AWPL-ZChR: Ślubowanie posłów na Sejm i utworzenie obecnego rządu mogą być bezprawne
„Obecny rząd może być utworzony bezprawnie” – oświadczył Waldemar Tomaszewski, przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR), europoseł, 13 listopada podczas konferencji prasowej w Sejmie. Polityk nie wyklucza, że w piątek 4 posłów z nowej większości rządzącej ślubowało bezprawnie, naruszono bowiem Ordynację wyborczą do Sejmu RL oraz określone procedury zaskarżenia wyników wyborów w Sądzie Konstytucyjnym. Na dodatek przysięgę przyjął przewodniczący Sądu Konstytucyjnego (SK) Dainius Žalimas, który nie posiada legitymacji i już od lata ten urząd sprawuje bezprawnie.
Przestępcze zaniedbanie przewodniczącego Sejmu?
Czesław Olszewski, poseł z ramienia AWPL-ZChR, krytycznie odniósł się do decyzji SK o nierozpatrywaniu skargi parlamentu dotyczącej rażących naruszeń wyborów do Sejmu oraz oszczerczej i bezprawnej kampanii informacyjnej wymierzonej w partię w okresie wyborczym.
SK, przykrywając się formalnościami, z powodu niedotrzymania przez Sejm ustawowego nieprzekraczalnego 72-godzinnego (3-dniowego) terminu na złożenie zapytania, postanowił zostać na uboczu przy ocenie kontrowersyjnej sytuacji, która jest nie do pomyślenia w państwie prawa.
Czesław Olszewski odnotował, że jedna z trzech najważniejszych osób w państwie – przewodniczący Sejmu Viktoras Pranckietis, który powinien być gwarantem wysokich standardów uczciwej polityki – nie wykonał swoich bezpośrednich obowiązków i złamał przepisy, kiedy jednostronnie podjął decyzję o niewystąpieniu do SK w sprawie skargi AWPL-ZChR, w której partia podważa wyniki wyborów.
„30 lat temu Litwa odzyskała niepodległość, o którą walczyła. Mamy ustawy, które są dla wszystkich jednakowe. I oto po 30 latach niepodległości przewodniczący Sejmu sam podejmuje decyzję i narusza prawo, chociaż jako jeden z przywódców państwa ma obowiązek zapewnić, aby w tym państwie było przestrzegane prawo” – oświadczył Olszewski.
Poseł odnotował, że partia na czas przedłożyła skargę przewodniczącemu Sejmu – po upływie nieco ponad 4 godz. po tym, gdy GKW oficjalnie ogłosiła wyniki wyborów do Sejmu.
„AWPL-ZChR zwróciła się 31 października o godz. 20.19 do Prezydenta i Sejmu w sprawie rażących naruszeń, które mogły mieć znaczący wpływ na wyniki wyborów do Sejmu. Dokumenty wysłano za pośrednictwem poczty elektronicznej. Tego samego dnia 31 października o godz. 21.36 dokumenty zostały wysłane listem poleconym. Jeśli Prezydent otrzymał i przeczytał wysłane pismo, to Przewodniczący Sejmu RL nie dał rady sprawdzić skrzynki pocztowej. Miał bowiem, jak sam powiedział, dzień wolny” – stwierdził Czesław Olszewski.
Art. 86 ust. 6 Ordynacji wyborczej do Sejmu wyraźnie mówi, że „Partie, które wystawiły kandydatów na posłów na Sejm, a także sami kandydaci na posłów mogą zaskarżyć do Sejmu bądź Prezydenta Republiki decyzje Głównej Komisji Wyborczej, bądź jej odmowę rozpatrywania skarg w sprawie naruszeń Ordynacji wyborczej do Sejmu w nieprzekraczalnym terminie 24 godzin po oficjalnym ogłoszeniu końcowych wyników wyborów. W takim przypadku Sejm bądź Prezydent Republiki w nieprzekraczalnym terminie 48 godzin powinni zwrócić się do Sądu Konstytucyjnego z zapytaniem w sprawie naruszeń Ordynacji wyborczej do Sejmu”.
