Akcja Wyborcza Polaków na Litwie jest zwalczana przez państwo polskie na polecenie Litwinów – ujawnia polska konsul w Wilnie Irmina Szmalec. Sprawę opisano na łamach tygodnika „Do Rzeczy”.

Litewskie wojsko zastrasza Polaków

Przypomnijmy, w ostatnich wyborach samorządowych przed lokalami wyborczymi na Wileńszczyźnie, gdzie znaczącą część mieszkańców stanowią autochtoniczni Polacy, zauważyć można było – jak twierdzi autor artykułu w „Do Rzeczy” – uzbrojonych litewskich żołnierzy. Jest to zgodne z wnioskami, które zamieścili w swoimi raporcie obserwatorzy międzynarodowi wyborów – europoseł Patryk Jaki oraz poseł na Sejm RP Mieczysław Baszko, którzy napisali:

W dniu wyborów wewnątrz lokali wyborczych oraz przed lokalami wyborczymi przebywali w sposób zorganizowany umundurowani żołnierze, członkowie litewskiej paramilitarnej organizacji wojskowej Związku Strzelców Litewskich, co według relacji głosujących wywoływało presję psychologiczną oraz strach wśród osób należących do polskiej mniejszości narodowej” – czytamy w dokumencie, który w całości udostępnił polski portal na Litwie L24.lt.

Autor artykułu zamieszczonego w czasopiśmie „Do Rzeczy” wymienił w powyższej sprawie korespondencję z konsul RP w Wilnie Irminą Szmalec, którą następnie opisał na łamach gazety. Konsul Irmina Szmalec została zacytowana we wspomnianym materiale. Wedle korespondencji tej, Akcja Wyborcza Polaków na Litwie jest zwalczana przez polską dyplomację – tu cytat – „na polecenie Litwinów”.

Pion polityczny przygotowuje materiał o zmierzchu AWPL po przegranych wyborach. Kolejnie politycy będą się kierowali tymi wytycznymi. Także sama Polska wykańcza AWPL na polecenie Litwinów, bo polskość jako program polityczny jest czymś złym i należy to zwalczać – napisała konsul Irmina Szmalec w korespondencji z autorem tekstu w „Do Rzeczy”.

Debile albo obłudnicy

Tymczasem, jak wynika z e-maili wykradzionych rzekomo ze skrzynki Michała Dworczyka, państwo polskie zmuszało (i prawdopodobnie nadal zmusza) polskie organizacje na Kresach do prowadzenia kreatywnej księgowości i fałszowania faktur. Zgromadzone w ten sposób „haki” zostały wykorzystane do skazania sekretarza Związku Polaków na Litwie – czytamy na portalu Kresy.pl.

Państwowi urzędnicy — autorzy kampanii skierowanej przeciwko Związkowi Polaków na Litwie (ZPL) zdawali sobie sprawę z tego, że formalne nieprawidłowości w rozliczaniu faktur przez polskie organizacje na Kresach są wynikiem zaniedbań po stronie państwowych donatorów z Polski – miał przyznać były szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk. Świadczy o tym kolejny mail, który został wykradziony ze skrzynki Dworczyka i który został opublikowany na stronie „Poufna rozmowa”, wcześniej funkcjonującej jako kanał w serwisie Telegram.

W ujawnionej korespondencji były szef Kancelarii Premiera nazywa między innymi kierownictwo Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” „obłudnikami” oraz „debilami”. Zarzuca on zarówno Fundacji, jak i Senatowi oraz MSZ-owi, że to ich własne zaniedbania zmusiły organizacje polonijne na Wschodzie do stosowania formalnych nadużyć przy rozliczaniu środków. Przyznaje przy tym, że wina za ten proceder leży po stronie Fundacji i samego państwa polskiego:

Ta sytuacja jest oczywiście zła, ale cała banda obłudników w MSZ, Senacie i Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” doskonale wie o tym i przez lata akceptowała to, bo nie chciało im się wprowadzić systemowego rozwiązania likwidującego problem finansowania mediów za granicą. Albo druga możliwość, są debilami, którzy nie potrafią ani czytać, ani pisać, wątpię” – pisał Dworczyk.

Tymczasem w czerwcu 2018 roku prezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Mikołaj Falkowski twierdził, że donos do polskiej prokuratury na prezesa ZPL Michała Mackiewicza oraz sekretarza Związku Pawła Stefanowicza wynika z obowiązku nałożonego na niego przez polskie prawo:

Każdy, kto byłby na moim miejscu i ponosił odpowiedzialność za rozliczenie polskich środków publicznych przeznaczonych na wspieranie działań polonijnych, po wykryciu tego, co my wykryliśmy i stwierdzeniu, że kolejne informacje łączą się w całość, nie miałby wyjścia i musiałby wykonać obowiązek nałożony przez prawo” – mówił Falkowski. „Moim zdaniem, troska o uczciwość, transparentność, zwalczanie nieprawidłowości i korupcji oraz zapewnianie przejrzystości rozliczania dotacji publicznych Państwa Polskiego, a jednocześnie domaganie się od naszych beneficjentów szacunku dla naszego państwa i dla polskiego prawa, jest wzmacnianiem polskości” – przekonywał prezes Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie Mikołaj Falkowski.

