Agresywne i bezpardonowe ataki na AWPL-ZChR i jej przewodniczącego powracają jak bumerang przed każdymi wyborami, pisane według tego samego goebbelsowskiego scenariusza, którego celem jest rozbijanie jedności Polaków i osłabianie ich listy wyborczej. W tych opluwających, pełnych oszczerstw i jadu działaniach wyspecjalizował się Aleksander Radczenko, dyżurny polskojęzyczny niby publicysta, piszący i powielający to samo, co w swoich antypolsko nastawionych poglądach głoszą litewscy nacjonaliści i liberałowie. Jak wilk w owczej skórze, pojawia się w ważnych momentach siejąc destrukcję, propagandowy ferment i dezinformację. Znowu zaktywizował się na portalu ZW, tym razem ogłaszając start z kolejnej już partii, socjaldemokratów. Jedyny cel tego zadania, to rozbijanie. Klasyka działania służb, chciałoby się powiedzieć. Tak działa tylko pożyteczny idiota albo agent wpływu. Jakiś czas temu pisałem o tym. Czas przypomnieć fakty.

Polacy na Litwie szykują się do wyborów

Wybory samorządowe na Litwie tuż tuż. Jak bardzo są one ważne dla polskiej społeczności w tym kraju, nikogo nie trzeba przekonywać. Dzięki silnej reprezentacji Akcji Wyborczej Polaków na Liwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin w samorządach, Seimasie, Parlamencie Europejskim, Komitecie Regionów i Radzie Europy możliwe jest aktywne podnoszenie na forum politycznym postulatów polskiej mniejszości na Litwie. Polacy dzięki swoim organizacjom i ich liderom odnoszą z każdymi wyborami coraz większe sukcesy. I to jest solą w oku tych, którzy polskość na Wileńszczyźnie zwalczają. Jak zdecydowana większość tzw. Koroniarzy, cieszymy się i doceniamy to, że nasi Rodacy na Wileńszczyźnie działają prężnie, są świetnie zorganizowani i potrafią pomimo wielu przeszkód i kłód rzucanych pod nogi walczyć o swoje prawa oświatowe, językowe, o ziemię oraz polski i chrześcijański świat wartości, że przeciwstawiają się haniebnej dyskryminacji. To ważna sprawa, w tym dziele wszyscy powinniśmy im pomagać i głośno o tym mówić. Tak, Polacy na Litwie poprzez swoją jedność organizacyjną potrafią na swoich listach zjednoczyć również kandydatów z prawie wszystkich mniejszości narodowych, bo to jest gwarancją dobrego wyniku i sukcesu wyborczego. Ponadto pokazują, że są głosem tych wszystkich, którzy niezgodnie ze standardami europejskimi są w państwie litewskim szykanowani ze względu na narodowość, co w Europie XXI wieku jest oczywistym skandalem. Skuteczność, siła i sprawność polskich organizacji nie wszystkim się jednak podoba. To stąd biorą się niegodziwe i brudne ataki na AWPL-ZChR i jej lidera, a których celem jest psucie wizerunku partii w oczach wyborców i polityków w Polsce.

Uderz w stół a Radczenko się odezwie

Stare przysłowie powiada, że „uderz w stół a nożyce się odezwą”. Nie inaczej jest i tym razem. Seria sukcesów polskiej partii na Litwie sprawiła, że zardzewiałe nożyce jak przy każdych wyborach, dają o sobie znać. Mam oczywiście na myśli tępy jazgot Aleksandra Radczenko i jego wiadro pomyj, które wylewa na AWPL-ZChR przy każdej okazji.  Co wybory to samo, ta sama narracja, aż do obrzydzenia, byle pomniejszyć wynik wyborczy, by osłabić polską partię i jej znaczenie w litewskiej polityce. Oto ukryty cel tego ataku. Czyje poglądy realizuje zatem Radczenko? Odpowiedź jest prosta, litevskich szowinistów, którym od lat marzy się Wileńszczyzna bez Polaków. Ale gdyby tylko to oni stali za oszczerstwami pisanymi przez Radczenkę, to można byłoby wówczas rzec, że jest on przez nich wykorzystywany jak leninowski „pożyteczny idiota”. Ale czy tak jest w rzeczywistości, czy raczej stoi za nim ktoś większy, raczej orwellowski „starszy brat”, czyli litewska razwiedka? Kilka faktów z jego biografii pozwoli lepiej odpowiedzieć na te pytania.