„AWPL-ZChR wykonała tę czynność szybko i w porę. Pismo wysłane 31 października o godz. 20.19, nieco ponad 4 godziny po tym, jak Główna Komisja Wyborcza oficjalnie ogłosiła wyniki wyborów. Jednak Przewodniczący Sejmu nie wypełnił swoich obowiązków i podaje publicznie wprowadzające w błąd i fałszywe informacje” – ubolewał Olszewski.
Sabotaż przewodniczącego Sejmu
W opinii Czesława Olszewskiego zaniechanie przewodniczącego Sejmu należałoby rozpatrywać w kategorii sabotażu skargi AWPL-ZChR, co skutkowało tym, że partia została pozbawiona konstytucyjnego prawa do obrony.
„Kolejne naruszenie – Przewodniczący Sejmu zamiast poinformować posłów o otrzymanej skardze lub skargach (prawdopodobne, że mogło ich być i więcej), zamiast zwołania posiedzenia Sejmu, uznał, że Sejm to ja i ogłosił, że nie będzie zwracał się do Sądu Konstytucyjnego. Partia zadała uzasadnione pytanie, na które chce otrzymać odpowiedź. Szuka się jednak pretekstów i sposobów zignorowania tego zapisanego w ustawie wymogu. Czego boi się jeden z przywódców Litwy?
I dopiero we wtorek wszyscy posłowie dowiedzieli się z mediów, że Przewodniczący Sejmu sam decydował o tym, jak powinien się zachować cały Sejm. I oto po takim złośliwym zwlekaniu dziś słyszymy kłamstwo, że ponoć partia się spóźniła.
Przewodniczący Sejmu, partia przedłożyła zapytanie na czas, to Pan naruszył prawo i zlekceważył wartości demokracji! A może bardziej pasowałoby tu słowo sabotaż?” – do szefa parlamentu publicznie zwrócił się poseł.
„Czy tak ma być w państwie parlamentarnym?”
Poseł przywołał opinię konstytucjonalisty prof. Vytautasa Sinkevičiusa, który oświadczył, że przewodniczący Sejmu nie miał prawa jednoosobowo podejmować decyzji o niezwróceniu się do SK.
„Na zakończenie przedstawię opinię Vytautasa Sinkevičiusa, profesora prawa konstytucyjnego, opublikowaną na portalach informacyjnych. Jego zdaniem, Przewodniczący Sejmu Viktoras Pranckietis nie ma prawa sam podejmować decyzji o niewystąpieniu do Sądu Konstytucyjnego w sprawie skargi AWPL-ZChR, w której partia podważa wyniki wyborów.
Były sędzia Sądu Konstytucyjnego uważa, że skarga partii powinna zostać przekazana całemu Sejmowi do rozpatrzenia. „Uważam, że przewodniczący Sejmu nie wypełnia obowiązków przewidzianych dla niego ustawą. Sejm musi rozważyć tę kwestię i zdecydować, złożyć czy nie złożyć wniosku do Sądu Konstytucyjnego. Sam przewodniczący Sejmu nie może powiedzieć, że Sejm nie będzie rozpatrywał tej kwestii” – powiedział Sinkevičius dla BNS.
„Zatem, Przewodniczący Sejmu Viktorasie Pranckietisie, czy ma Pan prawo do tego, by łamać prawo i oszukiwać społeczeństwo? Czy nie należy brać pod uwagę Pana kłamstw i zaniedbań w służbie państwa? Choć może to dla Pana normalne, pamiętajmy, jak ważne dla Litwy wydarzenia zostały odwołane wiosną. Zarząd Sejmu „podejmował decyzje” na posiedzeniach, które nawet się nie odbyły. Czy podejmowanie decyzji zależy od jednej osoby, czy tak ma być w państwie parlamentarnym?” – zapytał Czesław Olszewski wybrany do Sejmu na kolejną kadencję.
