Aleksander Vile Radczenko, pożyteczny idiota czy agent wpływu?
Wybory parlamentarne na Litwie za pasem. Jak bardzo są one ważne dla polskiej społeczności w tym kraju, nikogo nie trzeba przekonywać. Dzięki silnej reprezentacji w Seimasie możliwe jest aktywne podnoszenie na forum politycznym postulatów polskiej mniejszości na Litwie, która nieustannie od ponad 25 lat doświadcza dyskryminacji.
Polacy dzięki swoim organizacjom i ich liderom, a zwłaszcza Waldemarowi Tomaszewskiemu, odnoszą z każdymi wyborami coraz większe sukcesy. I to jest solą w oku tych, którzy polskość na Wileńszczyźnie zwalczają. Agresywne i bezpardonowe ataki na AWPL i jej przewodniczącego powracają jak bumerang przed każdymi wyborami, pisane według tego samego goebbelsowskiego scenariusza, którego celem jest rozbijanie jedności Polaków i osłabianie ich listy wyborczej. W tych opluwających, pełnych oszczerstw i jadu działaniach wyspecjalizował się Aleksander Vile Radczenko, dyżurny polskojęzyczny niby publicysta, piszący i powielający to samo, co w swoich antypolsko nastawionych poglądach głoszą litewscy nacjonaliści i liberałowie. Jak wilk w owczej skórze, pojawia się w ważnych momentach siejąc destrukcję, propagandowy ferment i dezinformację. Klasyka działania służb, chciałoby się powiedzieć. Tak działa tylko pożyteczny idiota albo agent wpływu. Czas przeanalizować fakty.
„Polacy na Litwie szykują się do wyborów”
W ostatnich dniach pojawiły się w mediach w Polsce bardzo pozytywne wiadomości na temat szykującej się do wyborów parlamentarnych Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin. Nasz portal także zamieścił na ten temat informację w artykule „Polacy na Litwie szykują się do wyborów”. Jak zdecydowana większość tzw. Koroniarzy, cieszymy się i doceniamy to, że nasi Rodacy na Wileńszczyźnie działają prężnie, są świetnie zorganizowani i potrafią pomimo wielu przeszkód i kłód rzucanych pod nogi walczyć o swoje prawa oświatowe, językowe, o ziemię oraz polski i chrześcijański świat wartości, że przeciwstawiają się haniebnej urzędowej dyskryminacji. To ważna sprawa, w tym dziele wszyscy powinniśmy im pomagać i głośno o tym mówić. Jako że nasz portal stara się wspierać Polaków na Kresach, od Lwowa, Grodna po Wilno, napisaliśmy o wyborach na Litwie tak: „Lista AWPL-ZChR będzie liczyła 141 kandydatów reprezentujących organizacje polskie, mniejszości narodowych, jak również litewskie wspólnoty kraju, listę zaś poprowadzi starosta sejmowej frakcji AWPL-ZChR Rita Tamašunienė. Ponadto 28 osób będzie kandydowało w okręgach jednomandatowych, nie tylko na Wileńszczyźnie, gdzie Polacy stanowią zdecydowaną większość mieszkańców, ale też, między innymi, w Kłajpedzie, w Kownie, na Żmudzi. Przewodniczący AWPL-ZChR europoseł Waldemar Tomaszewski będzie aktywnie brał udział w kampanii wyborczej. Ten charyzmatyczny i doświadczony polityk, główny architekt strategii i taktyki wyborczej partii, będzie osobiście kierował centralnym sztabem wyborczym. Szacuje się, że AWPL-ZChR może uzyskać 10 proc. głosów wyborców Litwy.” Tak, Polacy na Litwie poprzez swoją jedność organizacyjną potrafią na swoich listach zjednoczyć również kandydatów z prawie wszystkich mniejszości narodowych, bo to jest gwarancją dobrego wyniku i sukcesu wyborczego. Ponadto pokazują, że są głosem tych wszystkich, którzy niezgodnie ze standardami europejskimi są w państwie litewskim szykanowani ze względu na narodowość, co w Europie XXI wieku jest oczywistym skandalem. Skuteczność, siła i sprawność polskich organizacji nie wszystkim się jednak podoba. To stąd biorą się niegodziwe i brudne ataki na AWPL-ZChR i jej lidera, a których celem jest psucie wizerunku partii w oczach wyborców i polityków w Polsce.
