Jak 300 Spartan zatrzymało armię perską pod Termopilami, tak 330 lwowskich „Orląt” w dniu 17 sierpnia 1920 r. zatrzymało Konną Armię Budionnego pod Zadwórzem koło Lwowa. Pięć lat później ciało jednego z poległych bohaterów spoczęło w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie.

W sierpniu 1920 r., w czasie wojny polsko-bolszewickiej na Polskę centralną nacierały dwie wielkie formacje nieprzyjacielskie: Front Zachodni, składający się z kilku dobrze uzbrojonych armii, a dowodzony przez Michała Tuchaczewskiego, późniejszego marszałka ZSRR, oraz Front Południowo-Zachodni, dowodzony przez Aleksandra Jegorowa, także późniejszego marszałka, którego wszechwładnym komisarzem politycznym był Józef Stalin. Obie formacje miały połączyć się ze sobą, aby zdobyć Warszawę.

Najsilniejszym elementem drugiego z tych Frontów była słynna Konarmia, czyli Pierwsza Armia Konna, dowodzona przez Siemiona Budionnego, b. wachmistrza z carskiego pułku dragonów. Służyli w niej głównie Kozacy oraz najróżniejszego autoramentu konni ochotnicy. Była to dość dobrze zorganizowana grupa uderzeniowa (dziś powiedzielibyśmy: szturmowa), której podstawowymi walorami były szybkość i zwrotność działania.  W boju wspierały ją taczanki, czyli dwuosiowe pojazdy konne, uzbrojone w ciężki karabin maszynowy, oraz tankietki i pociągi pancerne, a nawet i eskadry lotnictwa.

Konna Armia walczyła najpierw z wojskami „białych”. W 1920 r. została skierowana na Wołyń. W czerwcu tegoż roku wybiła do nogi polski garnizon w Żytomierzu oraz spaliła żywcem kilkuset rannych wraz z siostrami Czerwonego Krzyża w szpitalu w Berdyczowie. Dokonała też pogromów na Żydach. Następnie ruszyła na Lwów, który zamierzała zdobyć z marszu. 17 sierpnia pod Zadwórzem, 33 km. na południowy wschód od Lwowa, drogę zagrodziło jej 330 lwowskich ochotników, zwanych od czasów walk z Ukraińcami, „Orlętami”. Dowodził nimi kpt. Bolesław Zajączkowski. Zażarta bitwa, będąca starciem biblijnego Dawida z Goliatem, trwała prawie 11 godzin. Gdy zabrakło amunicji walczono na kolby i pięści. W czasie odpierania kolejnych szarż Kozaków prawie  wszyscy obrońcy zginęli, tak jak Spartanie pod Termopilami, ale dzięki ich męstwu najeźdźcy Lwowa nie zdobyli. Co więcej, nie zdążyli oni z pomocą dla wojsk Tuchaczewskiego, które w tym czasie bardzo mocno i skutecznie były kontratakowane przez polskie dywizje tak pod Płockiem i Radzyminem, jak i nad rzekami Wkra i Wieprz.

Gdy Budionny w końcu ruszył w głąb Polski, to było już za późno, bo armie bolszewickie, dotąd niezwyciężone, w czasie gwałtownego i chaotycznego odwrotu szły w całkowitą rozsypkę. Do ostatecznej klęski Konnej Armii doszło pod Komarowem k. Zamościa, gdzie 30 sierpnia została ona pobita przez zgrupowanie polskiej jazdy. Była to ostatnia wielka bitwa kawaleryjska w historii Europy.

W latach dwudziestych pod Zadwórzem polscy saperzy usypali ziemny kurhan, na którym ustawiono pomnik w kształcie słupa granicznego. Obok we wspólnej mogile pochowano bohaterskich żołnierzy.

Ojciec jednego z poległych ochotników zamieścił na nim tablicę z napisem: „Orlętom poległym w dniu 17 sierpnia 1920 roku w walkach o całość ziem kresowych”. Bitwę upamiętnia też opowiadanie pióra Zofii Kossak-Szczuckiej oraz bardzo znany obraz, pędzla lwowskiego malarza-batalisty Stanisława Batowskiego. W 1925 r. władze polskie, budując Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie, wybrały w wyniku losowanie pobojowisko pod Zadwórzem  jako to miejsce, z którego zostanie ekshumowane ciało jednego z nieznanych żołnierzy.

Jadwiga Zarugiewiczowa (polska Ormianka, rodem z pogranicznych Kut nad Czeremoszem), matka poległego w bitwie 19-letniego Konstantego, żołnierza-ochotnika i studenta Politechniki Lwowskiej, wskazała (jak jej dyktowało matczyne serce) jedną z trumien. Trumnę tę w uroczysty sposób przewieziono do stolicy Polski. Spoczywa ona tam do dziś.

Być może królowie, prezydenci i premierzy z całego świata, którzy w czasie swoich wizyt w Polsce składają wieńce  przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie, nie wiedzą, że oddają część nieznanemu „Orlęciu” lwowskiemu, które brało udział w zatrzymaniu Konnej Armii Budionnego. Tym bardziej więc warto, aby młodzi Polacy o tym wiedzieli i pamiętali.

Fragment mojej książki „Na ścieżkach historii”.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Źródło: www.isakowicz.pl

Comments are closed.