Niewykluczone, że czterech posłów ślubowało bezprawnie
Posłom na Sejm XIII kadencji, którzy ślubowali 13 listopada, w piątek, gratulował Waldemar Tomaszewski, przewodniczący AWPL-ZChR.
„W tym uroczystym dniu ślubowania składamy życzenia dla wszystkich posłów na Sejm. Mimo wszystko do beczki miodu trafiła jednak przysłowiowa łyżka dziegciu. Tak się składa, że dzisiaj czterech posłów ślubowało możliwie bezprawnie. O ponowny podział takiej właśnie liczby mandatów wnioskowaliśmy do Sądu Konstytucyjnego” – podczas konferencji prasowej oświadczył europoseł, przewodniczący AWPL-ZChR Waldemar Tomaszewski.
Polityk przywołał orzeczenie SK z 2012 roku, kiedy to sąd pozbawił mandatów trzech posłów i przyznał je innym wybranym kandydatom. „Orzecznictwo istnieje i wnioskowaliśmy do Sądu Konstytucyjnego o zastosowanie go. Niestety SK nawet nie pochylił się nad naszym wnioskiem i udzielił formalnej odpowiedzi, że Sejm nie przedłożył wniosku w określonym terminie” – podkreślił Waldemar Tomaszewski.
Lider AWPL-ZChR odnotował, że partia polityczna na czas złożyła wniosek o przekazaniu skargi do SK, ubolewając przy tym, że wniosek partii o zwrócenie się do sądu sabotował przewodniczący Sejmu Viktoras Pranckietis. „Mieliśmy w Sejmie przypadek sabotażu, który, wbrew przepisom krajowym, aż przez 3 dni nie pochylił się nad tym pytaniem. Tymczasem wyjaśnienia przewodniczącego Sejmu i kierownictwa parlamentu było wprost skandaliczne. Początkowo stwierdził on, że miał dni wolne, chociaż dobrze wiemy, że posłowie nie mają nawet urlopu, stąd też miał on obowiązek zwołania posiedzenia w trybie pilnym. Następnie zaś w sposób demonstracyjny odmówił zwołania posiedzenia. I dopiero 4 listopada pytanie to trafiło na wokandę Sejmu” – przypomniał Tomaszewski i podkreślił, że nawet wówczas można było jeszcze wystąpić do SK.
„Jeszcze wtedy była możliwość zwrócenia się do Sądu Konstytucyjnego, próbując udowodnić, że jeszcze nie jest za późno. Wniosek trafił do Sejmu za pośrednictwem poczty 3 listopada, mimo to przewodniczący Sejmu demonstracyjnie oświadczył, że nie będzie wnioskował o rozpatrywanie tej kwestii w trybie nadzwyczajnym. Tymczasem dla wszystkich obywateli, nie tylko prawników, oczywiste jest, że najzwyczajniej nie ma innej możliwości przyjęcia tego zapytania w ciągu 48 godzin” – podkreślił polityk, zaznaczając, że w ten sposób przewodniczący Sejmu dopuścił się rażącego złamania Konstytucji i przepisów, za co grozi impeachment.
Waldemar Tomaszewski jest przekonany, że SK nawet po sabotażu Pranckietisa mógł podjąć decyzję w tej sprawie, jednakże na problem zareagował formalnie.
„Przyczepił się do jakichś godziny i nawet nie rozpatrzył skargi. Oznacza to, że sam Sąd Konstytucyjny nie przestrzega Konstytucji” – ocenił i dodał z ubolewaniem, że w ten sposób został stworzony precedens, który w przyszłości może być szkodliwy dla obywateli.
