Instytut Myśli Polskiej w Wilnie zainaugurował swą działalność dyskusją o polskim dziedzictwie na Kresach
Nowo powstały Instytut Myśli Polskiej w Wilnie zainaugurował w piątek swoją działalność dyskusją na temat przeszłości, teraźniejszości i przyszłości polskiego dziedzictwa narodowego na Kresach.
„Ten temat wybraliśmy nieprzypadkowo, bo jako mniejszość polska na Litwie czujemy się swojego rodzaju strażniczką tego dziedzictwa, więc spoczywa na nas też wielka odpowiedzialność i musimy codziennie mierzyć się z różnymi wyzwaniami na ten temat” – powiedział współzałożyciel i dyrektor Instytutu Myśli Polskiej w Wilnie Tadeusz Andrzejewski, rozpoczynając dyskusję, która odbyła się w Domu Kultury Polskiej w Wilnie.
Prelegentami były znane osobistości życia społecznego w Polsce, wielcy miłośnicy Kresów i obrońcy Kresowych Polaków – ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, ekspert do spraw kresowych i propagator pamięci o ludobójstwie wołyńskim oraz dr Bogusław Rogalski, politolog, były europoseł i lider Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin. W dyskusji wziął też udział ks. Wiesław Wójcik TChr Dyrektor Instytutu Duszpasterstwa Emigracyjnego w Poznaniu.
Spotkanie zgromadziło liczne grono miłośników tematyki kresowej. Na dyskusję przybyli duchowni, politycy, społecznicy, młodzież.
Rozpoczynając dyskusję Tadeusz Andrzejewski przywołał czasy powojenne, kiedy Polska utraciła swoje ziemie wschodnie – tzw. Kresy. W tym czasie, jak podkreślił, wyjawiła się opcja polityki wschodniej, zwanej giedroyciowską, która przewidywała, że państwo polskie, wyrzekając się swych pretensji do Kresów, nie będzie też ingerowało w sprawy polskiej mniejszości na Kresach w zamian za dobrosąsiedzkie stosunki z państwami, które posiadały te tereny. Andrzejewski zapytał więc prelegentów o to, czy tzw. polityka giedroyciowska jest aktualna również dzisiaj, zważywszy na to, że dzisiaj sytuacja polityczna jest całkowicie odmienna od powojennej i że w Unii Europejskiej wymogi w stosunku do mniejszości narodowych są ustandaryzowane.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski podziękował serdecznie za zaproszenie na inaugurację działalności Instytutu Myśli Polskiej w Wilnie, przyznając jednocześnie, że jest to jego pierwszy pobyt w Wilnie, choć jest powiązany rodzinnie z Kresami Wschodnimi, gdyż stąd właśnie wywodzili się jego rodzice.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski wyjaśnił także wszystkim zebranym czym są Kresy w jego rozumieniu: „Dla mnie Kresy w pojęciu właściwym to są tereny, które są bardzo odległe od Wilna, bo wtedy kiedy to pojęcie powstawało – jeszcze przed zaborami- a później w czasie zaborów to chodziło o tereny nad Dnieprem, czyli Zaporoże, Dzikie Pola, Smoleńsk, ewentualnie Inflanty, natomiast Kresami nie były Lwów, czy Wilno, czy Brześć, bo to można powiedzieć było centrum Polski. To wiele późniejsze wypadki, zabory a także rok 1921 kiedy wyznaczono granice traktatu ryskiego, zostawiają za tą granica ogromne ilości Polaków, kilka milionów w związku radzieckim, także na Litwie kowieńskiej. To spowodowało, że moim zdaniem, trochę błędnie zaczęto mówić, że ziemie na wschód od Bugu to są Kresy. Ja rozumiem pewną specyfikę i pewne potrzeby używania tego określenia, natomiast niestety w czasach PRL to tak to przyjęto, że Polska jest do Buga, patrząc od strony Warszawy i Krakowa, a wszystko, co jest za Bugiem to są Kresy z których Polacy powinni odejść”.