Goebbelsowska propaganda

Radczenko lubi mówić sam o sobie, że jest niezależnym publicystą i blogerem, a ostatnio zamarzył nawet kandydować, tym razem z list litevskich socjaldemokratów. Cóż, ciągnie go jak widać do swoich. Ale pozory mogą mylić. Wszystko wygląda na klasyczną zmyłkę, tak zwaną przykrywkę, pod którą realizuje swoje zadania, polegające na uderzaniu w jedność organizacyjną Polaków na Litwie i niszczeniu wizerunku i autorytetu ich liderów. To wyjątkowo paskudna i nikczemna robota w jego wykonaniu, bo bazująca na starej goebbelsowskiej zasadzie propagandy wykorzystywanej przez wszelkiej maści służby specjalne. Zawiera się ona w powiedzeniu, że „kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą”. To według tej zasady pisze i działa Radczenko. A jego rzekoma niezależność, na którą sam się powołuje i mydli nią oczy, wygląda tak.

Aleksander Vile Radczenko to litewski etatowy urzędnik, jego poglądy są skrajnie liberalne. Główny specjalista w Departamencie Prawa Ministerstwa Sprawiedliwości Republiki Litewskiej (2000 – 2006), od 2006 doradca w Departamencie Prawa Kancelarii Rządu Republiki Litewskiej, kierownik Działu Legislacji i Ekspertyzy Prawnej Kancelarii Rządu RL (2007 – 2009), wicedyrektor Departamentu Systemu Prawnego Ministerstwa Sprawiedliwości (2009 – 2013), od 2013 wicedyrektor rządowego Departamentu Prawa. Oto prawdziwa twarz tego pseudo moralizatora. To żaden niezależny publicysta, lecz opłacany przez władze litewskie człowiek od brudnej, antypolskiej roboty. Nie dajmy się też zwieść nazwom funkcji w kancelarii rządu, za które pobiera wynagrodzenie. Jego główna aktywność skupia się na zupełnie innym polu. Jest nią wpływanie na polską opinię publiczną na Litwie i w Polsce, w celu tworzenia czarnego PR-u wymierzonego w AWPL-ZChR, w ZPL, ale przede wszystkim w Waldemara Tomaszewskiego. To świadome i zaplanowane działanie dezinformacyjne na szkodę tych organizacji i ich działaczy. Jego zadaniem jest podważanie ich autorytetu i wiarygodności, psucie ich wizerunku w przestrzeni publicznej oraz rozbijanie jedności polskiej mniejszości narodowej. Od lat robi to na wiele sposobów, zmienia metody i środki działania, aby w ten sposób kamuflować swój haniebny proceder.  