„Z tego powodu może ucierpieć każdy obywatel. Jeśli, dla przykładu, mieszkaniec na czas sporządzi skargę do sądu bądź będzie chciał zaskarżyć orzeczenie, przy tym posiada wszelkie niezbędne dowody na to, że dokumenty zostały przedłożone na czas, mimo to skarga obywatela nie trafia do sądu. Być może z powodu zakłóceń w poczcie czy sabotażu – przecież w życiu zdarzają się naprawdę różne sytuacje. Niniejsza decyzja SK o odmowie rozpatrywania skargi AWPL-ZChR otworzyła puszkę Pandory. Jeśli z powodu osób trzecich czy przyczyn natury obiektywnej skarga na czas nie trafia do sądu, sąd może i nie rozpatrywać jej – mimo że obywatel złożył dokumenty na czas. Sąd Konstytucyjny stworzył bardzo zły precedens” – ocenił przewodniczący partii.
„Decyzja SK mogła być zaaranżowana”
Waldemar Tomaszewski nie wyklucza, że niniejsza decyzja SK mogła być zaaranżowana.
„Okazało się, że przewodniczący SK rozmawiał z przewodniczącym Sejmu jeszcze przed upływem terminu. O tym wspomniał sam przewodniczący Sejmu podczas rozmowy z posłami. Stąd powstaje pytanie, jeśli przewodniczący Sejmu w sposób umyślny nie wykonywał prawa, czy konsultował się przedtem z przewodniczącym SK? Czy udzielono mu takiego prawa bądź złożono propozycję? Kto może to zanegować? Widocznie SK nie chciał rozpatrywać skargi partii parlamentarnej i dokonać ponownego podziału mandatów, bowiem naruszenia podczas wyborów do Sejmu były naoczne, rażące i miały decydujący wpływ na wyniki wyborów” – podkreślił przewodniczący AWPL-ZChR.
Tomaszewski przypomniał, że kierowanej przez niego partii do przekroczenia 5-procentowego progu wyborczego zabrakło zaledwie 0,2 proc. Z uwagi na tę niezwykle małą różnicę nawet mniejsze naruszenia, w jego opinii, mogły mieć decydujący wpływ na wyniki wyborów. „Tymczasem doszło do naprawdę rażących naruszeń przepisów” – ocenił polityk.
Waldemar Tomaszewski oświadczył, że po dokonaniu ponownego podziału czterech możliwie bezprawnych głosów posłów brakuje ich do utworzenia większości. „Stąd wniosek, że utworzenie obecnego rządu może być bezprawne” – ocenił.
Zastraszeni są nawet prawnicy
Polityk poinformował, że zdziwiony był jeszcze na etapie przygotowywania skargi.
„Zwróciliśmy się do kilku kancelarii adwokackich. Jeden z właścicieli otwarcie oświadczył – nie chcemy brać udziału w podobnych sprawach. Wygraną w sprawie o bezprawie uprawiane przez osoby mające dostęp do telewizji można uzyskać wyłącznie również poprzez dostęp do tejże telewizji. Byłem zdzwiony taką odpowiedzią. Do tej pory myślałem, że żyjemy w państwie prawa. Niestety nawet prawnicy myślą podobnie i są zastraszeni” – kontynuował polityk i dodał, że obecnie na portalu Lrytas wszczęto oszczerczą kampanię przeciwko prawnikom, którzy pomogli partii w opracowywaniu skargi.
Uczestnicy konferencji nie wykluczają, że obecny chaos i łamanie prawa organizuje sam przewodniczący SK, który, zdaniem przemawiających, nie posiada legitymacji, jego bowiem kadencja upłynęła przed półroczem. Organizatorzy konferencji uważają, że zamęt i łamanie prawa w trakcie tegorocznych wyborów do Sejmu mogą być kontynuacją wydarzeń z 2004 r.
„Wówczas sam byłem posłem i świadkiem impeachmentu w stosunku do prezydenta Rolandasa Paksasa. Decydująca rola w ówczesnym procesie przypadła właśnie SK. W apogeum impeachmentu ówczesny przewodniczący SK Egidijus Kūris spotkał się w kawiarni z inicjatorem impeachmentu Gintarasem Steponavičiusem. W państwie demokratycznym i państwie prawa i jeden, i drugi byliby ze stanowiska usunięci ze skutkiem natychmiastowym. Jest to niedopuszczalna sytuacja, jednakże do usunięcia prezydenta Rolandasa Paksasa z urzędu w wyniku impeachmentu doszło, przy tym z przewagą 1 głosu” – wydarzenia z 2004 roku przypomniał Waldemar Tomaszewski.
