Wilno, dn. 07 marca 2017 roku

Sz.P. Andrzej Duda

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej

Sz. P. Beata Szydło

Premier Rzeczypospolitej Polskiej

Sz. P. Marek Kuchciński

Marszałek Sejmu RP

Sz. P. Stanisław Karczewski

Marszałek Senatu RP

Sz. P. Witold Waszczykowski

Minister Spraw Zagranicznych RP

Polacy na Litwie, trwają i zapewne przetrwają. Jednak to zależy od tego, jak aktywnie będą nas zwalczać władze litewskie. W jaki sposób zwalczają, to każdy wie. Przede wszystkim upokarzając i zabraniając respektować podstawowe prawa człowieka, które są zawarte w Traktacie miedzy Rzecząpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy, w Konwencji Ramowej ochrony praw mniejszości narodowych oraz w Konwencji Praw Człowieka.

Warto przypomnieć, że my, Polacy, nie mamy prawa do zapisania swoich imion i nazwisk zgodnie z pisownią i tradycją rodzinną, nie możemy używać języka polskiego w życiu publicznym, chociaż w poszczególnych rejonach stanowimy zdecydowaną większość, w rejonie solecznickim ponad 80 proc, w rejonie wileńskim ponad 60 proc. Nie możemy zamieszczać nazw ulic w naszym języku, to za ten czyn odpowiedział dyrektor administracji samorządowej Bolesław Daszkiewicz, który zapłacił mandat w wysokości 50 tys. złotych. W polskich szkołach jest coraz mniej języka polskiego, gdyż ustawa z dn. 17 marca 2011 roku uszczupla stan posiadania szkoły polskiej na Litwie. Już od wielu lat państwo litewskie celowo ogranicza kontakt naszych dzieci z poprawną polszczyzną przez nie wydawanie na czas podręczników szkolnych w języku polskim. Do tego dochodzi sztuczne piętrzenie problemów z akredytacją szkół polskich. Wbrew zapewnieniom ministra MSZ Litwy, który w wywiadzie dla polskich mediów powiedział, że nie zamknięto żadnej polskiej szkoły. Przypominamy, iż w ostatnich dwóch latach, zlikwidowano dwie polskie szkoły w Wilnie: Jeruzolimkę oraz do filii przeniesiono z Antokola szkołę im. J. Lelewela, pozbawiając tym samym Antokol ostatniej polskiej szkoły.

To tylko mizerny wykaz pogarszania sytuacji Polaków na Litwie, łamania prawa człowieka, upokarzania i udowadniania, że my jesteśmy ludźmi gorszej kategorii, gdyż nie mamy prawa do praw podstawowych człowieka, jakimi właśnie są: nazwisko i imię, zakaz dyskryminacji z powodu pochodzenia, używanie języka w życiu publicznym, nauczania swoich dzieci w języku ojczystym, zwrot majątku, który zagrabili nam sowieci, a demokratyczne państwo nie śpieszy się, bo od 27 lat nie może zwrócić, tego co zabrano nam w jeden dzień.

Strategia władz litewskich jest niezmienna i prowadzona niezależnie, czy rządzi prawica, czy lewica. Jednak nie możemy pojąć i zrozumieć tego, kiedy mamy takie zagrożenia ze strony władz litewskich, że jesteśmy zwalczani przez polskojęzyczne media, a mianowicie radio oraz portal zw.lt. W sytuacji gdyby były to media litewskie, bądź kapitał wyłącznie litewski, to dla nas by było chociaż minimalnie pocieszenie. Jednak jak wiemy, zdecydowana większość funduszy pochodzi z Polski. Nie możemy pojąć dlaczego Macierz finansuje zwalczanie naszej jedności, która jest podstawą naszej siły w walce o zachowanie polskości? Dlaczego podatki naszych Rodaków są używane w tym celu? Rozbicie jedności kompletnie uniemożliwi naszą walkę o wolność i demokrację?

