskimi służbami specjalnymi. Radio ZW nadawało wtedy 4 – 5 godzin programu po rosyjsku. Co ciekawe, co teraz próbuje się zatuszować, w radiu częściej puszczano muzykę rosyjską niż polską, a działo się to zaledwie kilkanaście lat temu, na początku tego stulecia. Gdzie wówczas były, tak głośno dzisiaj akcentowane, ambicje tworzenia polskiego radia na Litwie oraz “chęć walki z rosyjską propagandą”? Czy wtedy rosyjski kapitał z banku “Snoras” oraz bliskie kontakty właścicieli banku i radia nie pozwalały dostrzec istnienia tej szkodliwej propagandy?  Jak wiadomo Pecunia non olet, czyli pieniądze nie śmierdzą. No cóż, komu wojna, komu krówka dojna…

A sprawy miały się tak. Władze litewskie znacjonalizowały bank “Snoras”, wydały listy gończe za jego właścicielami. W sakiewce ZW począł dawać się we znaki brak kasy, którą pseudo działacze postanowili pozyskać wykorzystując wszelkie możliwe (oraz niemożliwe) sposoby. Na horyzoncie pojawiła się nowa perspektywa walki z rosyjską propagandą. Co wczoraj przynosiło korzyści, dziś stało się nieopłacalne. Co ciekawe, jeszcze w kwietniu ubiegłego roku w wywiadzie dla Polskiego Radia dyrektor ZW, pytany o wpływ rosyjskiej propagandy na Polaków mieszkających na Litwie określił go jako znikomy. – Presja rosyjskich mediów wywarła skutek wręcz odwrotny od zamierzonego – zapewniał Juchniewicz. Zastrzegł jednak, że nie zawsze dotyczy to starszych ludzi. Podkreślał rolę Unii i Polski wobec rosyjskiej inwazji informacyjnej. – Potrzebna jest wola polityczna i chęć, rozwiązania mamy gotowe – przekonywał. Tłumacząc to na język bardziej zrozumiały można ująć to tak: Dajcie kasę, a już my ją zagospodarujemy. Trzeba być “na fali”, bo jest możliwość jednoczesnego wyrwania pieniędzy litewskich, polskich i unijnych na “walkę z wrażą propagandą”. I nie jest ważny efekt końcowy czy deklarowane idee, bo im dłużej kasa wpływa, tym dłużej krówka żywa.

Podobnie zresztą wykorzystano sytuację z tak zwanym procesem demokratyzacji Białorusi. Z właściwym sobie cwaniactwem radio ZW pozyskuje pieniądze na retransmisję programów “Radio Racja” w języku białoruskim, pomimo tego, że zasięg fal okińczycowego radia praktycznie nie dosięga terytorium Białorusi, co najwyżej pokrywa wąski pas przygraniczny. Ale cóż, komu wojna, komu krówka dojna…

I tak to już jest z radiem i portalem ZW oraz smykałką do interesów jego właściciela. Usta zawsze są pełne pustych frazesów i idei, a kieszeń szeroko otwarta na brzęczące monety, bez względu na to, od którego „sponsora” wpadają, wschodniego czy zachodniego.   

Józef Bielawiec

  1. Trzeba naprawdę utracić samokontrolę lub nie mieć kręgosłupa moralnego by publicznie ogłosić się jako obrońcę i jedynego sprawiedliwego w zabiegach o porozumienie Polaków na Litwie z Litwinami i Polski z Litwą.

  2. Dziękuje Redaktorom tego portalu za publikacje tego tekstu. Jestem Wilniukiem i powiem szczerze, że krew mnie zalewa jak słyszę tych polakożerców w mieniącym się radio zw. Ci „goście” spowodowali ustawami pogorszenie systemu edukacji co było najbardziej odczuwalne w polskich szkołach. A teraz pieprzą o niżu demograficznym.

  3. Niezłą kasę zbiera Okińczyc. Widzę reklamy z Lotosu, wpływy z RP a ciągnie jeszcze od władz litewskich

  4. mariusz grabowski

    Już od dawien dawna Okińczyc i jego media sprawie polskiej na Litwie przynoszą więcej szkody niż pożytku. Można wręcz powiedzieć, że to jest samo szkodnictwo, a do tego ten cwaniak ucieka się do zagarniania „kroplówki finansowej” z Polski, jakby mu sam haracz otrzymywany od jego panów lietuviskich nie wystarczał. Doi krowę bez wstydu i bez opamiętania. Wstyd mi za takich jak on „rodaków”. Na szczęście zdecydowana większość Wilniuków to ludzie honorowi, prawi i uczciwi.