Specjalista od rozbijania i oczerniania

Już w latach 1994–1996 przewodniczył Klubowi Polskiej Młodzieży Alternatywnej na Litwie, zakładał grupę tzw. twórców niezależnych „TKM”. Politycznie związał się z litewskimi liberałami, był członkiem rozbijackiej frakcji polskiej „Pro Libera” przy Litewskim Związku Liberałów (2002–2004). Kandydował w wyborach samorządowych z ramienia LLS (2002). W latach 2006-2012 był członek Ruchu Liberalnego Republiki Litewskiej. Wspierał i wspiera antypolsko nastawionych liberałów we wszystkich wyborach. Tych liberałów, którzy w 2011 roku stworzyli ustawę niszczącą polską oświatę na Litwie. Tych, którzy w ostatnich aferach korupcyjnych brali łapówki po 300 tysięcy euro. Popierał ich mera Wilna, który zamykał polskie szkoły. Z takim oto skompromitowanym środowiskiem jest związany. Teraz przechrzcił się na socjaldemokratę. Natomiast w swojej propagandowej działalności powiązany jest z portalem i radiem ZW, którego prezesem jest Czesław Okińczyc, figurujący na ujawnionej niedawno liście tajnych współpracowników KGB, przyjaciel największego polakożercy na Litwie, czyli Vytautasa Landsbergisa, tego, który kilka lat temu wzywał publicznie do „historycznego zwycięstwa nad Polakami”. To tu Radczenko uprawia swoje poletko plującej propagandy (choć oficjalnie jest urzędnikiem państwowym), zwłaszcza w nazywanym przez niektórych „sabatem politycznym” programie „Szósty dzień tygodnia”, gdzie wypełnia funkcję stałego komentatora. Zasłynął w ZW z wychwalania i promowania litewskich liberałów (teraz wychwala także socjaldemokratów) oraz oczerniania Polaków z AWPL. I tu ciekawostka. Do ZW przyszedł z gadzinowej polskojęzycznej wersji portalu delfi, którą współtworzył z bratem Antonim. Widać dostał kolejne zadanie. W międzyczasie został współtwórcą i głównym ideologiem Polskiego Klubu Dyskusyjnego, pokracznej próby kolejnej rozbijackiej inicjatywy tego „niezależnego publicysty”. W jego właściwej działalności, wszędzie pojawia się w podtekście lub wprost słowo „alternatywa” i sianie zamętu, destrukcja. To on od 2000 do 2002 redagował alternatywne czasopismo „Chaos”. A teraz pisze prostackie, oczerniające polskość i Polaków na Litwie felietony i komentarze na pożałowania godnym blogu „Inna Wileńszczyzna jest możliwa”. Inna oznacza zlituanizowana, bez polskości na niej. Taki też cel postawili sobie nacjonaliści litewscy i litewskie służby, bez wątpienia działalność Radczenki wpisuje się w ten scenariusz. A że polskie organizacje odnoszą z każdymi wyborami coraz większe sukcesy, to tym bardziej brutalnie są atakowane. Stąd biorą się wszystkie ataki i próby rozbijania jedności Wilniuków, stąd czarna propaganda wymierzona w liderów organizacji polskich. O sytuacjach takich Józef Piłsudski mówił wprost: „Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur.” Polacy na Litwie są zahartowani przez lata walki o swoje prawa i nie dają się tak łatwo nabierać na sztuczki specsłużb, przy użyciu przeróżnych polskojęzycznych mediów czy „publicystów” takich jak Radczenko. Ale muszą na to uważać Polacy w Macierzy, zwłaszcza politycy, aby nie dać się zwieść i nie wpaść w zastawioną na nich propagandową pułapkę.

Definicja agenta wpływu

Wróćmy na koniec do tytułowego pytania, czy Aleksander Radczenko to pożyteczny idiota czy agent wpływu? Przy jego premedytacji, z jaką negatywnie pisze o AWPL – ZChR, celowym i świadomym działaniu przeciw interesom polskiej wspólnoty, trudno uwierzyć w to, aby dał się wykorzystać, jako pożyteczny idiota. Pozostaje więc druga możliwość. Definicja agenta wpływu nie pozostawia złudzeń: jego zadaniem „jest wywieranie wpływu na instytucje polityczne i państwowe oraz na opinię publiczną. Do tego celu wykorzystuje często kontakty osobiste, stanowisko zawodowe i pozycję społeczną. Narzędziem realizowania działalności agentury wpływu mogą być również środki masowego przekazu. Jej działania realizowane są poprzez propagandę, dezinformację oraz dywersję polityczną w celu urabiania opinii polityków, dziennikarzy i grup nacisku w kierunku przychylnym zamiarom mocodawcy. Agentura wpływu należy do najskuteczniejszych sposobów informacyjnego oddziaływania. Agent wpływu postrzegany jest w swoim środowisku, jako obywatel, który prywatnie bądź publicznie głosi swoje poglądy. Szkody wyrządzone przez agenta wpływu są potencjalnie ogromne, zwłaszcza, jeśli jest on wysokim urzędnikiem państwowym. Do zadań agentury wpływu należy sterowanie opinią publiczną poprzez rozpowszechnianie odpowiednio dobranych informacji, dezinformacji, opinii i argumentów, oraz chwytliwych sloganów i słów wytrychów zastępujących wiarygodną ocenę faktów. Agentura wpływu ma sterować opiniami środowiska, w którym się obraca. Zadanie to wypełnia posługując się technikami zarządzania postrzeganiem, co w mniej politycznie poprawnych słowach można określić, jako atrakcyjnie podane, ordynarne fałszowanie rzeczywistości.”