Uderz w stół a Radczenko się odezwie
Stare przysłowie powiada, że „uderz w stół a nożyce się odezwą”. Nie inaczej jest i tym razem. Seria pozytywnych artykułów o polskiej partii na Litwie sprawiła, że zardzewiałe nożyce jak przy każdych wyborach, dały o sobie znać. Mam oczywiście na myśli tępy jazgot Aleksandra Radczenko i jego wiadro pomyj, które wylał na swoim dziwacznym, niewartym wspominania portalu, na Waldemara Tomaszewskiego i AWPL-ZChR za to tylko, że na listach wyborczych są przedstawiciele innych mniejszości narodowych. Co wybory to samo, ta sama narracja, aż do obrzydzenia, byle pomniejszyć wynik wyborczy, by osłabić polską partię i jej znaczenie w litewskiej polityce. Oto ukryty cel tego ataku, sprawić by Polacy na Litwie nie przeszli progu wyborczego, który wprowadzono specjalnie przeciwko nim jeszcze w 1996 roku. Czyje poglądy realizuje zatem Radczenko? Odpowiedź jest prosta, litevskich szowinistów, którym od lat marzy się Wileńszczyzna bez Polaków. Ale gdyby tylko to oni stali za oszczerstwami pisanymi przez Radczenkę, to można byłoby wówczas rzec, że jest on przez nich wykorzystywany jak leninowski „pożyteczny idiota”. Ale czy tak jest w rzeczywistości, czy raczej stoi za nim ktoś większy, raczej orwellowski „starszy brat”, czyli litewska razwiedka? Kilka faktów z jego biografii pozwoli lepiej odpowiedzieć na te pytania.
Goebbelsowska propaganda
Radczenko lubi mówić sam o sobie, że jest niezależnym publicystą i blogerem. Nic bardziej mylnego, to klasyczna zmyłka, tak zwana przykrywka, pod którą realizuje swoje zadania, polegające na uderzaniu w jedność organizacyjną polskich organizacji na Litwie i niszczeniu wizerunku i autorytetu ich liderów. To wyjątkowo paskudna i nikczemna robota w jego wykonaniu, bo bazująca na starej goebbelsowskiej zasadzie propagandy wykorzystywanej przez wszelkiej maści służby specjalne. Zawiera się ona w powiedzeniu, że „kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą”. To według tej zasady pisze i działa Radczenko. A jego rzekoma niezależność, na którą sam się powołuje i mydli nią oczy, wygląda tak.
Aleksander Vile Radczenko to litewski etatowy urzędnik, jego poglądy są skrajnie liberalne. Główny specjalista w Departamencie Prawa Ministerstwa Sprawiedliwości Republiki Litewskiej (2000 – 2006), od 2006 doradca w Departamencie Prawa Kancelarii Rządu Republiki Litewskiej, kierownik Działu Legislacji i Ekspertyzy Prawnej Kancelarii Rządu RL (2007 – 2009), wicedyrektor Departamentu Systemu Prawnego Ministerstwa Sprawiedliwości (2009 – 2013), od 2013 wicedyrektor rządowego Departamentu Prawa. Oto prawdziwa twarz tego pseudo moralizatora. To żaden niezależny publicysta, lecz opłacany przez władze litewskie człowiek od brudnej, antypolskiej roboty. Nie dajmy się też zwieść nazwom funkcji w kancelarii rządu, za które pobiera wynagrodzenie. Jego główna aktywność skupia się na zupełnie innym polu. Jest nią wpływanie na polską opinię publiczną na Litwie i w Polsce, w celu tworzenia czarnego PR-u wymierzonego w AWPL-ZChR, w ZPL, ale przede wszystkim w Waldemara Tomaszewskiego. To świadome i zaplanowane działanie dezinformacyjne na szkodę tych organizacji i ich działaczy. Jego zadaniem jest podważanie ich autorytetu i wiarygodności, psucie ich wizerunku w przestrzeni publicznej oraz rozbijanie jedności polskiej mniejszości narodowej. Od lat robi to na wiele sposobów, zmienia metody i środki działania, aby w ten sposób kamuflować swój haniebny proceder.