  5. Atakują AWPL za współpracę z mniejszościami narodowymi, w tym z Rosjanami, a przecież to jest konieczność w sytuacji, gdy mniejszości narodowe na Litwie w wyborach są objęte bardzo wysokim ogólnokrajowym progiem wyborczym.
    Tymczasem sami, jak przywołany Okińczyc, gdy tylko nadarza się okazja, wyciągają łapę po rosyjską kasę, ale wtedy udają, że wszystko jest O.K., najchętniej zaś czynią to w tajemnicy.
    Moralność Kalego w pełnym rozkwicie.

  6. Tego Okinczyca trzeba rozliczyć z każdej złotówki, jaką zagarnął z polskiego budżetu na swoje gadzinowe radyjko. A za defraudację, bo tak należałoby zakwalifikować działania na szkodę polskości i wysługiwanie się litewskiemu reżimowi, powinien ponieść konsekwencje prawne.

  7. Jest jedno proste rozwiązanie, potrzeba założyć inne, naprawdę polskie patriotyczne radio, które będzie konkurencją dla tego rozpasanego zlitewszczonego zw.

    • Zdaje się, że twoje „życzenie” się spełniło, bo powstało Radio Wilno. Pisze o tym w osobnym artykule…

  8. Co tu się dziwić?

    Co tu się dziwić, wszak wiadomo, że Okińczyc jest towarzysko i biznesowo powiązany z wpływowymi środowiskami zarówno na Litwie jak i w Polsce. Nie od dziś jest jasne, że jego prywatne media otrzymują środki z Polski, za które potem atakują polskich działaczy, a promują litewskich, jak na przykład buldożerowego niszczyciela polskich szkół, obecnego mera Wilna Simasiusa oraz byłego ministra oświaty Steponaviciusa, który wprowadził w 2011 roku skandaliczną ustawę oświatową, pogarszającą dramatycznie status polskiego szkolnictwa na Litwie.

  9. Radio i portal ZW coraz bardziej szkodzą Polakom na Litwie, stały się typowymi gadzinówkami wysługującymi się lietuvisom. Audycje radiowe i publikacje na portalu opluwają Wilniuków i są na rękę lietuvisom. Nawet radio złamało ciszę wyborczą przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, by w audycji Witmanowej oczerniać AWPL i jej kandydata na prezydenta. To już jest nie tylko chamstwo i niegodziwość, ale wprost złamanie prawa. Ale Okińczyc ma wyjątkowe układy z lietuvisami, jest z nimi powiązany układami towarzyskimi i biznesowo – masońskimi. Razem ze swoim protegowanym krewniakiem Niewierowiczem są tak naprawdę wyrobnikami lietuvisów, realizują ich politykę, dlatego są tak wychwalani przez lietuviskie media i znaną z antypolskich uprzedzeń panią prezydent. Oni wprost działają na szkodę polskości. A do tego ciągnie się za nimi smród niewyjaśnionych kombinacji finansowych na wielką skalę. Zmarnotrawionych jest wiele milionów litów dla nowej wileńskiej elektrociepłowni, swoimi machlojkami oszukali nawet premiera kraju. A do tego jeszcze olbrzymie miliony euro idą przez wiele lat z Unii na zamknięcie elektrowni atomowej w Wisagini i tu też na pewno są i będą duże przekręty. Towarzystwo skupione wokół Okińczyca i jego medialnej stajni radia i portalu ZW nie ma żadnej idei, oprócz biznesowego skoku na wielką forsę. Ta cała ferajna jest bardzo podejrzana i nie można jej ufać. Są skompromitowani i zwyczajnie szkodzą polskości na Litwie.

  10. Trochę już tu było innych tekstów o tym Okińczycu więc wiadomo, że to niestety bardzo mętna postać. Żenujący facet, który dla własnego zysku wyrzekł się rodaków i poszedł na haniebną współpracę z prześladowcami polskości.