Marzenie ściętej głowy

 

Wszystkie fakty wskazują na to, że Aleksander Radczenko to klasyczny agent wpływu, którego celem jest medialne i polityczne niszczenie oficjalnych polskich organizacji na Wileńszczyźnie oraz zniechęcanie Polski do popierania swoich Rodaków na Litwie. W taki oto sposób, ten przyjaciel liberalnych aferzystów i socjaldemokratów, realizuje szkodzące polskości zadania. Teraz chwali się, że otrzymał czwarte miejsce na liście litevskich socjaldemokratów i marzy mu się objęcie mandatu radnego, ale to jest marzenie ściętej głowy. Przecież on nie ma żadnego autorytetu wśród wileńskich Polaków, przez których nazywany jest dyżurną muchą plujką i nikt z nich nie będzie na niego głosować. Jeśli myśli, że Litwini na niego zagłosują, to jest to także marzenie ściętej głowy, bo Litwini też nie lubią takich, co dla swoich korzyści zmieniają partie. Można śmiało robić zakłady, że ten wysługujący się antypolsko nastawionym siłom człek nie dostanie się do rady samorządu Wilna, jego szanse są żadne a wręcz zerowe. Jedynym celem jego działalności jest ujadanie i kąsanie AWPL-ZChR oraz polskich patriotów tak, jak czynią to klasyczni agenci wpływu.

Antoni Matulewicz

P.S. Otrzymałem od Wilniuków informację, że ten „świętoszek” Radczenko w sposób bezpardonowy łamie kodeks wyborczy (na Litwie w marcu odbędą się wybory samorządowe). Chociaż, jak sam się chlubi, jest prawnikiem, wieloletnim wysokiej rangi urzędnikiem w ministerstwie sprawiedliwości, to reklamuje się w trakcie kampanii wyborczej w mediach bez stosownego podpisu i oczywiście gratisowo. Jeżeli media Okińczyca uprawiają taki proceder i tak robią, to jest to wytłumaczalne, bo te media rzadko kiedy przestrzegają zasad, ale już radio i inne programy LRT (państwowy nadawca) nie powinny łamać w tak oczywisty sposób prawa. Cóż, widocznie temu agentowi wpływu wszystko już wolno. Skandal.

  1. Radczenko to dyżurny opluwacz AWPL-ZChR, mówił że partia jest klerykalna, ale to on jest hipokryta i krętacz, sam widziałem jak pod kościołem Piotra i Pawła rozdawał swoje ulotki. Zarzucał że AWPL reklamuje się w rosyjskich mediach, a tu nagle bomba medialna!!! Dzisiaj w rosyjskim radiu słyszałem Radczenkę, tak tak, a ponadto jego reklamę wydrukował rosyjski tygodnik Ekspress Niedziela, ha,taki to z niego krętacz,innych pomawia a sam pcha się ze swoją reklamą nachalnie.

  2. Niestety zdarzają się ludzie pozbawieni zasad etycznych, a wtedy są zdolni do takich postępków jak ten osobnik opisany w artykule.

  3. Co zrozumiałe u Polaków Radczenko nie ma żadnego autorytetu. Ale Litwini też pogardzają kimś, kto pluje we własne gniazdo, przeskakuje z partii do partii i ogólnie cechuje się niegodziwością w działaniu. Wyborcze szanse Radczenki są więc żadne. I bardzo dobrze.

