…i przed szkodą i po szkodzie głupi
Stwierdzenie, że media publiczne (TVP i Polskie Radio) w czasach Platformy Obywatelskiej osiągnęły szczyty manipulacji, stronniczości i nierzetelności to rewelacja na miarę starego powiedzenia: Królowa Bona umarła.
Zapowiadana dobra zmiana miała odzyskać media publiczne. Odzyskane media miały służyć społeczeństwu a nie aktualnie rządzącym. Miały rzetelnie informować, unikać manipulacji, w kwestiach złożonych, kontrowersyjnych względnie budzących emocje przedstawiać różne punkty widzenia, nie ograniczając się do jednostronnej informacji (a właściwie dezinformacji). To w tym celu, 8 stycznia b. r., na stołkach Prezesów Zarządów ulokowani zostali – Jacek Kurski w Telewizji Polskiej SA. a Barbara Stanisławczyk – Żyła w Polskim Radiu SA.
Jedną z takich, budzących emocje, kontrowersyjnych kwestii są stosunki polsko-litewskie, a szczególnie sytuacja Polaków na Litwie. Ostatnio, w okresie nie przekraczającym miesiąca, obie te instytucje, zademonstrowały jak rozumieją pluralizm, obowiązek bezstronnego i uczciwego informowania oraz postulat prezentowania różnorodnych poglądów i opinii w odniesieniu do tej kwestii.
Telewizja polska wyemitowała 9 kwietnia b. r., kolejny odcinek cyklicznego program Marii Przełomiec „Studio Wschód”. Odcinek ten poświęcony był autonomicznym dążeniom Polaków na Wileńszczyźnie na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Program ten zrecenzowałem w, zamieszczonym na portalu l24.lt, artykule „Jeśli nie chcecie pomóc, to przynajmniej nie przeszkadzajcie!” zarzucając prowadzącej niekompetencję (ignorancję), nierzetelność, manipulacje, nieuczciwość (kłamstwo). (patrz: http://l24.lt/pl/opinie-i-komentarze/item/126656-jesli-nie-chcecie-pomoc-to-przynajmniej-nie-przeszkadzajcie).
Polskie Radio, 1 maja b. r. w pierwszym programie, nadało kolejny odcinek audycji „Więcej niż świat”. Wyemitowano w nim, przeprowadzony w Wilnie przez Krzysztofa Renika, wywiad z litewskim premierem Algirdasem Butkevičiusem. Można go odsłuchać na portalu Polskiego Radia pod adresem:
Samym wywiadem w tym tekście się nie będę zajmował. Odniosę się natomiast do formuły audycji. Prowadzący Grzegorz Ślubowski popisał się doborem komentatora wywiadu. Nieprzychylnego (to łagodne określenie) litewskim Polakom Krzysztofa Renika zrównoważył jeszcze bardziej nieprzychylną (to bardzo łagodne określenie) Marią Przełomiec. Mieliśmy więc parodię dyskusji: Zgadzam się z Krzysztofem…, Zgadzam się z Marią… przy całkowitej bierności prowadzącego. Jak się to ma do obowiązku przedstawiania różnych punktów widzenia w kwestiach niejednoznacznych wie chyba tylko pan Ślubowski.
Był to zarazem festiwal mijania się z prawdą wręcz patologicznego, ignorancji, niekompetencji i arogancji, przede wszystkim w wykonaniu Marii Przełomiec. Oto kilka przykładów:
Mijanie się z prawdą wręcz patologiczne:
– Maria Przełomiec opowiada o wspomnianym wyżej „reportażu dla „Studia Wschód”. „Efekt był taki – mówi – że jeden z polskich działaczy na Litwie zadzwonił do mojego wydawcy krzycząc, że on naskarży na mnie Kaczyńskiemu i spowoduje, że Kurski wyrzuci mnie z telewizji. Za ten reportaż, w którym ja nic nie mówiłam…” (wytłuszczenie – ACH)
Każdy kto zapozna się z moim tekstem o tej audycji lub obejrzy ją w internecie (http://vod.tvp.pl/24506511/09042016) przekona się, że nasza kłamczucha wielokrotnie wypowiada się, czy to osobiście, czy to za pośrednictwem anonimowego lektora czytającego tekst przecież przez nią napisany. To kłamstwo tak łatwe do zdemaskowania, że aż absurdalne. Kłamstwo dla kłamstwa.
