W ubiegłym tygodniu Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło opinii publicznej projekt Ustawy o mniejszościach narodowych. Jak poinformował resort, projekt ustawy ma na celu zdefiniowanie pojęć mniejszości narodowych i wspólnot narodowych.

Osobę należącą do mniejszości narodowej proponuje się zdefiniować jako obywatela Litwy zamieszkałego na terytorium Republiki Litewskiej, który ma inną tożsamość narodową niż większość narodowa i stara się ją zachować.

W ten sposób dokonano wyraźnego rozgraniczenia regulacji dotyczących mniejszości narodowych – obywateli Republiki Litewskiej i imigrantów innych narodowości.

Należy przypomnieć, że poprzednia Ustawa o mniejszościach narodowych, która została przyjęta w 1989 roku i z powodzeniem obowiązywała na Litwie, wygasła przed 14 laty – 1 stycznia 2010 roku. Sejm Litwy nie przedłużył jej, powołując się na fakt, że większość jej przepisów została opracowana w czasach sowieckich – ze zrozumiałych przyczyn były przestarzałe, należało więc ustawę zaktualizować. Powinna była ona jasno i precyzyjnie określać językowe, edukacyjne, kulturowe i inne prawa mniejszości narodowych.

Nowa ustawa nie została jednak nigdy przyjęta, mimo ratyfikowania w 2000 roku Konwencji ramowej o ochronie mniejszości narodowych. Od tego czasu Litwa nie posiada dokumentu prawnego regulującego prawa mniejszości narodowych. Niemniej jednak, podobnie jak w przypadku oświaty mniejszości narodowych, kwestia konieczności jej przyjęcia powraca z taką samą częstotliwością, z jaką odbywają się wybory na Litwie.

Tak było również w 2020 roku – na krótko przed wyborami do Sejmu Litwy obecnej kadencji. Wówczas Departament ds. Mniejszości Narodowych przy Rządzie Republiki Litewskiej rozpoczął prace nad projektem nowej ustawy, angażując do tego zarówno przedstawicieli wspólnot, jak też niezależnych ekspertów. Potencjalna ustawa została nawet przesłana do uzgodnienia przez odpowiednie struktury.

Jak na ironię, na czele grupy roboczej, która przygotowywała projekt tego aktu prawnego, stała obecna ministra sprawiedliwości Ewelina Dobrowolska. Przyjęcie Ustawy o mniejszościach narodowych stało się  swoistą przedwyborczą kartą przetargową, na którą „dał się nabrać” łatwowierny elektorat mniejszości narodowych, głosując na liberalną Partię Wolności. Jednak po wyborach projekt ten nie znalazł się nawet w programie rządu. Ministra poprosiła jednak wówczas o cierpliwość, mówiąc, że przyjdzie czas również na ustawę. Najwyraźniej nadszedł właśnie ten czas, dokładnie na sześć miesięcy przed wyborami do litewskiego Sejmu.

Być może trzytysięczny wiec w obronie szkół mniejszości narodowych w Wilnie w marcu tego roku pokazał, jak wielu potencjalnych wyborców można wykorzystać w kampanii wyborczej. Dlatego w trybie pilnym wzięto się za tę ustawę.

Czego mniejszości narodowe na Litwie oczekują od ustawy? Przede wszystkim, powinna zapewniać zachowanie oświaty w języku ojczystym oraz wsparcie dla szkół państwowych z nauczaniem w językach mniejszości narodowych. Powinna też umożliwiać mniejszościom narodowym w miejscach zwarcie przez nich zamieszkałych prowadzenie z władzami lokalnymi korespondencji w ich językach ojczystych, jak również podawanie nazw ulic, znaków topograficznych itp. w dwóch językach.

W obecnym projekcie Ustawy o mniejszościach narodowych niepokój budzą zobowiązania państwa w zakresie edukacji w językach mniejszości narodowych. Proponuje się, by proces edukacyjny był prowadzony w językach mniejszości narodowych w przypadkach, gdy programy edukacyjne realizowane są zgodnie z dwustronnymi lub wielostronnymi umowami międzynarodowymi Litwy z państwami Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG), tj. edukacji w językach urzędowych państw EOG.