  4. Wygląda na to, że całe to środowisko Okińczyca to jakaś wielka szajka.
    Okińczyc – przyjaciel Giedroycia, Przełomiec, Landsbergisa; współtwórca polakożerczego Sajudisu złożonego z przefarbowanych komunistów. Na liście Tomkusa jako agent KGB!!!

    Radczenko vile – wieloletni pracownik urzędów wszelakich przy każdym rządzie (jaki powód trzymania? może ataki na polskie organizacje?)

    Radczenko brat – współtwórca polskiego delfi, redaktor ZW

    Renata Widtmann – Radio ZW, żona Stanisława Widtmanna, który był zastępcą dyrektora Departamentu Mniejszości Narodowych i Wychodźstwa przy Rządzie Republiki Litewskiej, a następnie doradcą w wydziale obywatelskim i otwartego rządu Departamentu Komunikacji Służby Premiera. W latach 2011 – 2012 był wiceministrem kultury ds. mniejszości narodowych. Później urzędnik ambasady – pytani; co zrobił dla swoich Rodaków?

    Drugie pytanie: Stanisław Widtmann został attache do spraw energetyki – utworzono specjalnie to stanowisko!!! – w 2014 roku, czyli w roku odwołania Niewierowicza!

    Jarosław Niewierowicz – W latach 2006–2008 wiceminister spraw zagranicznych. Od 2012 do 2014 minister energetyki. W marcu 2015 został prezesem Polsko-Litewskiej Izby Handlowej. Minister Niewierowicz osobiście nadzorował sprawę „Orlenu” i był „bohaterem” skandalicznego nagrania „uSowy”. Fragm. art. „gdy minister energetyki zwlekał z podpisaniem dokumentów niezbędnych do realizacji inwestycji, jego WUJEK Okińczyc próbował „nakłonić” koncern „Orlen” do podpisania umowy na obsługę prawną spółki z własną kancelarią prawną, która miała reprezentować „Orlen” na Litwie, obiecując jednocześnie szybkie rozwiązanie problemów”.

    Orlenowskiej afery ciąg dalszy – umieszczanie reklam przez dzisiejszego dyrektora Orlen Lietuva M.Rudnickiego u tego samego Okińczyca w jego prywatnym radiu znad wilii. Ale widać ręka rękę myje, bo siostrzeniec Okińczyca zatrudnił żonę Rudnickiego, a ten sie teraz odwdzięcza reklamami

    Jak widzimy – powiązania nie przypadkowe. Wszystkich scala osoba Okińczyca, który posiłkuje się jeszcze kilkoma innymi osobnikami (Pukszto, Komar plus kilka zaprzyjaźnionych person Radcienkisów, których Okińczyc wykorzystuje).
    Łączy ich jeszcze nienawiść do polskiej partii i organizacji. Dlaczego? Może dlatego, że Okińczyc musi kombinować, nie mogąc skorzystać z polskich posłów i działaczy, gdyż ci jak i cała partia odznacza się niekłamaną uczciwością.

    Może dlatego tak bardzo Okińczyc chce rozbić polskie organizacje. Albo z zemsty albo z chęci obsadzenia miejsc swoimi posłusznymi klakierami

  5. Pomawianie, insynuacje, półprawdy, manipulacje – takie gebelsowskie w duchu metody szkalowania przywołany Aleksadr opanował do perfekcji. Jest na swój sposób mistrzem propagandy.

  6. Ten „świętoszek” Radczenko w sposób bezpardonowy łamie kodeks wyborczy (na Litwie w marcu odbędą się wybory samorządowe). Chociaż, jak sam się chlubi, jest prawnikiem, wieloletnim wysokiej rangi urzędnikiem w ministerstwie sprawiedliwości, to reklamuje się w trakcie kampanii wyborczej w mediach bez stosownego podpisu i oczywiście gratisowo.
    Jeżeli media Okińczyca uprawiają taki proceder i tak robią, to jest to wytłumaczalne, bo te media rzadko kiedy przestrzegają zasad, ale już radio i inne programy LRT (litewski państwowy nadawca) nie powinny łamać w tak oczywisty sposób prawa.
    Cóż, widocznie agentom wpływu wolno więcej.

