fot.: wikipedia.org

„Uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucyi narodowej jedynie zawisł, długiem doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu naszego wady, a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje, i z tej dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła; wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą, egzystencyę polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce nasze jest powierzonym; chcąc oraz na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć; mimo przeszkód, które w nas namiętności sprawować mogą, dla dobra powszechnego, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia ojczyzny naszej i jej granic, z największą stałością ducha niniejszą konstytucyę uchwalamy”.

Obchodzimy kolejną rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja z 1791 roku. Konstytucji, która przypomina nam I Rzeczpospolitą złożoną z Polski i Litwy. Przypomina nam o dwóch organizmach państwowych połączonych dobrem wspólnym, wspólnym losem z wyboru. Powołanie do życia I Rzeczypospolitej było efektem Unii Lubelskiej, która wyznaczyła formalne ramy funkcjonowania dwóch narodów w jednym państwie. Przez wieki Rzeczpospolita była przykładem wolności, swobód obywatelskich i tolerancji dla całej Europy. Gwarantem tych niezbywalnych praw stała się Konstytucja 3 Maja, pierwsza w Europie, a druga na świecie. Była tak pionierska i nowoczesna w swej wymowie, że stała się solą w oku dla sąsiadów Rzeczypospolitej budujących w tym czasie swoje monarchie absolutne. Rzeczpospolita gwarantowanych praw i swobód, demokracji szlacheckiej i obieralnego króla nie pasowała do ówczesnego obrazu Europy. Wyprzedzając epokę stała się jej ofiarą znikając z map na długie lata. Przez wieki Trzeci Maja był symbolem światłego patriotyzmu, łączącego niepodległość z nowoczesnością. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że warto zwrócić uwagę na ten drugi aspekt majowej konstytucji, była ona ukoronowaniem bezprecedensowego w historii Polski dzieła reform ustrojowo-społecznych. Reformy, jak wiemy dobrze, są rzeczą trudną. Trzeba mieć jasną wizję zmian, odpowiednie środki i stosowne poparcie. Autorzy konstytucji działali w warunkach skrajnie niesprzyjających, mieli licznych wrogów nie tylko w kraju, ale przede wszystkim w ościennych mocarstwach, Rosji i Prusach. Siły tych wrogów nie docenili i mimo szlachetnych intencji, po chwilowym triumfie przegrali. Trzeci Maja stał się testamentem konającej Ojczyzny. Niestety, rękę do zniszczenia Rzeczypospolitej przyłożył sam król, a brzemię jego zdrady boleśnie doświadczyły pokolenia Polaków podczas 123 lat niewoli.

Rok po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja wojska rosyjskie wkroczyły do Polski. Było to efektem działań zdrajców, którzy zawiązali wcześniej konfederację targowicką i poprosili o tę interwencję. Po dwóch miesiącach Rosjanie, mimo kilku drobnych porażek, zbliżyli się do Warszawy. Na słynnej królewskiej naradzie 23 lipca 1792 roku, za przystąpieniem do zdradzieckiej konfederacji targowickiej głosował sam król i siedmiu innych współtwórców Konstytucji, w tym Hugon Kołłątaj, pięciu było przeciw. Katarzyna II nie pozwoliła im nawet skapitulować, gdyż o formalnej wojnie między Rosją a Polską nie było przecież mowy. Nieugięci patrioci musieli szybko udać się na emigrację, bo caryca miała już uzgodnioną z targowiczanami listę „spiskowców” do ujęcia. To od tej pory słowo „targowica” stało się w języku polskim synonimem najcięższej zdrady narodu i państwa.