Innymi słowy, jedynie polska mniejszość narodowa będzie mogła się kształcić w języku ojczystym, projekt ustawy odnosi się bowiem do języków Unii Europejskiej. Jeżeli zaś chodzi o szkoły rosyjskie i białoruskie, to państwo będzie decydować o tym, w jaki sposób zapewnić im edukację. O tym, jak państwo traktuje edukację i szkoły mniejszości narodowych, świadczą decyzje ministerstwa oświaty, nauki i sportu.

W rzeczywistości w ramach Ustawy o mniejszościach narodowych (na szczęście wciąż w formie projektu) już teraz tworzy się precedens – nastawianie jednej mniejszości narodowej przeciwko drugiej, stosowanie znaną od czasów starożytnego Rzymu taktyki „dziel i rządź”. Obecne plany reformowania systemu oświaty mniejszości narodowych w połączeniu z przyjęciem ustawy mogą ostatecznie pogrzebać szkoły mniejszości narodowych z rosyjskim i białoruskim językami nauczania.

Niemożliwie zrozumieć dlaczego obecny projekt ustawy w żaden sposób nie reguluje używania języków mniejszości w miejscach ich zwartego zamieszkania odnośnie pisowni ulic, miejsc topograficznych, w kontaktach z instytucjami państwowymi. W dodatku w żaden sposób  nie zostały określone warunki używania języków mniejszości narodowych. A to najbardziej mocno uderzy w prawa Polaków zwarcie mieszkających na Wileńszczyźnie.

Ministerstwo sprawiedliwości zaprasza mieszkańców, by do 24 kwietnia wzięli udział w dyskusji nad projektem Ustawy o mniejszościach narodowych. Po ocenie otrzymanych uwag, projekt zostanie przedłożony na posiedzeniu rządu. Po zatwierdzeniu przez rząd, projekt zostanie przedłożony Sejmowi. Po zatwierdzeniu go przez rząd trafi do Sejmu.

Bardzo by się chciało mieć nadzieję, że projekt zostanie  dopracowany i udoskonalony zanim trafi do litewskiego Sejmu. W przeciwnym bowiem razie Ustawa o mniejszościach narodowych stanie się zwykłą wydmuszką, którą spróbują uspokoić międzynarodowe organizację unijne, tymczasem problemów mniejszości narodowych nie rozwiąże, a nawet je pogłębi.

Komentarz redakcyjny L24.lt

Na zdjęciu: Trzytysięczna manifestacja w obronie szkół mniejszości narodowych przeszła główną aleją Wilna 23 marca br.

  1. Proponowane zapisy tej ustawy stanowią prawny regres. To pogwałcenie Traktatu z Polską, Konwencji ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, norm i zasad unijnych, kpina z demokracji.

  2. Ten projekt ustawy to jakaś kpina. Niczego nie rozwiązuje, a jeszcze powoduje dalsze podziały, na przykład zostawiając nauczanie w językach rosyjskim i białoruskim dowolnym decyzjom ministerstwa edukacji – a to jak wiadomo prowadzi politykę dyskryminacji i eliminacji oświaty ojczystej. Inne tematy, jak używanie języka w miejscach zwartego zamieszkania mniejszości narodowych, również nie znajdują w projekcie ustawy rozwiązania. Czyli mamy do czynienia z jakąś totalną katastrofą, ustawką przed wyborami, kolejnym szydzeniem z mieszkańców.

  3. Litewscy konserwatyści (ci od Landsbergisa) i liberałowie ( w tym homo-tęczowi) są wyjątkowo zagorzałymi polakożercami. Od 1 stycznia 2010 r. Litwa nie ma Ustawy o mniejszościach narodowych, bowiem obowiązująca przez 20 lat ustawa wygasła i nie została przedłużona właśnie z winy konserwatystów i liberałów

Comments are closed.