„Kochamy Litwę bardziej niż niektórzy działacze”
Przewodniczący AWPL-ZChR ubolewał z powodu kształtowanej opinii, że partia bądź poszczególni jej przedstawiciele są wrogami państwa.
„Jest to oszczerstwo i na swój sposób działanie przestępcze. AWPL-ZChR uczyniła na rzecz Litwy więcej niż wiele z nowo powstałych partii. Kochamy Litwę bardziej niż poszczególni działacze, którzy działali nieuczciwie, w sposób bezczelny łamią prawo i tym samym kompromitują nasze państwo” – podkreślił lider AWPL-ZChR.
W opinii przewodniczącego partii istnieją przesłanki, by sądzić, że ślubowanie złożone 13 listopada przez nowych posłów może być bezprawne, a to z uwagi na fakt, że przysięgi przyjmował przewodniczący SK, który nie posiada legitymacji i bezprawnie przewodniczy sądowi już od lipca.
„Kto może zanegować, że nie pochylił się nad naszą skargą umyślnie, po to, by nie stwierdzono jeszcze więcej naruszeń i by w końcu w naszym kraju doszło do uczciwych wyborów, do czego właśnie dążymy. Mieszkańcy nie rozumieją, jak tak się stało, że wybory wygrali ci, którzy nie cieszyli się poparciem mieszkańców, na co jednoznacznie wskazywały wszystkie sondy. Jak tak się mogło stać? Wiedząc o przypadkach fałszowania wyborów, nasuwa się wniosek, że wybory mogły być sfałszowane” – oświadczył lider ugrupowania politycznego.
Przemawiający nie wykluczają sabotażu i możliwej zmowy pomiędzy Viktorasem Pranckietisem oraz przewodniczącym SK Dainiusem Žalimasem, dopatrując się paraleli z rozmową Gintarasa Steponavičiusa i Egidijusa Kūrisa.
Viktoras Pranckietis został kozłem ofiarnym?
Waldemar Tomaszewski zwrócił się z prośbą do poszczególnych posłów: „Zwracam się do uczciwych posłów, by wypowiedzieli się w omawianym temacie. Apeluję do ich sumienia. Przypominam, że władza to nie wszystko i oby Was władza nie zaślepiła. Najważniejsze, by władza była sprawowana w sposób uczciwy i po przeprowadzonych uczciwych wyborach. Myślę, że tego potrzebują wszyscy” – powiedział lider AWPL-ZChR. „I większość rządząca, i ci czterej posłowie z większości rządzącej, którzy, niewykluczone, ślubowali bezprawnie, bowiem doszło do złamania prawa krajowego” – dodał.
Polityk jest zdania, że parlament powinien jak najszybciej wyjaśnić sytuację z SK, temu bowiem sądowi nie może przewodniczyć osoba nie posiadająca legitymacji. Tomaszewski proponuje również, by komisja sejmowa zbadała, czy przewodniczący Sejmu i SK brali udział w zmowie. Przewodniczący AWPL-ZChR nie wyklucza, że Pranckietis stał się jedynie kozłem ofiarnym.
„A może wszystko Dainiusowi Žalimasowi jest na rękę, by Viktoras Pranckietis bezczelnie łamał prawo i stał się kozłem ofiarnym, byśmy mówili wyłącznie o Pranckietisie, choć jest oczywiste, że całemu procesowi ton nadaje SK? Który może odebrać posłom mandaty i mianować nowych bez konieczności zmian w prawie. Dlaczego SK nie mógł przyjąć skargi? Mógł, tylko właśnie potrzebował takiego kozła ofiarnego, byśmy mówili nie o sednie sprawy, zaś przewodniczący SK, który już od lipca nie może sprawować tego urzędu, został w cieniu” – retorycznie pytał Waldemar Tomaszewski.
