W 77. rocznicę Obławy Augustowskiej w pokamedulskim klasztorze w Wigrach uczczono pamięć jej ofiar. Była to największa zbrodnia na polskiej ludności po II wojnie światowej.

Obława Augustowska, ze względu na skalę ofiar, nazywana jest „Małym Katyniem”.

– Obława przeprowadzona była siłami ok. 45 tysięcy żołnierzy 50. armii 3 Frontu Białoruskiego, żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, których było około 200, przede wszystkim w Suwałkach, a był to batalion 2. Praskiego Pułku Piechoty, no i oczywiście funkcjonariuszy miejscowego UB, ochotników, komunistów, konfidentów – przypomina Jarosław Schabieński z białostockiego oddziału IPN.

Osoby, które były podejrzane o działalność na rzecz niepodległej Polski, zamykane były w miejscach odosobnienia. Tam odbywały się przesłuchania. Uwolniono tylko część osób. Pozostali byli mordowani, a miejsce ich pochówku do dziś nie jest znane.

– Gdzie są doczesne szczątki pomordowanych, nadal nie wiadomo. Istnieje podejrzenie (to jest najbardziej prawdopodobne dzisiaj podejrzenie), że doczesne szczątki, czyli doły śmierci (bo trudno mówić grobach, bo przecież nie było pogrzebu) mogą znajdować się w miejscowości Kalety na Białorusi, już za Polską granicą – podkreśla poseł Jarosław Zieliński.

Na pełną prawdę o Obławie Augustowskiej trzeba będzie poczekać, bo obecne rządy Rosji i Białorusi uniemożliwiają przeprowadzenie śledztwa.

Na zdjęciu pomnik ofiar Obławy Augustowskiej w Gibach, Fot. slady.ipn.gov.pl

Za: TV Trwam News