Specjalista od rozbijania i oczerniania
Już w latach 1994–1996 przewodniczył Klubowi Polskiej Młodzieży Alternatywnej na Litwie, zakładał grupę tzw. twórców niezależnych „TKM”. Politycznie związał się z litewskimi liberałami, był członkiem rozbijackiej frakcji polskiej „Pro Libera” przy Litewskim Związku Liberałów (2002–2004). Kandydował w wyborach samorządowych z ramienia LLS (2002). W latach 2006-2012 był członek Ruchu Liberalnego Republiki Litewskiej. Wspierał i wspiera antypolsko nastawionych liberałów we wszystkich wyborach. Tych liberałów, którzy w 2011 roku stworzyli ustawę niszczącą polską oświatę na Litwie. Tych, którzy w ostatnich aferach korupcyjnych brali łapówki po 300 tysięcy euro. Popiera ich mera Wilna, który zamyka polskie szkoły. Z takim oto skompromitowanym środowiskiem jest związany. Natomiast w swojej propagandowej działalności powiązany jest obecnie z portalem i radiem ZW, którego prezesem jest Czesław Okińczyc, przyjaciel największego polakożercy na Litwie, czyli Vytautasa Landsbergisa, tego, który kilka lat temu wzywał publicznie do „historycznego zwycięstwa nad Polakami”. To tu Radczenko uprawia swoje poletko plującej propagandy (choć oficjalnie jest urzędnikiem państwowym), zwłaszcza w nazywanym przez niektórych „sabatem politycznym” programie „Szósty dzień tygodnia”, gdzie wypełnia funkcję stałego komentatora. Zasłynął w ZW z wychwalania i promowania litewskich liberałów oraz oczerniania Polaków z AWPL. I tu ciekawostka. Do ZW przyszedł z gadzinowej polskojęzycznej wersji portalu delfi, którą współtworzył z bratem Antonim. Widać dostał kolejne zadanie. W międzyczasie został współtwórcą i głównym ideologiem Polskiego Klubu Dyskusyjnego, pokracznej próby kolejnej rozbijackiej inicjatywy tego „niezależnego publicysty”. W jego właściwej działalności, wszędzie pojawia się w podtekście lub wprost słowo „alternatywa” i sianie zamętu, destrukcja. To on od 2000 do 2002 redagował alternatywne czasopismo „Chaos”. A teraz pisze prostackie, oczerniające polskość i Polaków na Litwie felietony i komentarze na pożałowania godnym blogu „Inna Wileńszczyzna jest możliwa”. Inna oznacza zlituanizowana, bez polskości na niej. Taki też cel postawili sobie nacjonaliści litewscy i litewskie służby, bez wątpienia działalność Radczenki wpisuje się w ten scenariusz. A że polskie organizacje odnoszą z każdymi wyborami coraz większe sukcesy, to tym bardziej brutalnie są atakowane. To wynik chorej i anachronicznej polityki prowadzonej przez państwo litewskie od początku odzyskania niepodległości, polityki o antypolskim ostrzu, naruszającej traktaty i konwencje międzynarodowe. Stąd biorą się wszystkie ataki i próby rozbijania jedności Wilniuków, stąd czarna propaganda wymierzona w liderów organizacji polskich. To wynik celowej polityki konfliktu prowadzonej przez kolejne rządy Litwy. O sytuacjach takich Józef Piłsudski mówił wprost: „Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur.” Polacy na Litwie są zahartowani przez lata walki o swoje prawa i nie dają się tak łatwo nabierać na sztuczki specsłużb, przy użyciu przeróżnych polskojęzycznych mediów czy „publicystów” takich jak Radczenko. Ale muszą na to uważać Polacy w Macierzy, zwłaszcza politycy, aby nie dać się zwieść i nie wpaść w zastawioną na nich propagandową pułapkę.