– W rozważaniach Marii Przełomiec o polskiej autonomii (patrz niżej) znalazł się i taki passus: „Zjazd został przełożony do Mościszek. W Mościszkach został przyjęty Status Kraju Polskiego.”
Nic podobnego, to kolejne kłamstwo. Zebrani w Mościszkach deputowani Wileńszczyzny przyjęli „Projekt Ustawy Republiki Litewskiej o Statusie Wileńskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego”. Między uchwaleniem „Statusu” a uchwaleniem „Projektu… Statusu” różnica jest jak niebo i ziemia.
Ignorancja:
– Odnosząc się do poruszanej w wywiadzie kwestii pisowni polskich nazwisk Maria Przełomiec mówi: „Rzeczywiście w Traktacie polsko-litewskim z 94 roku jest zapisana kwestia i podwójnego nazewnictwa i polskich nazwisk i to z polskimi znakami synkretycznymi.”
To, że kreseczki w „ó”, „ń”, „ś”, „ć”, ”ź”, „ł”; kropki w „ż” i ogonki w „ą” i „ę” to znaki diakrytyczne a nie synkretyczne (Petru się kłania), to drobiazg. Jeśli się jednak powołuje na Traktat to wypada go znać. Tymczasem Traktat, w art. 14 stanowi co następuje: „Układające się Strony oświadczają, że osoby wymienione w artykule 13 ustęp 2 (mniejszość polska w Republice Litewskiej i mniejszość litewska w Rzeczypospolitej Polskiej – ACH) mają w szczególności prawo do: (…) używania swych imion i nazwisk w brzmieniu języka mniejszości narodowej; szczegółowe regulacje dotyczące pisowni imion i nazwisk zostaną określone w odrębnej umowie (wytłuszczenie – ACH (…)” do chwili obecnej nie zawartej.
– Kiedy Krzysztof Renik mówi o Solecznickiej Republice Ludowej Maria Przełomiec precyzuje: „To nie była solecznicka…, to był Narodowy Kraj Polski… dokładnie”. Dokładnie to mógł być albo Solecznicki Polski Narodowo-Terytorialny Rejon z samorządem w składzie Litewskiej SRR (proklamowany 6 września 1989 r.), albo „Polski Narodowościowo-Terytorialny Kraj w składzie Litwy” (proklamowany 6 października 1990 r. na Zjeździe w Ejszyszkach) – rozmówcy nie precyzują o jaki twór dokładnie chodzi. Na pewno nie był to jednak Narodowy Kraj Polski.
Niekompetencja:
Groteskowo wręcz brzmiały wywody Marii Przełomiec dotyczące Zjazdu w Ejszyszkach. „Krzysztof (Renik – ACH) poruszył tu bardzo ważną kwestię. Kwestię 90-tego, 91-ego roku. Pamiętajmy, Litwa walczy o niepodległość. Ogłasza niepodległość. Mamy blokadę ro… sowiecką wówczas i większość polskich samorządów na Zjeździe w Ejszyszkach postanawia, że powoła Polski Kraj Narodowy. To, że nie doszło do ostatecznej decyzji i powołano wówczas tylko Radę Koordynacyjną zawdzięczamy dwojgu Polaków, członków Solidarności Walczącej – Pani Jadwidze Chmielowskiej i Panu Piotrowi Hlebowiczowi, którzy wtedy powiedzieli: Proszę bardzo. Róbcie sobie Kraj, ale pamiętajcie, że polskie władze Was nie poprą.”