Ostatnio jest ogromna nagonka przez radio ,,ZW” i portal zw.lt na środowiska polskie na Litwie, które i tak mają nie łatwo. Atakują wprost, bądź zapraszają gości, którzy konkretnie uderzają w polskie organizacje na Litwie. Starają się przekonać nasze społeczeństwo, iż posyłanie dzieci do polskich szkół nie ma sensu, bo są one beznadziejne. Jest to wierutne kłamstwo, gdyż nasze szkoły polskie są lepsze od litewskich. Wcześniej mogliśmy się dowiedzieć z portalu zw.lt, iż wywieszanie polskiej flagi na polskie święta narodowe, to nie jest odruch patriotyczny tylko wszczynanie burd medialnych, to jest nie do pomyślenia nawet w mediach litewskich, a co dopiero w tzw. polskich. Proszę zwrócić uwagę chociażby na ostatnie wydania:

http://zw.lt/wilno-wilenszczyzna/o-resecie-z-polska-w-pkd-najbardziej-laczy-nas-putin/

http://zw.lt/salon-polityczny/azubalis-sytuacja-mniejszosci-narodowych-na-litwie-jest-wzorowa/

http://zw.lt/opinie/radczenko-z-czego-wynika-polski-kompleks-nizszosci-na-litwie/

http://zw.lt/opinie/czy-powtorzy-sie-casus-cytackiej/

Z podawanej non stop w artykułach w zw.lt teorii wynika, że to iż tylko trzecia część polskich dzieci chodzi do polskich szkół w mieście to wina ich niskiego poziomu co jest totalnym kłamstwem. Zw.lt także wprowadza kłamstwo o rzekomo półpustych szkołach, to również odbiega od rzeczywistości. Przykładowo w Szkole im. J. Lelewela jest przecież 500 uczniów (350 na Antokolu i 150 w filii na Żyrmunach) to naprawdę wielka ilość. Żadna sala „Lelewela” nie stała pusta, bo z części budynku korzystała szkoła litewska. Tymczasem w Polsce w Sejnach utrzymuje się malutką szkółkę litewską na 60 uczniów od 1 do 12 klasy, a w Wilnie niszczy się nawet duże polskie szkoły mające po kilkuset uczniów.

Prawdą jest to, że władze Wilna mnożą problemy przed polskimi szkołami nie dając im akredytacji, degradując na niższe poziomy, zmieniając lokalizacje wbrew woli rodziców oraz z naruszeniem procedur zatwierdzonych przez litewski resort oświaty. Są to dodatkowe utrudnienia oprócz tych państwowych, ministerialnych takich jak: ujednolicony egzamin przy niejednolitym programie nauczania, wprowadzenie przedmiotów wykładanych w języku litewskim, małym koszyczku ucznia, brakiem podręczników w języku polskim. Właśnie te dodatkowe utrudnienia dla szkół polskich w Wilnie są powodem, że w rejonach do polskiej szkoły idzie około 70 proc., a w mieście co trzecie dziecko. W rejonach Polacy zarządzają szkołami i starają się niwelować trudności tworzone przez władze Litwy, a nie jak w mieście jeszcze je potęgować.

Z powodu fałszywego przedstawiania społeczności polskiej na Litwie a szczególnie z powodu zakłamanego obrazu szkolnictwa polskiego uważamy za niewłaściwe wspieranie finansowania radia i portalu zw.lt, które tak na prawdę forsuje dyskryminującą nas politykę państwa litewskiego i w najmniejszym stopniu nie wspiera nas w naszej walce o demokrację i wolność Polaków na Litwie.

Wiemy, iż obecnie grupa zw.lt złożyła milionowy projekt na finansowanie. Jak wynikło w rozmowie z Prezesem Fundacji Pomoc Polaków na Wschodzie p. M. Falkowskim w dn. 28 lutego br., który prawdopodobnie nie orientuje się w sytuacji na Litwie, strona polska chce skierować finansowanie na projekt (radio, portal zw), który współpracuje z władzami Litwy, w celu rozbicia środowisk polskich na Litwie, aby je osłabić i w konsekwencji wyeliminować. Stawianie na równi projektu komercyjnego radia ,,Znad Wilii” popieranego przez marginalną grupkę osób wspierającej to środowisko – z ogromną rzeszą zwolenników potężnych polskich organizacji na Litwie, posiadających mandat z powszechnych, wolnych i tajnych wyborów – jest nieporozumieniem i nadużyciem. Ostatnio dochodziły do nas niepokojące informacje o tym, że Korona miała swój udział prawdopodobnie w doprowadzeniu do podziału i rozbicia jedności Polaków na Białorusi i stało się to właśnie na tle finansowym. Mam nadzieję, że to tylko niczym nie poparte plotki.