Definicja agenta wpływu
Wróćmy na koniec do tytułowego pytania, czy Aleksander Vile Radczenko to pożyteczny idiota czy agent wpływu? Przy jego premedytacji, z jaką negatywnie pisze o AWPL – ZChR, celowym i świadomym działaniu przeciw interesom polskiej wspólnoty, trudno uwierzyć w to, aby dał się wykorzystać, jako pożyteczny idiota. Pozostaje więc druga możliwość. Definicja agenta wpływu nie pozostawia złudzeń: jego zadaniem „jest wywieranie wpływu na instytucje polityczne i państwowe oraz na opinię publiczną. Do tego celu wykorzystuje często kontakty osobiste, stanowisko zawodowe i pozycję społeczną. Narzędziem realizowania działalności agentury wpływu mogą być również środki masowego przekazu. Jej działania realizowane są poprzez propagandę, dezinformację oraz dywersję polityczną w celu urabiania opinii polityków, dziennikarzy i grup nacisku w kierunku przychylnym zamiarom mocodawcy. Agentura wpływu należy do najskuteczniejszych sposobów informacyjnego oddziaływania. Agent wpływu postrzegany jest w swoim środowisku, jako obywatel, który prywatnie bądź publicznie głosi swoje poglądy. Szkody wyrządzone przez agenta wpływu są potencjalnie ogromne, zwłaszcza, jeśli jest on wysokim urzędnikiem państwowym lub uznanym autorytetem. Do zadań agentury wpływu należy sterowanie opinią publiczną poprzez rozpowszechnianie odpowiednio dobranych informacji, dezinformacji, opinii i argumentów, oraz chwytliwych sloganów i słów wytrychów zastępujących wiarygodną ocenę faktów. Agentura wpływu ma sterować opiniami środowiska, w którym się obraca. Zadanie to wypełnia posługując się technikami zarządzania postrzeganiem, co w mniej politycznie poprawnych słowach można określić, jako atrakcyjnie podane, ordynarne fałszowanie rzeczywistości.”
Wszystkie fakty wskazują na to, że Aleksander Radczenko to klasyczny agent wpływu, którego celem jest medialne i polityczne niszczenie oficjalnych polskich organizacji na Wileńszczyźnie oraz zniechęcanie Polski do popierania swoich Rodaków na Litwie. W taki oto sposób, ten przyjaciel liberalnych aferzystów, realizuje szkodzące polskości zadania.
mojekresy.pl
LEON
takie różne VILE psują nam krew, ale trzeba ich lekceważyć (bo nie wygląda, żeby się mieli „nawrócić) czyli sami musimy robić dobrą robotę dla narodu, dla polskości
Kedyw
Doskonały artykuł, który mam nadzieję otworzy oczy wszystkim dookoła, zwłaszcza osobom odpowiedzilanym za politykę wschodnią.
UŁAN
Poznaję, ten na zdjęciu to Vile…
A tak serio: facet jest urzędasem lietuviskim, opłacanym przez lietuviski rząd, a udaje rzekomo niezależnego publicystę i komentatora. Toż to kpina.
GACA
Obojętnie czy ten jakiś tam Vile to pożyteczny idiota czy agent wpływu? najważniejsze że paskudnie szkodzi polskości i wysługuje się wrogom polskości. To wyczerpuje wszelkie znamiona zdrady wobec narodu polskiego.
belfer
jak czytam co robi ten radczenko to widze, że to zawodowy agentas, za kasiore gotowy na wszystko
Zagonczyk
Ten pożyteczny idiota tudzież agent wpływu w każdym swoim felietoniku manipuluje faktami próbując dopasować swoje podłe i fałszywe argumenty do nie wart funta kłaków teorii. Radczenko to w ogóle w Polsce taki nołnejm, którego próbują lansować lewaccy kolesie odporni na fakty, którzy myślą, że świat kręci się wokół nich i są poczytnymi pisarczykami. Może i są, ale przez takie 'wspaniałe’ środowiska jak 'wyborcza’, czy innych tub minionego systemu (np. Polityka).
Prasa służbowa czyli ZW, jest niejako naśladowcą szechterowego bagienka i z całą pewnością zasługuje na nagrodę Złotego Goebbelsa
E.
Radcenko kłamie jak najęty.
Nie jest ani działaczem polskiej mniejszości, ani niezależnym dziennikarzem.
Jest ogniwem lietuviskiej agentury (PKD, ZW, delfi), mocno zaangażowanym lietuviskim propagandystą (blog, „publicystyka” pisana i radiowa, głównie w mediach lewackich). Za te działania opłacają go lietuvisi, formalnie etatem w kancelarii rządu.