Tu mamy trzy w jednym:
– Nierzetelność: aby ją wykazać przypomnijmy krótko, co się na Zjeździe w Ejszyszkach faktycznie wydarzyło.
Ryszard Maciejkianiec przedstawił tam, w imieniu Rady Koordynacyjnej, propozycję proklamowania Polskiego Obwodu Narodowościowo-Terytorialnego w składzie Litwy. Wezwał do dyskusji nad projektem, i wyrażając otwartość Rady na „propozycje zmian i ulepszeń”, zastrzegł, że dwie zasady są niepodważalne: „ludność polska powinna mieszkać w jednej jednostce administracyjnej i ta jednostka ma być w składzie Litwy.”
W dyskusji, Jan Kuncewicz zaproponował alternatywny projekt Autonomicznego Polskiego Wileńskiego Kraju ze statusem Republiki w składzie ZSRR.
Dalsze obrady zdominowała dyskusja nad obu projektami. Praktycznie wszyscy znani działacze, nawet Jan Ciechanowicz (ten z zastrzeżeniami) opowiedzieli się za projektem Rady. W rezultacie Jan Kuncewicz wycofał swoją propozycję, zaś „kompromisową wersję Polskiego Kraju (termin wzięty z litewskiej konstytucji z 1938 r. przewidującej autonomię dla Kraju Wileńskiego) a nie Polskiego Obwodu” przyjęto jednogłośnie. Co ważne – Zjazd postanowił „projekt Ustawy Republiki Litewskiej o Polskim Narodowościowo-Terytorialnym Kraju skierować do Rady Najwyższej Litwy”.
Jak to się ma do przytoczonych wyżej wywodów Marii Przełomiec pozostawiam ocenie czytelników.
– Ignorancję – Radę Koordynacyjną ds. utworzenia Polskiego Obwodu Autonomicznego w składzie Litewskiej SRR. powołano nie na Zjeździe w Ejszyszkach, ale ponad rok wcześniej na Zjeździe w Mickunach.
– Fantasmagorię – roli Jadwigi Chmielowskiej i Piotra Hlebowicza nie zauważają ani współczesne Zjazdowi relacje („Kuriera Wileńskiego”, „Agencji Wschodniej”, „Gazety Wyborczej”), ani ówczesne komentarze uczestników (Jana Sienkiewicza i Czesława Okinczyca). Ani ja (byłem obecny na Zjeździe jako korespondent „Agencji Wschodniej”) ani pytani przeze mnie uczestnicy Zjazdu (kilka osób) niczego takiego sobie nie przypominają. Z prawdopodobieństwem równym pewności można powiedzieć, że opisane przez Marię Przełomiec zdarzenie nie miało miejsca.
No i w końcu arogancja:
Maria Przełomiec, odnosząc się do sytuacji polskiego szkolnictwa, jedyne co ma do powiedzenia to obserwacja: „moje doświadczenia jeżeli chodzi o szkolnictwo polskie, szczególnie na prowincji na Litwie, jest fatalne. (…) Te dzieci nie mówią dobrze ani po polsku, ani po litewsku… Nie wiem, może mówią dobrze po rosyjsku.”
No cóż, Maria Przełomiec, jak z powyższego wynika, to nie tylko politolog, to także polonistka, lituanistka… i nie wiem, może nawet rusycystka.
Żeby z powyższym twierdzenie polemizować merytorycznie trzeba by napisać rozprawę, na co nie ma miejsca. Zresztą pisałem już o tym w 2015 r. – patrz: http://l24.lt/pl/opinie-i-komentarze/item/99467-z-profesjonalizmem-na-bakier Wobec tego wywody Marii Przelomiec skwituję jednym słowem: bzdura !!! (z głupstwem się nie polemizuje).