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski nie krył rozczarowania pewnymi kwestiami: „III RP istnieje prawie 30 lat, w przyszłym roku będzie 30-lecie Okrągłego Stołu, natomiast idzie błędną drogą, powszechnie nazywaną mitem Giedroycia, ale to nie tylko o niego chodzi, która usprawiedliwia wypędzenie Polaków, usprawiedliwia wynaradawianie Polaków na terenach czy to Wileńszczyzny, czy Grodzieńszczyzny, czy okolic Żytomierza, gdzie są największe skupiska Polaków i po trzecie przerzuca taka narrację – zapomnij o Kresach.” Ksiądz jest natomiast propagatorem zachowania pamięci o tych ziemiach: „Bo jak można zapomnieć o Kresach, gdyby nagle wycięto z naszej literatury Adama Mickiewicza. Tu jest wiele jego śladów w Wilnie. Państwo to lepiej ode mnie wiecie. Ale przecież to jest ogromny inny dorobek, to są i poeci i artyści – na przykład Czesław Niemen, który przyjął nazwisko od rzeki nad którą się urodził. To są politycy, dowódcy wojskowi, Piłsudski z Kościuszką na czele, to jest Rejtan, to jest cała tradycja tak mocna. Takich przykładów moglibyśmy dać setki i teraz gdybyśmy to wszystko wycięli i powiedzieli – zapomnij o Kresach to nie tylko z kanonów literatury należałoby wyrzucić „Pana Tadeusza”, „Dziady” czy „Beniowskiego”, ale trzeba byłoby wszystkie dziedziny okaleczać – i piłkę nożną i muzykę i kulturę i tradycje i nawet zwycięstwa polskie. Bo byśmy powiedzieli, że tylko to co było do Buga, patrząc od strony Warszawy, jest dla Polaków ważne.”
Ksiądz Isakowicz-Zaleski nie szczędził też słów krytyki pod adresem rządzących w RP: „Ze smutkiem obserwuje działania poszczególnych ekip rządowych, proszę mnie uwolnić od wypowiadania nazw partii, bo moim zdaniem główne partie są jednakowe w tej sprawie, uważają, że właśnie o Kresach trzeba zapomnieć, natomiast przez 30 lat nie wytworzono takich mechanizmów świadomie, które by wspierały polskość na tych terenach. Tu nie chodzi o przesuwanie granic. Nikt przy zdrowych zmysłach nie myśli o tym żeby granicę, zresztą sztucznie wyznaczoną najpierw przez lorda Kerzona, a później przez Józefa Stalina, zmieniać, natomiast trzeba stworzyć takie warunki, żeby Polacy tutaj mieszkający mogli funkcjonować jako Polacy, obywatele danego państwa, ale mając prawo do wszystkiego. Z kolei wszystkie mniejszości w Polsce mają te prawa – Litwini w Puńsku, Ukraińcy, których jest kilka milionów już, i tak dalej – to jest absurd.”
Mimo gorzkich słów, które padły z ust duchownego, konkluzja jego wypowiedzi miała pozytywny wydźwięk: „Jest ogromny renesans zainteresowania Kresami, to pokazały wydarzenia ostatnich lat. Pokolenie ludzi urodzonych w Polsce, których nie tyle dziadkowie , co już raczej pradziadkowie zostali z tych Kresów wypędzeni, ale bardzo często ludzie, którzy nie mają żadnych korzeni kresowych, starają się przez różne stowarzyszenia, oddolne wydarzenia, rekonstrukcje i wiele innych spraw, przywracać tę pamięć. Ale nie robią tego politycy odgórnie, tylko robią to oddolnie społeczeństwa.”
Dr Bogusław Rogalski wyraził wielkie zadowolenie z powstania Instytutu Polskiej Myśli w Wilnie: „Społeczność polska tutaj, na Wileńszczyźnie, zasługuje na ten Instytut, który mam nadzieję będzie takim instytutem wolnej myśli, wolnej, dalekiej od poprawności politycznej, tej która dusi prawdę, dalekiej od kagańca narzucanego przez media, bo ta prawdziwa wolność właśnie powinna być wypowiadana w takich miejscach jak dzisiaj.”