Kto płaci, ten wymaga, więc Radcenko pilnie wywiązuje się z zadania opluwania polskich organizacji i prawdziwych działaczy.
Grzegorz Staszewski
Z tego co zauważyłem to pisze tylko i wyłącznie w jakiś lewackich gazetach i portalach kolesi. Niezrozumiałe dlaczego ten szkodnik podpisuje się jako działacz mniejszości polskiej?
To trzeba być obłudnikiem aby takie rzeczy pisać.
Varsovia
Kto to jest ten Radczenko? Nad Wisłą nikt nie zna tego kmiecia. Z resztą nikt normalny nie czyta lewackich czasopism, a i 'dzisiaj’ lewactwo wraca na swoje miejsce – do rynsztoka.
z Ambasady
ten szkodnik prowadzi identyczną wojenkę z Polakami jak Garsva, Songaila, Landsbergis. Mowa nienawiści, uprzedzenia, krytykanctwo a wszystko to w prześmiewczym i aroganckim tonie. Prezentując taką butę (który śmie podpisywać się jeszcze jako działacz mniejszości narodowej – może ma na myśli ten smieszny klubik dyskusyjny z jeszcze śmieszniejszym byłym czy obecnym Pukszto – swoją drogą na Gedimino prospektas chodzą słuchy, że piękna z nich para 😉 wystawia mało chwalebne świadectwo urzędowi, w którym pracuje.
dragon
faktycznie pukszto jakiś tak miękki w biodrach, językiem też powolnie mieli, ale może to tylko złudzenie. złe języki, pomówienia.
zresztą kto tam wie, może on taki nowoczesny, a w pewnych kręgach to wręcz modne.
choć moim zdaniem obrzydliwe.
J.M.
Ja bym się zastanawiał czy to on pisze te teksty, bo 'na żywo’ wychodzi impotencja intelektualna.
mariusz
Pierwszym i najważniejszym celem Warszawy w relacjach z Litwą jest wspieranie rodaków przeciw dyskryminowaniu ich przez litewski władze!
Inne cele są w dalszej kolejności.
A takich dziwolągów jak Vile Radczenko powinny sprawdzić polskie służby, czy jego działania nie przynoszą poważnych szkód polskiemu interesowi.
GIBON
jak widzę litewska agentura jest równie beznadziejna jak litewskie wojsko czy litewska gospodarka – potencjał żaden…
Jan71
Takich szczekaczy jest ledwie kilku, a wszyscy na litewskim pasku i żołdzie. Oprócz Aleksa Radczenki, o którym już sporo jest w artykule, także jego brat Antoni, redaktor gadzinowego portalu zw, a wcześniej mega gadzinowego portalu delfi. Jeszcze Jacek Komar, jak sam siebie określa: niegdyś Polak a teraz facet dobrowolnie i całkowicie zlituanizowany, który pełni funkcję doradcy mera Wilna, tego od niszczenia polskich szkół w stolicy. Jeszcze Andrzej Pukszto, udający naukowca, który za stołek na katedrze uczelnianej odpłaca lietuvisom zawsze krytycznymi opiniami „politologa” o polskich działaczach, AWPL-ZCHR i jej liderze. Jeszcze napastliwa dziennikarka polityczna radia ZW Renata Widtmann, przykładnie miła wobec rozmówców Litwinów a napastliwa wobec rozmówców reprezentujących polskie organizacje sprzeciwiające się dyskryminacji – ale co się dziwić, skoro jej mąż dostaje wciąż od lietuvisóv cieplutkie posady, teraz w ich ambasadzie w Warszawie. Całe to w sumie niewielkie środowisko antypolskich szczekaczy zgromadził pod swoimi skrzydłami Czesław Okińczyc, politycznie i biznesowo zbratany z litewskimi władzami, dzięki czemu dostaje środki i jest kryty nawet wtedy, gdy jego biznesy ocierają się o afery. Ta grupka jest nieliczna, ale jak to zawsze z burzycielami bywa, są hałaśliwi i naprzykrzający się. Ta stajnia Okińczyca jest odpowiednikiem grupy Michnika i środowiska Gazety Wyborczej, podobny światopogląd i ten sam żenujący poziom dyskusji. na Litwie nie mają wielkiego wpływu na ogół polskiej społeczności, bo są tu na tyle znani , że każdy ma wyrobione o nich jak najgorsze zdanie. Dlatego swoje działania często kierują do odbiorców w Polsce, jak wspomniany tu Aleks i jego paszkwile w lewackiej „Polityce”.