Pozostaje retoryczne pytanie: komu zależy na zwalczaniu i rozbijaniu jedności Polaków na Kresach?

Z wyrazami szacunku,

Renata Cytacka

Forum Szkół Polskich na Litwie

P.S. Od momentu odzyskania niepodległości przez Litwę mocno angażuję się w ruch polski na Litwie. Jestem z wykształcenia prawnikiem i zawsze stoję w obronie praw mniejszości polskiej na Litwie. Wielokrotnie byłam szykanowana za obronę polskości, za flagę polską, za tabliczkę z nazwą ulicy po polsku, za prawdę na temat sytuacji mniejszości polskiej, przez władze litewskie. Tym bardziej trudno mi zrozumieć, dlaczego ostatnio próbuje się zwalczać polskość na Kresach, o ironio za pieniądze polskiego podatnika.

(materiał nadesłany)

Nota od redakcji:

O sprawie niejasnych i podejrzanych przepływów finansowych grupy medialnej skupionej wokół radia Znad Wilii pisaliśmy wcześniej w artykule: Za pieniądze polskiego podatnika Jaguary!!! Oto jego fragment: „Pytanie, czy wszystkie środki tam trafiają, jak są fakturowane, a następnie, na jakich zasadach rozliczane ze stroną polską? Pytanie to jest o tyle zasadne, że fundacja jest instytucją niedochodową, więc olbrzymie środki są przeznaczane na emisję, produkcję programów, amortyzację sprzętu (zakupionego zresztą, także za pieniądze z Polski) trafiają do spółki z o.o. Spółka, natomiast, może już swobodnie dysponować pieniędzmi; odpisywać podatek VAT, nabywać drogi sprzęt RTV, wynajmować limuzyny Jaguar, Phaeton czy Audi, bo nie musi rozliczać się z zarobku.”
Więcej na ten temat można znaleźć pod linkiem:
  1. Na Białorusi planowane jest wprowadzenie obowiązkowego nauczania takich przedmiotów jak człowiek i świat, historia Białorusi, historia światowa, wiedza o społeczeństwie i geografia w języku państwowym (rosyjskim lub białoruskim) w szkołach mniejszości narodowych. Takie zmiany przewiduje projekt zmiany Kodeksu o Edukacji

    • W nawiązaniu do projektu o którym Goya wspomina:
      No tak, z tą Borys to jest taka dziwna sprawa. Jedną ręką rozwala po raz drugi Związek Polaków na Białorusi, a z drugiej udaje, że walczy o polskie szkoły i ostro atakuje państwo białoruskie. Wyszło szydło z worka. Widać dostała zadanie, aby nie doszło do zbliżenia Polski z Białorusią, na czym zależy obecnemu rządowi w Polsce o czym mówił zresztą minister Waszczykowski. Z tego jej zachowania można wyciągnąć jeden wniosek dla Polski. To potencjalne zbliżenie Polski i Białorusi (co byłoby historycznie uzasadnione, bo nie mieliśmy ze sobą konfliktów) nie jest oczywiście wygodne dla Rosji, ale jeszcze bardziej dla Niemców, bo oznaczałoby to silniejszą Polskę. Dlatego za czasów rządów PO i Tuska robiono wszystko by zepsuć relacje z Mińskiem. Zresztą przyjaciółka Tuska, czyli Andżelika Borys będąc na ich usługach rozwalała Związek Polaków i to niestety skutecznie. A teraz przefarbowała się i przykleiła do polityków PiSu Dworczyka i Dziedziczaka. I też za ich wiedza, może i udziałem, , po raz drugi niszczy i rozbija Związek Polaków. Dowodem na to jest wyrzucenie zasłużonych działaczy – Prezesa Jaśkowiaka i b. dyrektor Dubowskiej. Zastanawia mnie jedno. Kiepskie relacje polsko-białoruskie to scenariusz PO i Niemców na osłabienie pozycji Polski. Czyżby nie wiedział o tym zwłaszcza Dziedziczak , że jego przyzwolenie na rozbijackie działania Borys nie służą polskiemu interesowi i przyczyniają się do niszczenia polskości na Kresach. Mam nadzieję, że dowie się o tym prezes Kaczyński i na Białorusi przestanie być kontynuowany interes PO/Niemiecki