„Mam nadzieję, że Instytut Myśli Polskiej będzie też taką wędrówką wspólną, pod prąd, po to żeby poszukiwać odpowiedzi na wiele pytań dotyczących Kresów.” – kontynuował dr Rogalski.
Lider Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin podkreślił też, że Kresy należy postrzegać w kilku wymiarach: historycznym, kulturowym i emocjonalnym: „Bo Kresy mają wymiar emocjonalny i w państwa sercach, ale też w sercach wielu milionów Polaków w Koronie – potomków, ale też osób, które były ekspatriowane, które musiały opuścić swój rodzinny dom, swoją małą ojczyznę, swoje rodzinne strony” – mówił dr Rogalski.
Prelegent krytycznie odniósł się do tzw. doktryny Giedroycia: „Ten ładunek emocjonalny sprawia, że powinniśmy dzisiaj podchodzić do Kresów inaczej tzn. łamać stereotypy, a przede wszystkim mówić prawdę idąc pod prąd poprawności politycznej o szkodliwej i anachronicznej doktrynie Giedroycia, tej która jest grabarzem polskich Kresów i grabarzem polskości na Kresach.”
Mówił również o obowiązkach Polski wobec Polaków mieszkających na Kresach: „My, w Koronie, powinniśmy mieć święty obowiązek dbania o polskość na Kresach i o Polaków na Kresach, jako tych, którzy są tutaj strażnikami lat minionych, wieków minionych, jako tych którzy są strażnikami polskości, kultury, języka i co najważniejsze – tożsamości. Żeby można było utrzymać tożsamość to do tego potrzebna jest edukacja . Zauważcie państwo co tu jest atakowane na Wileńszczyźnie bardzo mocno? Edukacja, wychowywanie przyszłych pokoleń, język, nabożeństwa w języku ojczystym są najważniejsze, bo one pozwalają czuć tożsamość, przywiązanie, wiarę, a za wiarą język, edukacja i ziemia – własność, tej której np. na Wileńszczyźnie państwu nie zwrócono”.
„Chcą zachować polskość, polską tożsamość na Kresach Polska musi odejść od doktryny Giedroycia, nie może być jej zakładnikiem, ponieważ ta doktryna zbankrutowała. Dlaczego zbankrutowała? Dlatego, że od 1994 roku , czyli od podpisania traktatu polsko-litewskiego, ten traktat nie jest w ogóle wypełniony przez stronę litewską w części dotyczącej polskiej mniejszości narodowej na Litwie” – powiedział dr Rogalski.
Podsumowując swoją wypowiedź podkreślił znaczenie jedności w utrzymaniu na Kresach polskości: „To co jest istotne – utrzymać na Kresach jedność wszędzie tam gdzie jest to możliwe, bo tylko jedność działania, jedność organizacyjna jest gwarancją zachowania wspólnoty, gwarancją zachowania tożsamości i gwarancją przekazania jej kolejnym pokoleniom i to jest moim zdaniem najważniejszym zadaniem państwa tu – na Kresach, na Litwie, na Białorusi, na Ukrainie, o ile jest to tam jeszcze możliwe. Tu jest to najbardziej możliwe, bo polskość na Kresach jest skarbem, perłą w koronie Rzeczypospolitej szeroko rozumianej”.
„Wierzę, że Polska w końcu pójdzie po rozum do głowy, odejdzie od tej doktryny Giedroycia zabójczej dla Kresów i sprawi, że polskość będzie popierana, a nie kładziona na ołtarzu w imię bliżej nieokreślonych celów geopolitycznych” – powiedział na zakończenie lider Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.
Ks. Wiesław Wójcik podkreślił wielką troskę polskiego Kościoła o Polaków żyjących na Kresach Wschodnich. Dyrektor Instytutu Duszpasterstwa Emigracyjnego w Poznaniu mówił m. in. o działalności powstałego blisko przed 30 laty Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie, którego głównym zadaniem jest wysyłanie polskich księży zakonnych i diecezjalnych na posługę na tereny byłego ZSRR.