    • Facet ma gdzieś kodeks wyborczy i innych ludzi. Ogólnie wygląda na egoistę zapatrzonego w czubek własnego nosa.

  7. W związku z jego podejrzaną aktywnością, szkodzącą polskiemu interesowi, takich ludków jak Aleks Radczenko powinny dokładnie sprawdzić polskie służby. Tym bardziej, że pracodawca Radczenki, Okińczyc jest prawdopodobnym agentem dawnej KGB, a teraz być może służb litewskich. W każdym razie ich obu i małe środowisko, które tworzą, należałoby dokładnie prześwietlić.

    • A teraz jego pan Okińczyc trafił na celownik prokuratury służb w związku z podejrzeniem matactwa i udziału w korupcji

  8. Jak wiadomo Aleksander Radczenko, zresztą podobnie jak jego brat Antoni, są związani z prywatnymi mediami ZW należącymi do Czesława Okińczyca. Media te w szaleńczy sposób atakują polskie organizacje ZPL i AWPL-ZCHR oraz ich kierownictwo.

    O Czesławie Okińczycu niedawno czytaliśmy:
    http://mojekresy.pl/okinczyc-szkodzil-orlenowi-w-czyim-interesie

    Padło tam zapytanie, czy działania Okińczyca wobec Orlen Lietuva miały charakter wymuszenia haraczu czy może był to również skutek jego przeszłości i możliwych powiazań z KGB?
    http://mojekresy.pl/kgbistowskie-sztuczki-okinczyca

    Tematem zainteresowały się litewskie organy praworządności. Prokuratura Generalna i Służba Badań Specjalnych (lit. Specialiųjų tyrimų tarnyba – STT) badają sprawę potencjalnie korupcyjnych działań Okińczyca związanych z działalnością spółki „Orlen Lietuva”. Sprawa jest rozwojowa.

  9. Idą wybory samorządowe na Litwie więc różne dziwolągi się uaktywniają i wyłażą ze swych norek, gdzie dotąd wygodnie leżakowały i czekały na odpowiedni moment, kiedy mogą trochę narozrabiać.

  10. Bywa agentura litewska jak w przypadku Radczenki.
    Ale bywa też agentura, nazwijmy ją giedroyciowska, wychodząca niestety z Polski. To wyznawcy tej doktryny wyjątkowo szkodliwej dla polskości na Kresach wymyślili kolejny projekt, zmierzający do stłamszenia polskiego żywiołu na Litwie. Już wcześniej Sakiewicz i Gujska z Gazety tzw. Polskiej kręcili się po Wilnie. Teraz przejęli magazynowe wydanie Kuriera Wileńskiego pisanego, drukowanego i dotowanego z Polski. W zamian Klonowscy a konkretnie Rajmund, młody ale o bogatej i zmiennej przeszłości politycznej, bo prezentował się w różnych barwach ale zawsze bez sukcesu i poparcia wyborców, tym razem tworzy komitet do wyborów samorządowych w Wilnie i kandyduje na mera. Szanse ma oczywiście takie same jak Radczenko czyli żadne, bo ludzie pod razu poznają się na imitacjach i fałszywkach. Ale przecież chodzi tylko o wywołanie zamieszania i odebranie paru głosów prawdziwym przedstawicielom polskiej społeczności czyli AWPL-ZChR, dlatego i Radczenko i Klonowski wykonują zadanie, jakie przed nimi postawiono.
    Która agentura gorsza, ta litewska czy związana ze środowiskiem wyznawców doktryny giedroyciowskiej, trudno oceniać, bo obie mają jeden el, czyli osłabiać polskość w Wilnie i na Wileńszczyźnie. Obie też jako sztuczne dzieło na wyraźne zamówienie, są skazane na sromotną porażkę.
    Ale warto tych ludzi zapamiętać, rozliczyć z tych haniebnych działań i zadawać trudne pytania, dlaczego robią to co robią, oraz komu i za co się wysługują.