Kończąc, przywołane wyżej, omówienie telewizyjnej audycji Studia Wschód napisałem: „(…) audycję Studio Wschód, wyemitowała telewizja publiczna. Poprzednio takie programy, przynajmniej dotyczące Polaków na Litwie, nie były jednak emitowane. Obecnie nie widzę szansy by w tej telewizji – przypominam, telewizji po dobrej zmianie – pojawił się uczciwy program o przyczynach i przebiegu konfliktu między Polakami a Litwinami w ostatnim ćwierćwieczu”. Jak z powyższego widać nie tylko w publicznej telewizji, także w publicznym radiu…
Odnosząc się do obu audycji, pozwolę sobie zaryzykować twierdzenie, że media publiczne w Polsce, rozpoczęły kampanię, której celem jest osłabienie pozycji Polaków przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi na Litwie. Czynią to na dwa sposoby.
Pierwszy, to opisane wyżej oczernianie litewskich Polaków w celu wywołania wobec nich nieufności i niechęci w Polsce.
Drugi, to próba wykreowanie na wybitnego działacza polskiego na Litwie Czesława Okińczyca – osobistości, która jeśli reprezentuje jakieś interesy, to co najwyżej własne. Celem tych działań jest podważenie pozycji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie jako oczywistego i jedynego reprezentanta Polaków litewskich.
Hipotezę, że w polskich mediach publicznych, uwili sobie gniazdko agenci wpływu Putina i czynią wiele by zaostrzyć, i tak ostry, konflikt polsko-litewski na Litwie, trzeba chyba jednak odrzucić. Dążenie do wykreowania Czesława Okińczyca wydaje się być istotnym elementem polityki dobrej zmiany wobec Polaków na Litwie. W działania takie zaangażował się, na przykład, wicepremier Mateusz Morawicki w trakcie grudniowej wizyty w Wilnie. Audycje TVP i Polskiego Radia mieszczą się jak najbardziej w tym nurcie.
Jeśli przedstawiona powyżej hipoteza jest słuszna; jeśli dobra zmiana w stosunkach polsko-litewskich ma polegać na dążeniu do odbudowy strategicznego partnerstwa polsko-litewskiego; jeśli ceną tej odbudowy mają być działania prowadzące do osłabienia politycznej pozycji Polaków na Litwie; a na to wygląda – to perspektywy przed nami ponure.
Rząd premier Beaty Szydło sprawuje władzę już pół roku. W tym okresie dla Polaków na Litwie literalnie nic pozytywnego nie zrobił. Sypnięcie trochę grosza to jak spędzanie much z ropiejącej rany. Podjął natomiast działania wątpliwe, a nawet szkodliwe. To wymieniona wyżej grudniowa wizyta w Wilnie (wicepremier Morawiecki, ministrowie Waszczykowski i Tchórzewski, wiceminister Dziedziczak), to kreowanie Okińczyca na polski autorytet w Wilnie, to osławiony wywiad ministra Waszykowskiego dla portalu kresy.pl
Widać, że politycy polscy (inaczej niż modelowy pies Pawłowa) się nie uczą, nie wyciągają wniosków, nie analizują jakie były założenia i jakie osiągnięto rezultaty w polityce wobec Litwy w ostatnich 26. latach. Uparcie tkwią w błędzie, że strategiczne partnerstwo z Litwą przełoży się na poprawę położenia Polaków na Litwie. W istocie biorąc swoje chęci i wyobrażenia za rzeczywistość. A rzeczywistość skrzeczy…
Wzywając polityków polskich do opamiętania dedykuję im, ku rozwadze, sentencję Jana Kochanowskiego: i przed szkodą i po szkodzie głupi.
autor: Adam Chajewski
13.05.2016 r.
tekst nadesłany do Redakcji mojekresy.pl
PAtryk
Powtarza brednie ustalone wspólnie z Okińczycem, Radczenką i Widtmanową. Wszyscy się dobrze znają a ZW zrobi wszystko aby mieć monopol na 'polskie’ media.