Ks. Wójcik wyraził również zadowolenie z sytuacji jaka jest obecnie w Polsce, gdzie jest możliwość sprawowania mszy św. w 14 językach: „Polski Episkopat otwiera się nieustannie na tych, którzy przybywali, przy byli, czy przybywają wciąż do Polski, ażeby z tą posługą duszpasterską wychodzić nam naprzeciw i to są standardy, które spotyka się w cywilizowanych krajach, w świecie, Stanach Zjednoczonych i teraz m. in. w Polsce i z tego jesteśmy bardzo dumni” – powiedział na zakończenie ks. Wójcik.
za L24.lt
Ryś
Jestem pewien,że na wykłady do naszego instytutu będą zapraszani najświatlejsze rozumy podobno patriotycznie podkute i zdrowo myślące nie tylko z Korony lecz i z całego świata. Na pewno cieszyć się będzie to wielkim zainteresowaniem wśród publiczności i bardzo by nas podnosiło by na duchu i przyniosło by dużo korzyści,szczególnie dla polskiej młodzieży.
Anna
Panowie pięknie opowiadali i polskiej spuściźnie, której tak pełno jest Wilnie i w okolicach.
Mariusz
Giedroycim zatruwa myślenie i czas już jest najwyższy, żeby w polityce polskiej tacy zaślepieni nim ludzie zostali odsunięci od władzy i decyzyjności, dopóki nie jest za późno.
Ci giedroyciowcy z tych Fundacji tzw. „Pomocy” dają miliony Okińczycowi na Radio ZW aby burzył polskość i nagłaśniał propagandę litewską, ale uparcie nie chcą finansować inicjatyw naprawdę polskich. I to nie tylko na Litwie, ale gdziekolwiek na Kresach, bo przecież dla wyznawców doktryny Giedroycia polskość kresowa zawadza. I tak również Radio Lwów, polski głos na Ukrainie, nie dostaje funduszy niezbędnych na godne przetrwanie. Wszystko to jest skandalem na skalę przeogromną.
Radek
Bardzo ładnie zdefiniował kresy ks Isakowicz. Przypomniał że naprawdę Kresy to tereny nad Dnieprem, czyli Zaporoże, Dzikie Pola, Smoleńsk, ewentualnie Inflanty. Natomiast Kresami nie były Lwów, czy Wilno, czy Brześć, bo to przecież było centrum Polski.
!
Fajna sprawa, popieram!
Krzysztof
Tzw. doktrynie Giedroycia poświęcono tu dużo uwagi i miejsca. Ta doktryna współcześnie ogłupia i powoduje wiele szkód. Z różnych informacji wynika, że olbrzymie środki finansowe z Polski trafiają do lewackich i liberalnych środowisk, np na Litwie w ręce niejakiego Okińczyca (który figuruje na liście agentów KGB!!!) na jego prywatne media Znad Wilii. a także na stwożony przez niego pseudo klub dyskusyjny wykazujący cechy tworu agenturalnego.
Wielkie pieniądze idą z Senatu RP do osób promujących wynaturzenia obyczajowe, kpiących z wartości chrześcijańskich i wiary, organizatorów czarnych marszów aborcyjnych itd.
Jest to bardzo zdumiewające i oburzające, że pieniądze z Polski służą burzycielom polskości i moralnym degeneratom. Władza obozu Zjednoczonej Prawicy wydaje się na odcinku wschodnim nie tylko bardzo pogubiona, ale wręcz uderzająca w żywotny polski interes narodowy, czyli szkodzi zachowaniu polskiego dziedzictwa na Kresach.
mazo
Pieniądze na antypolskie i antykresowe media idą z senatu przez podległe fundacje. A co na Karczewski jako marszałek izby tak zwanego dumania? Nie reaguje, nie wie, nie może, czy także jest pod wpływem doktryny?
Stanisław
Według mnie taki Instytut będzie cieszyć się popularnością. Brawo dla pomysłodawców z podjęcie inicjatywy. Oczywiści także bardzo trafny dobór prelegentów na pierwsze spotkanie. Życzę pomyślności i rozwoju dla dobra polskości na Kresach.