  11. jako kandydat od liberałów, anarchistów czy innych socjalistów, bo trudno się połapać kim jest teraz, radczenkas dostanie kilka głosów i będzie wstyd na całego ale co mu tam, ma zadanie do wykonania a wiadomo petunia non olet

  12. Próby skłócania i siania zamętu poprzez rozsiewanie nieprawdziwych informacji to specjalność propagandzistów odgrywających rolę agentów wpływu oraz agentów w sensie dosłownym. Mniejsza o to, czy Aleksander Vile Radczenko to „tylko” pożyteczny idiota czy już agent pełną gębą…
    Podobnych działań strony litewskiej doświadczamy od dawna.
    W propagandzie Radczenki oraz jego litewskich zwierzchników, rolę tzw. złego luda pełnią… sami Wilniucy, a najbardziej ich społeczna i polityczna emanacja czyli ZPL i AWPL, najliczniejsze i mające największe znaczenie organizacje – zwarte, niesterowalne z zewnątrz oraz skuteczne w działaniu – czyli niebezpieczne.
    Te wszystkie oskarżenia są całkowicie bezpodstawne i nikt o zdrowych zmysłach na to się nie nabierze.

  13. Żona Antoniego Radczenki niejaka Ewelina Mokrzecka, oboje oczywiście redaktorzy zw.lt, była wolontariuszką na paradzie gejowskiej. Podobno z uwagi na brata Aleksandra, który ponoć wprowadził szwagierkę w środowisko.

  14. Radczenko postępuje wyjątkowo fałszywie i paskudnie szkodzi polskiej sprawie. Jak typowa agencina uderza regularnie w AWPL a w sferze zasad uderza w wartości chrześcijańskie jak klasyczny mason, ale to nie dziwi skoro wystepuje i pisze w ZW (radio i portal Znad Wilii), którego szef Okinczyc jest w loży (a do tego na liście agentów KGB!). Udają Polaków a ich zadaniem prawdziwym jest rozbijanie organizacji polskich na Litwie i depolonizacja Wileńszczyzny.

    • Słuchając czy czytając Radczenko można odnieść wrażenie że oczernianie AWPL i przedstawicieli polskiej partii to jedyne zadanie tego pseudo publicysty (a tak naprawdę litewskiego urzędnika wykorzystywanego do celów „specjalnych”).

  15. Artykuł otwierający oczy wszystkim dookoła, którzy interesują się tematyką kresową, z zwłaszcza osobom odpowiedzilanym za kreowanie polskiej polityki wschodniej.

  16. „Zaczynał w młodym wieku jako zwolennik anarchizmu. W ramach kompromisu z własnym portfelem, nie przeszkodziło mu to zająć stanowiska w centralnej instytucji państwa, z którym wszak anarchiści powinni walczyć. A jednak podejście do kwestii narodowej pozostało u Radczenki anarchistyczne. Anarchiści nie widzą narodów, widzą tylko jednostki. Jemu w gruncie rzeczy wszystko jedno, czy Polacy przetrwają na Wileńszczyźnie jako liczna i integralna wspólnota czy nie przetrwają, czy staną się Litwinami polskiego pochodzenia. I byłoby lepiej gdyby po prostu przyznał, że kwestia ta nie stanowi dla niego priorytetu.”

    Więcej tu:
    http://polskamlodziezwilna.blogspot.com/

  17. Radczenko wielokrotnie zdążył się ośmieszyć swoimi gadzinowymi przepowiedniami. To taki rasowy ujadacz piszący polakożerczym językiem.

  18. Te paszkwile tego skompromitowanego pseudo komentatora są wynikiem bezsilności Radczenki i jego mocodawców wobec siły i jedności polskiego społeczeństwa oraz ich organizacji

Comments are closed.