Irek
I aż dziw bierze, że ta Przełomiec brała udział w Konwencji Programowej „Myśląc Polska”!!!
Jej szkodliwa działalność jest antypolska ze względu na ataki na Polaków na Litwie i kolaborację z grupą ZW, która promuje każdego oprócz AWPL.
Worker
Właśnie takich ludzi powinno się usuwać z życia publicznego. Łże dziennikarzyna
wito
Zaczynam żałować, że poparłem „zmianę” dokonaną przez PiS, bo w sprawach kresowych zdecydowanie wygląda to na zmianę na gorsze!
Nurkiewicz
Politycy PIS zarzucaja platformersom i kodom oraz innym wynalazkom, że źle mówią o Polakach w zagranicznych mediach, że hańbią swoje sumienie i postawę patriotyczną. A jak do cholery nazwać takich oszołomów jak Piekło, Dworczyk, Przełomiec,
Madziar
Jakkolwiek by nie atakowano Polaków na Litwie to ich zapał, ich patriotyzm, ich lawa w sercu, której wygasić nie daje charyzmatyczny lider Tomaszewski, jest tak wielki, że tacy ludzie jak Przełomiec tego nie zmienią. Natomiast przez takich ludzi podzielono Polaków na Białorusi i nie dano 'powstać’ na Ukrainie.
Tadzik
To już w PL nie ma normalnych dziennikarzy tylko jakieś nadąsane pacynki, szerzące antypolską propagandę?
Dobra zmiana
W dniu wczorajszym powstała w Sejmie RP parlamentarna grupa polsko-litewska .
Przewodniczącą została posłanka Iwona Arent (Prawo i Sprawiedliwość)
Pozostali członkowie:
poseł Tadeusz Aziewicz (Platforma Obywatelska)
poseł Grzegorz Janik (PiS)
senator Artur Warzocha (PiS)
ZIZU
Czy to będzie dobra zmiana – zobaczymy. Cudów bym jednak nie oczekiwał.
NIE dla MANIPULACJI PRZEŁOMIEC
Wrocławski program „Studio Wschód” (ten pierwszy, który obrazuje życie Polaków na Kresach) emitowany jest w Telewizji Polskiej (na antenie TVP3 Wrocław,) od 2001 roku odcina się od kłamliwej Przełomiec, która zagarnęła w 2007 roku nazwę aby realizować giedroyciowski program.
Krakus
Wielka szkoda, że niektóre dość wpływowe osoby, takie jak ta dziennikarka telewizyjna, nie kierują sie polskim interesem, nie wykazują oznak polskiego myślenia, a na dodatek świadomie i uparcie szkodzą tym, którzy o polskość są zmuszeni walczyć tak, jak Polacy w byłych sowieckich republikach.
Werka
To wielki wstyd, że w polskiej telewizji i radiu pracują ludzie, którzy zachowują się jak litewska agentura, powtarzają litewską propagandę, fatalnie szkodzą naszym Rodakom.
Tomasz
I ona ma się za dziennikarkę, redaktorkę???
Albo jest głupia i nie ma pojęcia o czym mówi i jej zadaniem jest tylko szczekać i robić krecią robotę albo bezczelnie manipuluje faktami chcąc w ten sposób wesprzeć Okińczyca i star się aby obecne władze Macierzy wycofały się z poparcia Polaków i ich reprezentantów.
Gość
Targowica dziennikarska.
Za takie kłamstwa i szkalowanie w II RP byłby pluton egzekucyjny.
Worker1
Oj Kłamczucha. Może dostanie drugi medal od Landsbergisa?
Artur
Co za skandal!!!
Ile jeszcze ta ZAPrz(a)ełomiec będzie bruździć?
Dziennikarze chcą wolności słowa? A my żądamy rzetelności!!!
Zaczynamy zbierać podpisy pod petycją o wyciągnięcie konsekwencji wobec tej pseudo redaktorki