Obchody 80. rocznicy zbrodni na ludności polskiej w Hucie Pieniackiej
28 lutego 2024 r. w Warszawie upamiętniono ofiary zbrodni w Hucie Pieniackiej. Obchody rozpoczęła msza święta w Katedrze Polowej Wojska Polskiego pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Warszawie. Następnie oddano hołd ofiarom, składając wieńce przy Grobie Nieznanego Żołnierza.
Podczas Eucharystii kapelan środowiska 27. Dywizji Piechoty Armii Krajowej ks. płk Mirosław Biernacki mówił, że oddajemy podczas nich cześć tym, którzy stracili swoje życie z powodu nienawiści innych.
– Przychodzimy dzisiaj w duchu wiary, aby w Zbawczą Ofiarę Chrystusa włączyć naszych braci i siostry, którzy stracili swoje życie, bo byli Polakami. Przychodzimy również po to, aby poprzez przypomnienie tego olbrzymiego cierpienia, jakiego świadkiem była pieniacka ziemia w latach II wojny światowej, uświadomić sobie potrzebę głębokiej przemiany w relacjach polsko-ukraińskich – podkreślał kapłan.
Po Mszy św. obchody 80. rocznicy zbrodni w Hucie Pieniackiej przeniosły się na Plac Piłsudskiego. Uroczystości zorganizowały Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Stowarzyszenie Huta Pieniacka. W uroczystościach uczestniczył m.in. zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej dr hab. Krzysztof Szwagrzyk.
* * *
28 lutego 1944 r. miała miejsce jedna z najokrutniejszych zbrodni na ludności polskiej w Hucie Pieniackiej. W śledztwie Instytutu Pamięci Narodowej ustalono, że pacyfikacji wsi dokonali ochotnicy ukraińscy z 14 Dywizji SS „Galizien”, którym pomagały okoliczne oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) oraz oddział paramilitarny składający się z ukraińskich nacjonalistów. Życie straciło około 850 osób narodowości polskiej, rzeź przeżyło około 160 osób.
Huta Pieniacka była jedną z większych wsi, liczyła ponad 170 gospodarstw. W okresie 1942-1944 bazowali w niej partyzanci sowieccy. Po krwawej zbrodni na Wołyniu we wsi mieszkało około tysiąc osób narodowości polskiej. Sporą część z nich stanowili uciekinierzy m.in. z Wołynia, którzy opuścili swoje domy w obawie przed napadami UPA. Dla zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców we wsi zorganizowano oddział samoobrony dowodzony przez Kazimierza Wojciechowskiego „Satyra”.
Na początku 1944 r. w Hucie Pieniackiej przez pewien czas stacjonował oddział sowieckiej partyzantki. Wiadomość ta dotarła do niemieckich władz i 23 lutego 1944 r. do wsi wysłano patrol niemiecki z 14 Dywizji SS „Galizien”. Sowietów już we wsi nie było, doszło za to do potyczki z polską samoobroną. Polacy byli przekonani, że mają do czynienia z przebranymi bojówkami UPA i w walce zginęło dwóch żołnierzy SS. W odwecie Niemcy zdecydowali się na wysłanie do Huty Pieniackiej ekspedycji karnej z 4 Pułku Policyjnego SS. W skład tej jednostki wchodzili ukraińscy ochotnicy z 14 Dywizji SS „Galizien”. Obok ukraińskich żołnierzy w niemieckich mundurach w pacyfikacji uczestniczyli, według ustaleń Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie, partyzanci UPA, najprawdopodobniej z oddziału Dmytra Karpenki „Jastruba” oraz oddział paramilitarny nacjonalistów ukraińskich Włodzimierza Czerniawskiego.
Mieszkańców wsi o planowanym ataku ostrzegł łącznik Inspektoratu Armii Krajowej ze Złoczowa. Polacy byli przekonani, że Niemcy przygotowują obławę na partyzantów i aby uniknąć strat wśród mieszkańców, zdecydowano, że oddział samoobrony ukryje się w lesie, pozostawiając we wsi głównie kobiety, dzieci i starców.
Podobna akcja miała miejsce kilka dni wczesnej w pobliskiej wsi Majdan, gdzie pododdział pułku policyjnego, po przybyciu do wsi, dokonał zatrzymania mężczyzn, którzy zostali poddani przesłuchaniom. Po zakończeniu przesłuchań zatrzymanych zwolniono, a wybraną grupę skierowano do robót przymusowych.
W godzinach porannych 28 lutego 1944 r. wieś została otoczona przez kilkusetosobowy oddział, mieszkańcy nie stawiali oporu. Zgromadzonych w kościele i szkole napastnicy dzielili na kilkudziesięcioosobowe grupy, zamykali ich w stodołach, szopach i chatach, które potem podpalali.
Przed kościołem zginął dowódca oddziału samoobrony Kazimierz Wojciechowski. Najpierw go brutalnie pobito, potem oblano benzyną i podpalono. Mord mieszkańców wsi trwał do godziny 17.00, potem ze wsi pozostały zgliszcza.
W trakcie śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej ustalono, że w pogromie życie straciło około 850 osób. Byli wśród nich mieszkańcy Huty Pieniackiej, Polacy z Wołynia oraz ukrywający się Żydzi. Ocalało około 160 osób, głównie członkowie samoobrony, którzy dzień wcześniej ukryli się w lesie, a także ci, którym udało się uciec. Pomordowanych mieszkańców wsi pochowano w dwóch zbiorowych mogiłach koło kościoła i szkoły.
W 2005 r. staraniem bliskich ofiar Zbrodni w Hucie Pieniackiej oraz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa na miejscu tragedii stanął pomnik upamiętniający pomordowanych. W 2008 r. zarejestrowano Stowarzyszenie Huta Pieniacka. Zajmuje się ono kultywowaniem pamięci o ofiarach ludobójstw dokonanych przez nacjonalistów ukraińskich podczas II wojny światowej na Kresach Wschodnich, w szczególności pomordowanych w Hucie Pieniackiej 28 lutego 1944 r.
28 lutego 2009 r., w 65. rocznicę zbrodni, hołd pomordowanym oddali ówcześni prezydenci Polski i Ukrainy – Lech Kaczyński oraz Wiktor Juszczenko.
W maju 2018 r. na Zamku Królewskim wręczono nagrody IPN „Kustosz Pamięci Narodowej”, wśród laureatów nagrody znalazło się Stowarzyszenie Huta Pieniacka, za upamiętnianie „ofiary zbrodni dokonanej 28 lutego 1944 r. przez ukraińskich nacjonalistów na polskich mieszkańcach położonej 85 km na wschód od Lwowa wsi Huta Pieniacka”.
Źródło: IPN
Tadeusz
…stracili swoje życie tylko dlatego, że byli Polakami…
Stanisław
Mord w Hucie Pieniackiej to jeden z epizodów ludobójstwa które Ukraińcy zgotowali polskiej ludności. Tysiące ofiar wciąż czekają na zgodę władz Ukrainy na poszukiwania, ekshumacje i pochówki.
Jak długo jeszcze?
Janek
Według Ewy i Władysława Siemaszków śmierć w Hucie Pieniackiej poniosło około 1200 osób, w tym kilku ukrywających się Żydów. Z kolei według ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej zginęło około 850 osób narodowości polskiej, mężczyzn, kobiet i dzieci. Nieliczni ocalali schronili się w okolicznych miejscowościach, gdzie były zorganizowane samoobrony.