uwaga na łobuza
Radcenko napluł na Polaków w lewackim tygodniku Polityka, naobrażał Wilniuków ale też władze Polski z Prezydentem RP włącznie. To wyjątkowa bezczelność tego chłoptasia który atakuje polskość sponsorowany przez antypolski rząd lietuviski. Ten człowiek celowo nie podaje nawet uzupełnionej nazwy polskiej partii (którą opluwa) czyli AWPL – ZCHR.
Ten niedouczony propagandysta nakłamał w wielu sprawach, np że mandat w Brukseli po Tomaszewskim objęła by Rosjanka. To kłamstwo, bo druga w kolejności po liderze AWPL ZCHR jest Maria Rekść mer polskiego rejonu wileńskiego.
Tych cynicznych manipulacji jest więcej. Radcenko to wyjątkowy szkodnik polskiej sprawy na Wileńszczyźnie, opłacany z lietuviskiej kasy.
jaro
swoją szkodliwą propagandę ten lietuviski agent rozsiewa w lewackich i liberalnych mediach w pl
tylko tam dają mu posłuch
Grzegorz Staszewski
Radczenko to jeden z tych 'polskich znajomych z Wilna’ na których szacunki i opis sytuacji powołuje się Haszczyński redaktor z 'Rzepy’ a prywatnie dobry kolega. Okińczycowe bagno często zaprasza albo michnikowe szumowinki albo dziennikarzy jakoś powiązanych z działalnością Okińczyca i często 'wypraszają’ artykuł w polskich (aha) gazetach, który ma zaatakować Polaków na Litwie (aby Polacy w Macierzy nie domagali się pomocy dla Wileńszczyzny) oraz AWPL (aby politycy z Macierzy się odwrócili)
Tak to właśnie wygląda. Tam mieszkają POLACY. Może nawet jeszcze bardziej Polscy niż my tutaj po tej stronie granicy.
Maciej
Radczenko wielokrotnie opisuje się jako 'obiektywny’ – tylko jak to jest możliwe kiedy troglodyta siedzi w kolejnych rządach. Jak on może cokolwiek złego napisać na rząd. To tak jakby doniósł na siebie
Marek
Synekury od lietuvisóv ma nie tylko Radczenko, ale też Pukszto (katedra na uczelni), Komar (doradca mera Wilna), Widtman (obecnie w ambasadzie lietuviskiej w Warszawie). Sam „ojczulek” tego środowiska sprzedawczyków Okińczyc jest wysoko ustosunkowany biznesowo i towarzysko z władzami, dzieki czemu bez problemów prowadzi swoją medialną stajnię i robi różne biznesy, w tym mocno podejrzane. Ale jako lietuvski sprzymierzeniec w zwalczaniu polskich organizacji (głównie AWPL, ZPL, samorządowców i szkolnych) jest kryty. Lietuvisi nagradzają swoich kolaborantów i to jest nawet logiczne.
Marek
Jeszcze jedno.
Jedyne niepokojące jest to, że na tę pułapkę, że niby ci Radczenko, Komar, Okińczyc itd są przedstawicielami Polaków z Litwy, dają sie nabierać (lub chcą się nabierać) niektórzy z Polski, jak np. ten Haszczyński.
Tymczasem społeczne poparcie polskiej społeczności dla towarzystwa okińczycowego jest żadne. Bo Polacy na Litwie ich znają i wiedzą, że w praktyce to lietuviska agentura wpływu, która tylko powtarza wszystkie lietuviskie kłamstwa i rozsiewa zatrutą propagandę.
Jacek z Wisły
Świetny artykuł. Szkoda, że prawdziwy. Niestety miałem tę nieprzyjemność zapoznać się z twórczością i osobą tego pismaka, który podróżuje za lietuviskie pieniądze w zamian za opluwanie i atakowanie AWPL. Zresztą nieprzychylnie wypowiada się właściwie o wszystkich Polakach, bo atakuje każdego kto głosuje na AWPL czyli atakuje jakieś 80 procent i nazywa ich głupkami.