Stanisław August, jak pokazały dokumenty historyczne, od samego początku urzędowania jako król był skorumpowanym namiestnikiem Polski, który brał łapówki za zgodę na kolejne rozbiory kraju. Ostatni król Polski był na usługach carycy Katarzyny II, był jej kochankiem i to relacjom z nią zawdzięczał polski tron. Do końca życia był na jej pensji. Został osadzony na polskim tronie dzięki rosyjskim bagnetom i za pieniądze Katarzyny II. Majestatem urzędu, który mu powierzono, potwierdził jedną z największych zbrodni politycznych w historii nowożytnej Europy, unicestwienie państwa o 800-letniej historii. Historycy ostrożnie tylko szacując przyjmują, że przez całe swoje rządy król przyjął od Katarzyny II równowartość 1 mld zł łapówek (w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze). Na tyle wycenił niepodległość Polski. Tylko zapobiegliwości naczelnika powstania narodowego w 1794 roku, Tadeuszowi Kościuszce, zawdzięczamy, że rozwścieczony lud Warszawy nie dokonał egzekucji króla podczas powstania.

Wybitny publicysta i historyk Tadeusz Korzon (1839-1918) zdobył się na jednoznaczną ocenę postawy Poniatowskiego, zebrał sporo dokumentów pokazujących dość niskie motywacje króla-zdrajcy. W „Wewnętrznych dziejach Polski za Stanisława Augusta” dość dokładnie wyliczył, na ile król wycenił niepodległość Rzeczpospolitej. „Stanisław August nosił w głębi swej duszy moralną zgniliznę, której wstrętność i nieuleczalność stanie w całej grozie dopiero przy zestawieniu wszystkich stron jego życia, prywatnego i publicznego” – pisał Korzon. Informacje o łapówkach, które przyjął Poniatowski, pochodzą z raportów rosyjskich ambasadorów. Są to dane, które pokazują stopień jego zależności. Pierwsze znaczne pieniądze od Katarzyny II dostał Poniatowski tuż po koronacji. Było to wypłacone na polecenie carycy 100 tys. dukatów „na pilne potrzeby”. Przyjmując ostrożne przeliczenia na dzisiejsze pieniądze, byłoby to około 60 mln zł (według kursu złota). Nikt nie daje takich pieniędzy za darmo. „Płatny służalec posłał swojej opiekunce pudło trufli” – oburzał się Korzon. Kolejne wpłaty dla Poniatowskiego są bardzo precyzyjne, a informacja o nich pochodzi z dokumentów, które 18 kwietnia 1794 r. rozjuszony tłum warszawiaków wydobył ze splądrowanej ambasady rosyjskiej. Były to notatki ambasadora Osipa Andriejewicza Igelströma. Wszystkie otrzymane kwoty pokazują, że król przyjął od Rosjan równowartość 1 mld zł łapówek w przeliczeniu na dzisiejszy kurs złota. W tamte dni powstania kościuszkowskiego lud Warszawy okrzyknął króla judaszem Polski.

Tak oto skonała Konstytucja 3 Maja, a wraz z nią upadła I Rzeczpospolita. Jednak przetrwał jej propolski, propaństwowy i wolnościowy duch, przetrwał do dzisiaj. A dzień 3 Maja stał się wielkim świętem narodowym, świętem polskiej demokracji, na przekór zdrajcom i wrogom naszej Ojczyzny.