  2. Henryk Siodmok, prezes zarządu Grupy Atlas, który ma 60 proc. rynku na Białorusi mówi dla tygodnika „Wprost”: „Tylko kwestie polityczne blokowały szerszą kooperację. Prezydenci i premierzy z Polski latali do Chin i szczycili się tymi misjami, mimo że ChRL nie jest krajem demokratycznym. A wymianę handlową Polska ma niemal taką samą z Chinami, jak i z Białorusią”. „Na Białorusi jest już ponad 400 polskich firm, które radzą sobie świetnie na wschodnim rynku. W sektorze bankowym mocno osadzony jest Idea Bank, w meblarskim Black Red White, a spółka córka Atlasa Tajfun posiada w swoim segmencie ponad 60 proc. rynku (…) Wymiana handlowa między naszymi krajami w 2015 roku wyniosła 1,8 mld dolarów, a polscy rezydenci zainwestowali tam ok. 200 mln dolarów”.

    Doszło do tego, że polskie MSZ zamierzało ni mniej ni więcej tylko zlikwidować dywersyjną wobec Łukaszenki stację TV „Biełsat”, zatrudniającą 200 osób, która stawiała sobie za cel osłabienie rządów białoruskiego prezydenta. Co prawda ministrowi Waszczykowskiemu nie udało się tego projektu przeprowadzić, bo lobby broniące tej pochłaniającej krocie bezproduktywnej placówki (oglądalność na Białorusi na poziomie 1 procenta) okazało się silne, ale to chyba nie koniec gry. MSZ miało słuszny plan likwidacji „Biełsatu” i emisji na Białorusi polskiej TV Polonia. Mińsk godził się na to, co było z jego strony pewnym ustępstwem, tym łatwiejszym, że TV Polonia nie jest tak upolityczniona i nie jest z założenia nastawiana na siane zamętu u sąsiada.

    Biorąc pod uwagę te wszystkie fakty – powstaje pytanie o przyczyny takiego zwrotu polityki Warszawy wobec Mińska. Czy chodzi tu tylko i aż o zwyczajne odprężenie i normalizację nienormalnych relacji, czy też mamy do czynienia z tzw. drugim dnem? Tutaj musimy przypomnieć fakty sprzed wielu lat, kiedy w okresie rządów Georga Busha juniora, w kwietniu 2005 roku, odbyła się w Wilnie konferencja, podczas której Stany Zjednoczone sformułowały postulat „eksportu demokraci” w krajach dawnego ZSRR. Obecna na niej Condoleeza Rice powiedziała: „Stany Zjednoczone wspierają rewolucje demokratyczne na całym świecie. Popieramy dążenia ludzi do zapewnienia wolności w swoich krajach. Uważamy, że wybory powinny być prawdziwe, a nie formalne”, dodając, że Białoruś powinna wiedzieć, że wspólnota międzynarodowa obserwuje jej zachowanie, że ona nie jest izolowana, ze nie może robić to, co się jej podoba. Mówiąc jasno – Polska otrzymała zadanie „zdemokratyzowania” Białorusi. Takie były przyczyny konfliktu wokół Związku Polaków na Białorusi i faktycznego zamrożenia relacji między obu państwami. Skutki takiej polityki były opłakane – Aleksander Łukaszenka stał się jeszcze silniejszy, a najwięcej stracili na tym sztucznie kreowanym konflikcie białoruscy Polacy.

    Czy wobec tego PiS wyciągnęło wnioski i zarzuciło tę strategię? I tak, i nie. Obecnie Warszawa doszła do wniosku, że plan, jakim jest wyciagnięcie Białorusi z rosyjskiej wpływów – można próbować zrealizować… razem z Łukaszenką. Z pozoru jest to logiczne, opozycja na Białorusi jest słabiutka i nieskuteczna a prezydent stara się ostatnio pokazać, że jego kraj jest suwerenny i niezależny od Rosji. Można więc sądzić, że taktycznie trzeba wesprzeć Łukaszenkę w jego grze o tą niezależność, a „walkę o demokrację” odłożyć na później. Problem jest tylko jeden – Białoruś dobrze o tym wie i nie ma zamiaru realizować polskiego scenariusza, bo zdaje sobie sprawę, czym skończyły się takie gry w przypadku Ukrainy. Białoruś chce poprawy stosunków z Polską, ale nigdy nie zerwie z Rosją, co najwyżej wykorzysta polską kartę do wzmocnienia swojej pozycji w rokowaniach z Moskwą. Łukaszenka dał to jasno do zrozumienia – Białoruś chce być łącznikiem między Wschodem a Zachodem, a nie buforem, jakim próbuje się zrobić Ukrainę. Nasz chytry plan nie ma więc szans na powodzenie, ale niejako przy okazji dzieje się coś dobrego – zaczynamy mieć normalne relacje z sąsiadem zamieszkałym przez przyjazny nam naród.