  11. Gdzie Landsbergis nie może, tam Okińczyc dopomoże.
    Okińczyc w 1988 roku zaangażował się w działalność antypolsko nastawionego Sajudisu, był posłem, a później doradcą prezydenta Adamkusa, doradcą premierów Litwy ds. mniejszości narodowych, a teraz jest konsultantem ds. polityki zagranicznej i regionalnej. Ciekawe, czy pełniąc te funkcje doradzał kolejnym rządom niekorzystne rozwiązania dla polskiej wspólnoty, choćby w oświacie? O jego protestach w tej sprawie bynajmniej nie słyszałem.
    Okińczyc to również, tak jak Landsbergis, sygnatariusz deklaracji niepodległości. Zapewne ten podpis i stanowiska zobowiązują do pewnych zachowań, tylko czy są one korzystne dla Polaków na Litwie? Mam tu wielkie wątpliwości.
    Ale jest on też prezesem wpływowej grupy medialnej ZW, obejmującej radio i portal internetowy. Ten sam portal, który bardzo często atakuje polityków AWPL, publikuje nieprzychylne im sondaże, gdzie pisują napastliwe artykuły bracia Radczenko, związani do niedawna z polakożerczym delfi, promujący inną Wileńszczyznę. Inną, czyli zapewne zależną od kaprysów litewskiej władzy i bez polskości na niej. Gdzie budowana z takim poświęceniem jedność Polaków jest krytykowana, a promowane są pseudoklubiki dyskusyjne podważające wartości, na których opiera swą siłę polska partia.
    Ale to, co najbardziej niepokoi w postawie Okińczyca, to jego szkodliwa nadaktywność na terenie Polski, która jest swoistym uzupełnieniem propagandowej aktywności Landsbergisa i byłej ambasador Zakarevičienė. Chodzi o jego wizyty w przeróżnych instytucjach, podczas których wypowiada nieprzychylne opinie o działaczach z Wileńszczyzny. Spotyka się z urzędnikami, zabiega o środki na swoje media i oczernia przy tym AWPL i polskich polityków z Litwy, zarówno posłów, jak i samorządowców, co wzbudza niesmak u jego rozmówców. Zamiłowanie mecenasa do tego typu podróży to jednak nie pierwszyzna. Otóż w 1991 roku, na progu tworzenia nowego państwa litewskiego, z poruczenia Landsbergisa, udał się z misją i odwiedził polski parlament, gdzie podczas rozmów podnosił sprawę zagrożenia dla Sajudisu i samego Landsbergisa, prosząc o wsparcie dla nich. Do dziś tamte krokodyle łzy Okińczyca wywołują oburzenie wśród ówczesnych, aktywnych działaczy ZPL. A to dlatego, że w tym samym czasie nie kto inny, a Landsbergis właśnie prześladował Polaków. Zostało to przypieczętowan e rozwiązaniem polskich samorządów i uchwaleniem ustawy o „przeniesieniu ziemi”, na czym skorzystał sam Landsbergis. Był to akt skandaliczny, który doprowadził do wydziedziczenia i wyrugowania byłych, prawowitych właścicieli i ich spadkobierców z własności. Oczernianie polityków z Wileńszczyzny to jednak żadna nowość w wykonaniu Okińczyca. Robił to nie raz i nie dwa.

  12. Fragment dyskusji na jednym z portali w Macierzy:
    W konkursie Polak Roku na Litwie Okińczyc zajął ostatnie miejsce!
    Prezes radia Znad Wilii, kolaborant władzy lietuviskiej, szkodnik i rozbijacz polskości oraz nałogowy egoista, niedawno chwalił się książką pt. „Okińczyc – wileński autorytet”. Teraz czas na dodatek pt. „Ale nie dla Polaków na Litwie…”. Bo Wilniucy z zasady nie szanują odszczepieńców, który kalają własne polskie gniazdo. (anka)

    Naprawdę trzeba być skończonym nadętym bufonem, by takie książki pisać o samym sobie. W kolejnym tomie być może się dowiemy, że on sam jeden w 91. roku gołymi rękami niszczył sowieckie czołgi pod wieżą telewizyjną… No chyba że to książka z gatunku „groteska” albo „bajeczki dla potłuczonych”.. . Dlatego dobrze się stało, że Okińczyc zwany Okłamczycem, lietuviski urzędas, w swoich mediach szkalujący polskich działaczy na Litwie, takie tutejsze wcielenie michnikowszczyz ny – został przez mądry lud wileński odpowiednio oceniony i usłyszał zdecydowane: NIE!!! (mariusz67)

  13. Normalka, raz Okińczycowi ruski pieniądz nie śmierdział i to przez czas długi. Ale jak się polityczne wiatry zmieniły, to i ten jak chorągiewka zmienił kierunek wyciągania łapy. Znamy dobrze takich szubrawców, którzy nie mają kręgosłupa moralnego, a kierują się tylko bezczelną prywatą.

  14. fajne to powiedzonko, komu wojna, komu krówka dojna. nie znałem tego, ale przyznaję, że pasuje do opisu, jak ten drobny cwaniaczek z radyjka wyciąga kasiorę do własnej kabzy.

  15. Ten Okińczyc to szkodnik wielkiej wody, służy sobie i swojej kieszeni kosztem Polaków na Litwie, to medialne pasożytnictwo.

Comments are closed.