Dr Bogusław Rogalski

  1. Rzadko pamięta się dzisiaj, że spośród głównych autorów i redaktorów Konstytucji 3 maja prawie wszyscy należeli do masonerii, która powstała w 1717 orku, aby zwalczać Kościół. Byli to: król Stanisław August Poniatowski, Ignacy Potocki, marszałek Sejmu Czteroletniego – Stanisław Małachowski, marszałek Konfederacji Litewskiej – Kazimierz Nestor Sapieha, a nawet sam Prymas Michał Poniatowski oraz najważniejszy Iluminat – Hugo Kołłątaj – autor tekstu konstytucji oraz Scipione Piattoli. Zadziwiające, jak wielu Polaków jest przekonanych do Kołłątajowsko- Lelewelowskiej wersji historii Polski , a zwłaszcza okresu Sejmu 4-letniego i Konstytucji 3-go Maja 1791 roku. A prawda jest taka: Konstytucja majowa była zamachem stanu – zaplanowanym, przygotowanym i przeprowadzonym przez masonerię. Konstytucja nie wnosiła niczego istotnego do naprawy państwa. Zasadnicze reformy zostały bowiem już wcześniej uchwalone — (m.in. reforma wojskowa i skarbowa). Państwo, działając w ramach ustroju rzeczpospolitej szlacheckiej, — potrafiło dokonać samouleczenia i w ten sposób pokazywało, że głębsze zmiany ustrojowe są zbędne.
    Dlatego Konstytucję uchwalono pośpiesznie, — z zaskoczenia, — w czasie kiedy posłowie opozycji byli na wakacjach . — „Żaden zamach stanu nie odbył się z takim spokojem i porządkiem, jak ten, — bez żadnego rozlewu krwi, wśród największej radości mieszkańców stolicy…..” ( ks.Kalinka). Konstytucja niszczyła ustrój I Rzeczpospolitej — pozbawiając szlachtę nie-posesjonatów praw politycznych — co było trafnie, odczytane przez szlachtę, jako wstęp do zmiany kryterium uczestnictwa w życiu politycznym ze szlachectwa na cenzus majątkowy. — To tak, — jakby w dzisiejszych czasach pozbawiono praw politycznych połowę społeczeństwa. Taki akt bezprawia musiał wywołać i wywołał ostry sprzeciw. I najważniejsze; — Był tam pozornie niewinny zapis o tym, — że Rzeczpospolita daję ochronę tym obcokrajowcom, którzy ochrony w niej szukają . A kto takiego
    schronienia potrzebował? Oczywiście ci, — którzy buntowali się przeciwko ładowi monarchistycznemu w swoich krajach. Ten zapis mocno przestraszył ościennych monarchów, — zwłaszcza Katarzynę. Przypomnę, że był to początek lat 90 tych XVIII wieku – we Francji przygotowania do obalenia monarchii szły pełną parą — (republikę uchwalono we wrześniu 1992 roku. — Ludwikowi XVI obcięto głowę w roku 1993 ). Katarzyna II była nie na żarty zaniepokojona pisząc o sytuacji w Polsce: — „(mając na względzie)… osobliwie zaś ujawnioną skłonność do wyuzdania i szaleństw francuskich”.
    Była więc Konstytucja prowokacją, — mającą zająć na czas jakiś kraje sąsiednie Rzeczypospolitą, jako zarzewiem buntu w tej części Europy – aby republika francuska miała szansę przetrwać. Masoni z pełną premedytacją poświęcili Polskę na ołtarzu rewolucji, — a to że nazywali siebie „patriotami” — nie oznacza bynajmniej, że nimi byli. Nawiasem mówiąc, — za swoje polityczne usługi, – równie dzielnie jak „hetmani”, — inkasowali znaczne kwoty.

  2. „„Stanisław August nosił w głębi swej duszy moralną zgniliznę, której wstrętność i nieuleczalność stanie w całej grozie dopiero przy zestawieniu wszystkich stron jego życia, prywatnego i publicznego” – pisał Korzon.”

    Taką moralną zgniliznę noszą dzisiaj antypolscy komentatorzy jak Radczenki, Pukszto, Okińczyc czy klan Klonowskich.

  3. Piotr Stefański

    „W „Wewnętrznych dziejach Polski za Stanisława Augusta” dość dokładnie wyliczył, na ile król wycenił niepodległość Rzeczpospolitej. ” – taki klonowski czy Okińczyc również dokonali takiej wyceny. Wycenili „polskość” na Litwie i sprzedali się nacjonalistom i antypolskim środowiskom – poprzez prowadzenie działań zmierzających do rozbicia polskiej społeczności.

Comments are closed.