Wszystko dopasowuje i manipuluje faktami aby jego tezy się zgadzały podczas ataku. Wyjątkowo czarna postać
GREG
Szokująca jest premedytacja, z jaką radczenko negatywnie pisze o AWPL – ZChR, celowo i świadomie działając przeciw interesom polskiej wspólnoty. Trudno uwierzyć żeby był on skończonym idiotą, tak zwanym pożytecznym idiotą. Pozostaje więc druga możliwość czyli agentura wpływu . A to już innymi słowy zdrada polskiej racji stanu. Poważna rzecz.
niestety
niestety, lietuvisi co zrozumiałe chronię swojego agentasika.
a strona polska czyli władze rp w sprawach kresowych działają bez planu, bez logiki, często bez sensu. wprawdzie deklarują poparcie dla wilnian, ale często kończy się tylko na słowach. pustych słowach, a konkretnych czynów brak.
m.m.
Jeśli szukać jasnych analogii Radczenko jest nad Wilią reprezentantem tego typu poglądów i mentalności, jaką nad Wisłą reprezentuje „Gazeta Wyborcza” i stajnia Michnika. Zawsze znajdzie sto słów na usprawiedliwienie nacjonalizmu litewskich elit, którego skutki tak boleśnie odczuwają Polacy, będzie natomiast bezlitosnym krytykiem własnych rodaków jako radykalny wróg nacjonalizmu pod warunkiem, że jest to nacjonalizm polski.
Mariusz
Teraz najważniejsza sprawa to dobre przeprowadzenie kampanii wyborczej i wzmocnienie polskiej pozycji w Sejmie RL. Wtedy jest szansa na podnoszenie polskich postulatów, bo przecież nie zrobią tego Litwini. Polacy na Litwie liczą głównie na siebie, są zjednoczeni i zdeterminowani bronić polskiego dziedzictwa na Wileńszczyźnie. Nikt ich nie zawróci z tej szczytnej drogi.
gaca
szuje zdarzają się pod każdą szerokością geograficzną więc nie ma sensacji. swoją drogą nazwisko „radczenko” jest jakoś mało polskie, choć akurat pewnie nie to tutaj decyduje o wyborach tego gostka. poszedł na pełną współpracę z tymi, którzy polskością gardzą i ją zwalczają, a to jest najgorszy wybór.
deratyzator
Radczenko to wyjątkowa szumowina, jak typowa agencina uderza regularnie w AWPL a w sferze zasad uderza w wartości chrześcijańskie jak typowy mason, ale to nie dziwi skoro wystepuje i pisze w ZW, którego szef Okinczyc jest w loży. Udają Polaków a ich zadaniem prawdziwym jest rozbijanie organizacji polskich na Litwie i depolonizacja Wileńszczyzny.
Robert z Warszawy
Tak słabego pisarzyny dawno nie czytałem. Nie wiedziałem, że ten ;obiektywny’ redaktorek ma taki życiorys. No to teraz nic dziwnego, że nadaje na Polaków. Zdrajca
Walczak
Na swoim blogu tylko krytykuje AWPL. Często manipuluje faktami. Jest niekonsekwentny i raz jedną rzecz używa w przeciwstawnych znaczeniach aby tylko dopasować do swoich żałosnych i prostackich artykułów, które z daleka śmierdzą robotą na zamówienie.
Don Pedro
Na ilustrującym artykuł zdjęciu A. Vile Radczenko wygląda „klasycznie”. To znaczy jak przykładny urzędnik rządu litewskiego. W stroju służbowym.
hłe, hłe
To i tak ładne „zdjęcie”. W rzeczywistości facet wygląda zdecydowanie niekorzystniej…
fargo
saugoomiaki zawsze będą zwalczać polskość na ziemi wileńskiej, także poprzez agenturę wpływu, ale mądrość polega na tym, żeby nie ulegać ich kłamstwom i robić swoje, dokładnie tak jak czynią roztropni wilniucy
prawdziwy Wilnianin
zgadzam się z każdym słowem, a ZW to, jak wszystko u nas na Litwie, jest antypolskie.