AWPL-ZChR prosi o udzielenie odpowiedzi na szereg pytań
Przypominamy, że 26 października AWPL-ZChR zwróciła się do Sejmu z wnioskiem o skierowanie do SK skargi, w której przywołała rażące naruszenia Ordynacji wyborczej do Sejmu. Zgodnie z ordynacją parlament ma obowiązek zwrócenia się do SK. Niestety przewodniczący Sejmu Viktoras Pranckietis nie zwołał w terminie posiedzenia Sejmu w tej sprawie.
AWPL-ZChR prosi o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania i podjęcia stosownych decyzji:
– Czy podczas wyborów do Sejmu RL, które odbyły się 11 października 2020 roku, w wielomandatowym okręgu wyborczym zakrojona przez Andriusa Tapinasa i „Laisvės TV” na szeroką skalę kampania informacyjna nie naruszyła norm prawnych regulujących wymagania dotycze oznaczania reklamy i agitacji politycznej, wskazując źródła ich finansowania i wyraźnie odróżniając ich od innych rozpowszechnianych informacji w okresie kampanii wyborczej?
– Czy podczas wyborów do Sejmu RL 11 października 2020 roku w wielomandatowym okręgu wyborczym nie zostały naruszone art. 52 i 53 ordynacji wyborczej do Sejmu RL, które ustanawiają zakaz publikowania kompromitujących materiałów w terminach określonych w odpowiednich normach prawnych bez umożliwienia partii i jej kandydatom wyrażenia odwetowej opinii?
– Czy w jednomandatowym okręgu Ponary-Grzegorzewo, gdzie stwierdzono liczne przypadki naruszeń podczas liczenia głosów oraz podczas agitacji wyborczej, nie zostały naruszone demokratyczne procedury wyborcze, których przestrzeganie jest niezbędne dla legalności i ważności wyników wyborów; czy rażące naruszenia ustawy o wyborach do Sejmu RL pozwoliły Głównej Komisji Wyborczej w okręgu Ponary-Grzegorzewo prawidłowo ustalić kandydatów, którzy trafili do II tury wyborów w tym okręgu jednomandatowym?
– Czy wymierzona w AWPL-ZChR kampania informacyjna, zakrojona na szeroką skalę przez Andriusa Tapinasa i „Laisvės TV”, oraz rażące naruszenia prawa wyborczego w okręgu Ponary-Grzegorzewo miały znaczący wpływ na wybory do Sejmu Republiki Litewskiej?
– W oparciu o orzeczenie Sądu Konstytucyjnego RL „W sprawie naruszeń Ordynacji wyborczej do Sejmu podczas wyborów do Sejmu w 2012 r.” (numer sprawy 15/2012 – 16/2012) wnioskujemy o unieważnienie wyborów do Sejmu RL z dnia 11 października 2020 r. w okręgu wielomandatowym i dokonanie ponownego podziału liczby mandatów według list kandydatów.
Maryn
Prezes AWPL Waldemar Tomaszewski ma rację – Sąd Konstytucyjny mógł przecież mimo wszystko rozpatrzyć skargę, ale widać było mu na rękę, by odpowiedzialność zwalić na Pranckietisa i potem jego zaniedbaniem się wytłumaczyć. To jakie to państwo prawa jeśli sam Sąd Konstytucyjny nie przestrzega Konstytucji?
KP
Wiele racji ma Tomaszewski, ale niestety z powodu braku lustracji, co wielokrotnie podnosiło AWPL, Litwą rządzi się z tylnego siedzenia. A robią to osoby pokroju Landsbergisa i pozostałych Sajudzistów, ludzi często o czerwonych życiorysach.
Piotr Stefański
Ciekawe jest to, że Polacy bardziej dbają o prawo i przestrzeganie Konstytucji RL, niż ci rzekomo „kochający ojczyznę” psudopatrioci!!!