– Bóg widział w ks. Tadeuszu człowieka, który szczerze pragnął żyć Kazaniem na Górze, nawet jeśli go to wiele kosztowało. Nawet jeśli ormiański temperament wygrywał z chrześcijańską łagodnością, a tęsknota do prawdy i sprawiedliwości wyostrzała słowa i prowadziła go na barykady – mówił bp Damian Muskus OFM w kościele św. Brata Alberta w Radwanowicach w czasie uroczystości pogrzebowych zmarłego 9 stycznia śp. ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, prezesa Fundacji im. Brata Alberta.

Na początku Mszy św. odczytano list kondolencyjny abp. Marka Jędraszewskiego. „Składam dzięki Bogu za dar powołania Księdza Kanonika, posługę dla Kościoła Krakowskiego oraz ewangeliczny trud włożony w głoszenie Chrystusa” – napisał metropolita krakowski.

W czasie homilii bp Damian Muskus odwołał się do fragmentu Kazania na Górze, w czasie którego Jezus „naszkicował mapę ludzkiego szczęścia”. Biskup zaznaczył, że ten ewangeliczny tekst przytaczany jest w dniu pogrzebu śp. ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego nie po to, by w jego świetle oceniać jego życie, ale po to, by w tym zamkniętym rankiem 9 stycznia życiu odnaleźć spojrzenie Jezusa, który patrzył na ks. Tadeusza z miłością przez 67 lat. – Był z nim, nie przestając go kochać: w chwilach samotnych zmagań, rozczarowań, bólu i odrzucenia. Jezus wciąż go kochał wtedy także, gdy cierpiał niesprawiedliwości, ale także i wtedy, gdy doświadczał łaski, radości i zwyczajnego ludzkiego szczęścia, w którym zasmakował, żyjąc pośród ukochanych przez siebie ludzi – mówił krakowski biskup pomocniczy.

– Bóg widział w ks. Tadeuszu człowieka, który szczerze pragnął żyć Kazaniem na Górze, nawet jeśli go to wiele kosztowało. Nawet jeśli ormiański temperament wygrywał z chrześcijańską łagodnością, a tęsknota do prawdy i sprawiedliwości wyostrzała słowa i prowadziła go na barykady – mówił bp Damian Muskus wskazując na „bardzo wyraźne ślady”, które każą wierzyć, że wiele słów Kazania na Górze było szczególnie bliskich ks. Tadeuszowi.

Odwołując się do pierwszego błogosławieństwa biskup zwrócił uwagę, że o ubóstwie, które daje szczęście, najwięcej opowiada dom ks. Tadeusza. Postanowił żyć w domu, który był „nasz” dla niego i osób w społeczeństwie najsłabszych i najbardziej bezbronnych. – Wybrał ich jako swoją rodzinę. Stał się dla nich jak ojciec – mówił biskup zaznaczając, że Zmarły był ubogi nie tyle w znaczeniu materialnej biedy, ale dlatego, że miał wolność serca, dzięki której mógł oddać się podopiecznym bezgranicznie, o których dobre życie walczył z wielką determinacją. – Ale był ks. Tadeusz ubogi w duchu także dlatego, że osoby najsłabsze były jego siłą. Wśród nich odpoczywał, sycił się prostą urodą życia, zwyczajną radością. Tutaj znajdowało ukojenie jego niespokojne serce – dodawał biskup zaznaczając, że jedna z najważniejszych lekcji, jaką nam przekazał, brzmi: bezbronni i najsłabsi są źródłem bezinteresownej i czystej miłości. Ks. Tadeusz wierzył – opierając to na swoim doświadczeniu, że dzięki ręce podanej człowiekowi z niepełnosprawnością, zyskuje się “skarb przyjaźni cenniejszej niż złoto”. Tego uczyły się od niego i społeczeństwo, i wspólnota Kościoła.