Cieszą się Litwini

Tymczasem w mailu do premiera Dworczyk miał ujawnić prawdziwe motywy Falkowskiego oraz wiceprezesa FPPnW Rafała Dzięciołowskiego. Z ujawnionej wiadomości wynika, że Falkowski i Dzięciołowski nie tylko wiedzieli o tym, że prowodyrem fałszowania faktur jest sama Fundacja, ale sami kłamali na temat prawdziwych motywów swojego postępowania:

Mikołaj, którego ego w ciągu ostatnich kilku lat urosło do rozmiarów Pałacu Kultury, postanowił dać mu [prezesowi ZPL Mackiewiczowi – przyp. red.] nauczkę i wyeliminować go. Zgłosił sprawę do polskiej prokuratury i obaj, Mackiewicz i Falkowski, zaczęli się wzajemnie oskarżać, nakręcając spór. Do tego dołączył się Dzięciołowski, który nienawidzi Mackiewicza i poczuł, że dzięki tej sytuacji może go zniszczyć, co sam wczoraj w rozmowie potwierdził […]. Prawda jest taka, że jest to wynik ich zacietrzewienia i chęci rozwalenia Mackiewicza” – opisywał sytuację Michał Dworczyk.

Jednocześnie w mailu do premiera Michał Dworczyk przyznał, że z całego przedsięwzięcia „cieszą się Litwini”. Zauważył on ponadto, że w spór włączyli się „ludzie od Lansbergisa”, przy czym Dworczyk mógł mieć na myśli znanego z antypolskich poglądów seniora litewskiej polityki Vytautasa Landsbergisa bądź jego wnuka, obecnego szefa MSZ Litwy Gabrieliusa Landsbergisa, lidera niechętnej wobec Polaków Wileńszczyzny partii – Związek Ojczyzny.

Źródło: https://wprawo.pl/

Na zdjęciu: Wielotysięczna biało-czerwona Parada Polskości ZPL i AWPL w Wilnie (6 maja 2023 r.), Fot. Facebook.com

 

  1. Cóż na dniach obserwujemy wielką aferę w MSZ z wydawaniem wiz. Czy w tym kontekście może dziwić, że „dyplomaci” nie maja czasu ani serca zajmować się tym co trzeba?
    Zamiast polskość promować i wzmacniać, ich obchodzą jakieś rozgrywki oraz… biznesy wizowe.
    Szkoda gadać…

  2. Mocno osadzony w sprawach polityki wschodniej M.Dworczyk zarzucił Fundacji PPnW, Senatowi oraz MSZ-owi wielkie zaniedbania i de facto działania przeciwko polskiemu interesowi kresowemu, przeciwko kresowiakom, co jest szokujące i oburzające.
    Czy ktoś oczyści te instytucje, by wreszcie zaczęły kierować się dobrem polskiej sprawy? Bo przecież do tego są powołane, a nie do „zwijania” polskości kresowej…

  3. Doroszewską na placówkę do Wilna wysłał ówczesny minister Czaputowicz, ten sam który teraz pluje niemiłosiernie na Jarosława Kaczyńskiego. Te fakty trzeba dobrze sprawdzić, czy ktoś z tak fatalnego rozdania Czaputowicza, jakiś szkodnik polskości, dalej nie funkcjonuje w MSZ. Takich ludzi niszczacych kresową polskość i działających na szkodę polskiej racji stanu należy z dyplomacji usuwać. Przecież Czaputowicz miał wiele spraw na głowie i ktoś mu musiał suflować do ucha takie szkodliwe nominacje. warto to sprawdzić i wyciągnąć właściwe wnioski.

  4. Naszym wielkim skarbem są Kresy. To wiele wieków dziejów, olbrzymi dorobek, wybitne postaci, bogata kultura i dziedzictwo… To ziemia i groby. Obowiązkiem każdego Polaka-patrioty, a szczególnie urzędników państwa polskiego, dyplomacji, instytucji związanych z kreowaniem polityki wschodniej, powinna być szczególna troska o tę kresową spuściznę. Niedopuszczalne są wszelkie akty dywersji, zakłamywania historii, atakowania działaczy kresowych za to że pomimo wszelkich trudności trwają w polskości i ją pielęgnują. Jak mawiał Wilniuk, marszałek odrodzonej Rzeczypospolitej Józef Piłsudski: Polska jest jak obwarzanek. Wszystko, co dobre, jest na obrzeżach! – czyli na Kresach właśnie.

  5. Akurat dobrze że pani konsul poruszyła wątek kondycji dyplomatów i celów, jakie sobie niektórzy urzędnicy nakreślają odnośnie Kresów i Kresowiaków. Wprawdzie te informacje szokują, ale dzięki temu wiemy „co w trawie piszczy” i dlaczego mają miejsce takie a nie inne wydarzenia.
    Brawa dla p. konsul za odwagę wyrażenia własnego zdania, bo przecież ryzykowała własną karierą.

  6. W polskiej dyplomacji jest niejeden porządny człowiek, patriota, kierujący się polskim interesem narodowym i miłujący Kresy wraz z całym ich bogatym dziedzictwem.
    Ale ze smutkiem trzeba przyznać, że niestety jest też wielu sprzedawczyków polskiego interesu i polskiej sprawy, tylko udających porządnych urzędników, a w rzeczywistości służących nie wiadomo komu (!), którzy dla kariery i osobistych korzyści posuną się do wszystkiego, także do najbrudniejszych działań (jak np. te opisane w artykule, gdy z niejasnych pobudek osobistych i własnych chorych ambicji, atakuje się niewinnych patriotów kresowych).

  7. To co wyczynia dyplomacja – tytułująca się jako polska – w sprawach Kresowych, jest anormalne i w gruncie rzeczy antypolskie. Podane przykłady trudne do uwierzenia. Wielka szkoda, że dziś etos dyplomaty nie przypomina standardów z II RP. Za to w dyplomacji i MSZ-ecie mocno i wygodnie rozparli się uczniowie Geremka…

Comments are closed.