    Jan Engelgard

  3. Okazuje się, że MSZ oraz inne instytucje jak Senat patronują różnym, stowarzyszeniom, fundacjom czy organizacjom, które prowadzę blogi, strony gdzie w bardzo kontrowersyjny sposób wypowiadają się w tematach polityki wschodniej. Kiedy poszuka się głębiej okazuje się, że w tych podmiotach ważne role pełnią politycy czy eksperci jak Jan Piekło, ŻurawskivelGrajewski czy inni.
    A znamy te osoby z dość zbliżonego do giedroyciowej doktryny, poglądu na temat wschodnich sąsiadów, a przez to także na temat naszych rodaków na Kresach – pogląd ten jest oczywiście bardzo niekorzystny.

    Dlatego też osoby te decydują się na finansowanie ZW Okińczyca, który ma identyczny pogląd i zamiar – zniszczenie jedności Polaków na Litwie, a przez to osłabienie i pozbawienie na czynny udział w życiu politycznym

  4. Kombinator Okinczyc powinien być natychmiast pozbawiony pieniędzy z Polski!!!!
    Niech go finansuje państwo lietuviskie, któremu się wysługuje.

  5. Czy o takich szkodliwych dla MSZ i samej partii PiS poczynaniach wie Minister Waszczykowski i Jarosław Kaczyński? Bo jeśli tak dalej będzie prowadzona polityka panów Dworczyka i Dziedziczaka, to dojdzie do zniszczenia ostatnich polskich organizacji na Kresach, a oni sami staną się grabarzami polskości na Białorusi, Litwie i Ukrainie.
    Zresztą na Białorusi właśnie zniszczono, kolejny raz dodajmy i w dodatku przez tą samą osobę, odbudowujący się związek Polaków. Dzieła zniszczenia dokonała Borys, ale ktoś ją tam zainstalował

  6. Jeszcze niedawno organizator forum Czesław Okińczyc wypowiadał hasła obrażające obecną władzę w Polsce i jej lidera. Podobne hasła dzisiaj można usłyszeć na hałaśliwych, antyrządowych manifestacjach KOD. Tymczasem teraz Okińczyc, stary salonowiec i entuzjasta michnikowszczyzny, cynicznie szuka zbliżenia z obecną rządzącą elitą polityczną spod znaku Zjednoczonej Prawicy. Ale to nie dziwi, bo taki jest styl jego postępowania. W myśl starego porzekadła: Komu wojna, komu krówka dojna…

    Niedawno, całkiem niedawno, a było to za “pierwszego Putina”, ci, którzy teraz rzekomo angażują się w polepszanie relacji polsko – litewskich i „walkę z rosyjską propagandą”, a mianowicie Okińczyc i dyrektor radia ZW Mirosław Juchniewicz, chętnie kupowali programy radiowe prosto z Moskwy, po czym emitowali je w swoim radiu. Nie brzydzili się też pieniędzmi pobieranymi od banku z rosyjskim kapitałem “Snoras”, którego właściciele i personel, według prasy litewskiej, mieli powiązania z rosyjskimi służbami specjalnymi. Radio ZW nadawało wtedy 4 – 5 godzin programu po rosyjsku.

  7. Piotr Stefański

    Na Białorusi już po raz drugi rozbito Związek Polaków. I zrobiła to jedna i ta sama osoba. Andżelika Borys!!!
    To jej rękami zrobili to stojący za nią Dworczyk i Dziedziczak

  8. Bardzo dobry i zdecydowany list w obronie polskości, która jest niszczona przez masońskie(?) medium Okińczyca.

    Dlaczego polski rząd finansuje podmiot, który otwarcie występuje przeciwko Polakom, a także popieranych przez nich organizacjom?

Comments are closed.