Przywołując fragment jednego z wierszy ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego bp Damian Muskus zwrócił uwagę, że zmarły kapłan wychodził na ulice do ludzi zagubionych i osamotnionych gnany pragnieniem stawania po stronie krzywdzonych, a w ostatnich latach zwłaszcza tych, którzy zostali zranieni w Kościele. – Nie brakowało takich, którzy twierdzili, że szukał poklasku, ale ja wierzę mocno, że on szukał prawdy; że chciał być ludzką twarzą dla tych, którzy próżno jej szukali w bezdusznych strukturach urzędów i hierarchii. Łaknął sprawiedliwości, ale tego pragnienia nie mogły w nim nasycić połowiczne rozwiązania czy dyplomatyczne wybiegi – mówił biskup zaznaczając, że nie zawsze zgadzał się z metodami ks. Isakowicza-Zaleskiego, który był człowiekiem “wyrazistym i upartym”, ale dodał, że “na szczęście to nie osobowość decyduje o naszym zbawieniu, lecz codzienna wierność Ewangelii”. Biskup zauważył, że ludzie skrzywdzeni ufali ks. Tadeuszowi, bo wierzyli, że “on przejdzie z nimi drogę, która odmieni ich ciężki los”.

– Ks. Tadeusz wybrał trudną drogę życia. Była to droga dotykania ran. Może czasem robił to nieostrożnie i nie zawsze potrafił je uleczyć, ale pokazywał je światu, nie godząc się na prowizoryczne opatrunki, na plasterki, które coś maskują – mówił bp Damian Muskus wskazując, że Zmarły nie potrafił milczeć o nierozwiązanych problemach z przeszłości Kościoła i Polski, za co płacił ogromną cenę samotności i niezrozumienia.

Biskup porównał ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego do patrona założonej przez niego fundacji. – Jak św. Brat Albert był radykałem, który szedł całe życie pod prąd, jak on był wrażliwy na ludzkie biedy i jak on pośród tych bied zamieszkał. Jak on przechodził swoje noce ciemne. Jak on musiał mierzyć się z krytyką – wyliczał wyrażając nadzieję, że w wieczności już się odnaleźli i razem rozmawiają.

– Drogi Księże Tadeuszu! Nie martw się o wasz dom. Ludzie, którym ufałeś, poprowadzą ten dom dalej. Nie przejmuj się nieporządkiem na biurku. Ludzie, z którymi byłeś na co dzień posprzątają to biurko. A Ty odpocznij. Żyj wiecznie w Chrystusie – zakończył bp Damian Muskus.

W czasie liturgii pogrzebowej odczytano też okolicznościowe listy. „Ufamy, że owocna posługa ks. Tadeusza wśród potrzebujących zyska najpiękniejszy pomnik, jakim będą dokonania jego naśladowców, a także hojną nagrodę w wieczności” – napisała para prezydencka Andrzej Duda i Agata Kornhauser-Duda. „Pamięć o ks. Isakowiczu-Zaleskim i jego wspaniałej postawie jest dziedzictwem, o które musimy dbać. Niech będzie ono dla nas inspiracją, wskazówką jak należy postępować i co jest ważne, w ten sposób na pewno najgodniej oddamy hołd Zmarłemu” – napisał wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

– Tadzik nauczył nas miłości po prostu. Wiemy, że nas kocha. On też wie, że my jego kochamy – mówiła Anna Dymna z fundacji „Mimo Wszystko”, która współpracowała z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim. Aktorka odczytała „Sonet optymistyczny” cytowany często przez Zmarłego. – Tadziku – mój kochany waleczny młodszy braciszku, my ci dziękujemy za wszystko, czuwaj nad nami tam z góry i spraw, żeby nad naszą „Doliną Słońca” zawsze świeciło słońce – mówiła w imieniu podopiecznych Anna Dymna.

Po Mszy św. nastąpiły egzekwie w obrządku ormiańskim. Przewodniczący im ks. prof. Józef Naumowicz przypomniał, że ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski przez ponad 20 lat był duszpasterzem ormiańskim. – Pisał, że otrzymał w spadku duszę ormiańską, ale też serce, zapał, pobożność, wiarę, miłość i tę miłość krzewił przez całe swoje życie – mówił ks. Józef Naumowicz informując, że patriarcha ormiańsko-katolicki w uznaniu zasług dla duszpasterstwa ormiańsko-katolickiego nadał ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu godność wardapeta, a także wręczył mu pastorał ormiański, co jest wielkim wyróżnieniem.

W kościele w Radwanowicach zabrzmiało też Alleluja Händla.

Współzałożyciel i prezes Fundacji im. Brata Alberta spocznie na cmentarzu parafialnym w Rudawie.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zmarł 9 stycznia po ciężkiej chorobie w szpitalu w Chrzanowie. Miał 67 lat.

Fot. Janusz Ślęzak (IPN), Źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej (diecezja.pl)

 

Comments are closed.